Jeszcze
raz spojrzała w lustro, zdając sobie sprawę z tego, że lepiej wyglądać nie
będzie. Była zmęczona jak diabli. Nie spała od ponad doby, dodatkowo dochodziło
zmęczenie po tańcach na ślubie, stres przed spotkaniem z przyjaciółmi,
Syriuszem... Całą noc marzyła o Eliksirze Słodkiego Snu... Była pewna, że
kropelka pomogłaby jej w zaśnięciu... Myślę jak ćpunka. Muszę wziąć się w
garść!
Związała
włosy w kitkę i przemyła twarz zimną wodą. Jeszcze godzina i będzie wolna...
Przynajmniej wolniejsza niż tutaj, w Anglii.
Wyszła
z łazienki i ruszyła do jadalni. Zajęła miejsce pomiędzy babcią Betulą a Lily i
czekała na ciąg dalszy.
Rodzina
Katheriny zaprosiła ją oraz babcie na śniadanie i przyjęły zaproszenie. Teraz
trochę żałowała, bo po nieprzespanej nocy nie miała na nic ochoty, ale
pocieszało ją to, że nie ona jedyna jest niewyspana. Wprawdzie rodzice i
dziadkowie Katy wyglądali, jakby przespali te zalecane przez uzdrowicieli osiem
godzin, i już od co najmniej świtu byli na nogach, ale na szczęście jej
przyjaciółki wyglądały na niewyspane. Przynajmniej nie była jedyna.
Meadows
posłała uśmiech Jessice, która właśnie nazwała panią Caroline bohaterką, gdy ta
podała jej filiżankę z kawą. Sama upiła łyk herbaty i zaczęła jeść jajecznicę.
Powoli
jej zdenerwowanie ustępowało. Godzina została do jej świstoklika powrotnego do
Australii i była całkowicie pewna, że kiedy będzie z dziewczynami sam na sam, da
sobie radę. Wcześniej nie miała takiej pewności.
–
Szkoda, że nas opuszczasz – mruknęła Lily dolewając jej herbaty.
–
Tam już będzie dwudziesta druga, a jutro mam zajęcia. Przykro mi. – Uśmiechnęła
się smutno do przyjaciółki i pogłaskała po ramieniu.
–
To teraz, kiedy nas odwiedzisz? – zapytała Caroline Parkes, a Dorcas przełknęła
szybko, żeby udzielić odpowiedzi:
–
Święta chyba spędzę we Francji, może wpadnę na dzień. – Kusiło ją, żeby
wzruszyć ramionami, ale powstrzymała się. Nie miała pojęcia, co będzie robiła
za tydzień, a co dopiero za prawie dwa i pół miesiąca.
–
A jak wrażenia? Dużo się zmieniło odkąd wyjechałaś? – Chwilę się zastanawiała
nad kolejnym pytaniem zadanym przez matkę Katheriny.
–
Patrząc na tę dwójkę siedzącą obok mnie, to tak, dużo się zmieniło –
zażartowała i spojrzała na Lily i Jamesa. Brunet wyszczerzył się do niej i
objął ramieniem żonę. – Tak szczerze, to nie czuję różnicy, chyba dlatego, że
co tydzień ludzie z Zakonu dostarczają nam informacje na temat tego, co się
dzieje tutaj i nie widzą problemu w tym, żeby przekazywać listy, czy prezenty
od przyjaciół.
–
Ale pewnie i tak tęsknisz? – Kiwnęła głową, uśmiechając się nieśmiało, gdy
zapytała ją o to babcia Katheriny.
–
Na szczęście dobrze jej robią odwiedziny. – Do rozmowy włączyła się babcia
Betula. – Lily już była, Jessica też. Teraz wasza kolej, dziewczęta.
–
Potrzebujemy oficjalne zaproszenie – mruknęła Katy i Dorcas spojrzała na nią
zdziwiona. – Zaostrzono procedury dotyczące prywatnych wyjazdów dla kursantów i
aurorów... Ogólnie, pracowników Ministerstwa. Szczególnie do krajów
anglojęzycznych. Wiesz, szpiegostwo.
–
To jakieś wariactwo. – Meadows pokręciła głową.
–
Wcześniej wystarczyły krótkie przesłuchania przed i po podróży. Teraz bez
rodziny w danym kraju ciężko jest uzyskać zgodę – wyjaśnił ojciec Katheriny.
–
No, ale byłaś w Rosji, a Jess i Bert w maju odwiedzili prawie wszystkie
kontynenty...
–
Mam daleką ciotkę w Rosji i mnie zaprosiła, a Adalbert i Jessica nie pracują w
Ministerstwie, więc im było łatwiej – powiedziała Katherina.
–
Tak dokładniej, to mieliśmy też umówione spotkania związane z naszą pracą, więc
się udało szybko i przyjemnie to załatwić – dodała Jessica.
–
No, a William? On nie ma problemu, żeby mnie odwiedzać.
–
Jego kursem zarządza MACUSA, a oni nie mają zaostrzonych środków. – Kiwnęła
głową, chociaż nadal nie mieściło jej się w głowie, że takie są problemy z
przemieszczaniem się.
–
Także twój kochaś nadal będzie wpadał – rzuciła Betula żartobliwie. Rzuciła
babci ostre spojrzenie w tym samym momencie, w którym Katherina zaczęła się
krztusić.
–
Nie ta dziurka... Przepraszam... – wystękała blondynka między kaszlnięciami i
opuściła szybko jadalnię.
–
Pomogę jej! – Jess prawie wywróciła krzesło, kiedy gwałtownie wstała od stołu i
wybiegła za Parkes. Dorcas miała ochotę po raz kolejny i w sposób dosadny,
wytłumaczyć babci, że William to tylko przyjaciel i nawet jeśli według niej
jest inaczej, to nie powinna tego wywlekać przy innych osobach, ale wolała
załatwić to w cztery oczy. Jeszcze wymsknęłoby jej się coś na temat tego, co
zaszło między nim a Katheriną, a przecież rodzice Parkes o niczym nie wiedzieli
i nie chciała, żeby doszło do niezręcznej sytuacji.
Spojrzała
w swój prawie pusty talerz, mając nadzieję, że czas zacznie płynąć szybciej i
wróci do Australii. Wtedy odetchnie ulgą, bo tam już będzie wieczór, pójdzie
spać i ten dzień wreszcie się skończy.
*******
Obserwowała
czułe pożegnanie Dorcas z obiema babciami. Nadal czuła się trochę skrępowana po
tym, jak przyjaciółka przy niej opieprzyła babcię Betulę, bo ta w czasie
śniadanie zasugerowała, że jest coś pomiędzy Meadows a Kartney'em. Sama
wiedziała doskonale, że to nieprawda i to głównie dlatego wyszła za Katheriną,
która dostała nagłego ataku kaszlu, i wytłumaczyła jej, że to na pewno nie jest
tak. Blondynka prawie zabiła ją spojrzeniem, twierdząc, że nie obchodzi ją to,
iż Dorcas i William pocieszają się w swoich ramionach. Patrząc na nią,
doskonale wiedziała, że to bujda na kółkach i zastanawiała się, o co tak
właściwie chodzi?
Coraz
częściej miała ochotę zdzielić Parkes w tę kręconą łepetynę, bo słowa
świadczyły o tym, że nienawidzi swojego byłego faceta, ale jej zachowanie
wskazywało na to, że jest po prostu o niego zazdrosna. W dodatku w tej historii
pojawiła się też Dorcas, ich przyjaciółka, która notabene nie wie, co tak
naprawdę zaszło między tamtą dwójką. Wiedziała, że Parkes nie jest z tych
dziewczyn, co to każe wybierać po której jest się stronie i chociaż otwarcie
nie pokazuje, że rusza ją zbliżenie Williama i Dorcas, to ona, jako naoczny
świadek zachowania brunetki w Australii, czuła obowiązek bronienia Meadows. Bo
coś było nie tak. Ale odnotowała w myślach, żeby jak najszybciej spotkać się z
Katheriną jutro po pracy, żeby powoli przedstawić jej swoje spostrzeżenia, bo
dziś zdecydowanie obie nie miały na to czasu.
–
Merlinie, wreszcie. – Dorcas widocznie odetchnęła z ulgą i usiadła na krześle,
po tym jak ona pożegnała się z panią Pronton i panią Meadows. – Mamy mało
czasu, więc nie będę owijała w bawełnę. Wybacz za brak delikatności, ale coś
nie daje mi spokoju...
–
Zaczynasz owijać w bawełnę – wtrąciła jej Jess, dostrzegając, że brunetka jest
trochę skrępowana, ale też zauważyła błysk ciekawości w niebieskich tęczówkach.
–
To jest trudniejsze niż myślałam. Adalbert nie daje mi spokoju, nie dosłownie,
oczywiście. Chodzi mi o to... jak dobrze go znasz? – Nie mogła się powstrzymać
przed zmarszczeniem brwi, bo Dorcas ją zaskoczyła.
–
Co dokładnie masz na myśli? – zapytała starając się opanować mimikę twarzy na
wypadek niewygodnych słów.
–
Cóż... Jesteście ze sobą bardzo blisko, dziewczyny w listach czasami wspomną o
was tak, że odnoszę wrażenie iż jesteście razem, jednocześnie wy twierdzicie,
że to tylko przyjaźń, co oczywiście, dodaje temu wszystkiemu uroku, ale... –
Dorcas zająknęła się.
–
Wyduś to z siebie – ponagliła ją Jessica, czując większy niepokój.
–
Czy ty masz pojęcie jakie robisz do niego maślane oczy? – Mimowolnie parsknęła
śmiechem, bo Meadows powiedziała, to tak udręczonym tonem, jakby ją to męczyło
od miesięcy. – Martwię się. Mieszkacie razem, spędzacie dużo czasu wolnego
razem... Macie wspólny interes. I naprawdę go lubię, ale... On ci złamie serce,
Jess.
–
To akurat jego specjalność... – wyrwało jej się cicho, ale zamaskowała to
kaszlem. – Wiesz... Nic mi nie będzie. Umyślnie nie wyrządzi mi żadnej
krzywdy...
–
Och! On woli chłopców! – Meadows przerwała jej niecierpliwie, a ona rozdziawiła
usta zdziwiona. Kiedy, do cholery, się dowiedziała?! – Powiedz coś... Przerażasz
mnie.
–
Wiem, o tym – odezwała się po chwili milczenia.
–
Wiesz?
–
Tak. Już od kilku lat... – Czuła jak przechodzą ją dreszcze, kiedy w końcu to
przyznała. – Mówiłaś komukolwiek?
–
Nie.
–
Proszę, nie mów nikomu. – Spojrzała na nią błagalnie. Oczy brunetki
przepełnione były troską. Kilka razy zaciskała usta, jakby powstrzymywała się
przed powiedzeniem czegoś, ale ostatecznie kiwnęła głową.
–
Jess, on się tobą bawi... – powiedziała ostrożnie Dorcas.
–
Nie, Dor. Wiemy, co robimy i póki co, to się udaje... Skąd ty w ogóle wiesz? –
zapytała, bo była przekonana, że z boku wyglądają jak przyjaciele, którzy ze
sobą flirtują.
–
Poczułam się wczoraj źle, i kiedy poszłam do łazienki na piętrze, to zobaczyłam
go z Samem w tym pokoju, co się przygotowywałyśmy, w jednoznacznej sytuacji.
–
Słuchaj, ważne jest, żebyś nikomu tu o tym nie mówiła. Nie do końca wiemy, co
się stanie...
–
...Dorcas Meadows, świstoklik do Ministerstwa Magii w Sydney! – Jessica
odwróciła głowę w stronę starszej czarownicy, która wyszła na korytarz, żeby
wezwać przyjaciółkę na jej świstoklik.
–
Naprawdę? – jęknęła brunetka z żalem i wstała z krzesła. – Uważaj na siebie. I
to nie był koniec rozmowy.
–
Napiszę do ciebie, na pewno. – Przytuliła ją mocno i szybko wypuściła z objęć,
bo świstoklik miał się aktywować za kilka minut. – Do zobaczenia!
–
Będę tęsknić! – Meadows opuściła korytarz zaraz za urzędniczką.
–
Zabiję go... – mruknęła do siebie i skierowała kroki w stronę wind. Jak
najszybciej opuściła Ministerstwo Magii i skręciła w pierwszą lepszą wąską
uliczkę, z której teleportowała się z cichym trzaskiem.
Zadrżała
z zimna, kiedy chłodny, wilgotny podmuch wiatru rozwiał jej włosy i zapięła
guziki kurtki ze smoczej skóry. Chwilę jeszcze stała przy furtce do ogrodu
ciotki Adalberta i patrzyła na niewyraźny zarys zamku.
–
Jess! – Odwróciła się, gdy usłyszała wołanie McSweeney'a, który stał w drzwiach
wejściowych. Szybko pokonała dzielącą ich odległość i poklepała go po ramieniu.
–
Pójdziemy na zamek? – zapytała, gdy weszła do środka i zaczęła zdejmować odzież
wierzchnią.
–
Jasne.
–
Och, i póki pamiętam! – Zamilkła na chwilę, kiedy przyłożyła do oczu różdżkę i
wyszeptała zaklęcie, dzięki któremu zmieniła kolor tęczówek na piwno-zielony.
Założyła okulary i spojrzała na niego groźnie. – Następnym razem uważaj gdzie
się migdalisz z Samem. Dorcas was widziała.
*******
Tępy
ból głowy powoli ustępował. Co chwilę patrzył na zegar wiszący na ścianie,
mając nadzieję, że jakimś magicznym sposobem czas zwolni. Wiedział, że lada
moment zaczną schodzić się goście, a on musiał dokończyć raport sprawy nad
którą pracowali w ramach ćwiczeń razem z Jamesem. Na całe szczęście Potter
robił obszerne notatki, więc na jego głowie zostało sklejenie tego w jedną
całość.
Usłyszał
jakieś ciche trzaski i skrzypnięcia dochodzące z parteru, więc wiedział, że
zaczęli pojawiać się goście.
Przyspieszył
tempo pisania, ciesząc się, że podsumowanie akcji musi zawierać jedynie kilka
zdań. Gdyby musiał jeszcze analizować wszystkie popełnione błędy, to zeszłoby
mu lekko ponad godzinę.
Kiedy
schodził po schodach usłyszał chichot kilku dziewczyn. W salonie zastał Lily,
Katherinę oraz Jane, która trzymała w dłoni butelkę z piwem kremowym.
–
Wszystkiego najlepszego, Jane! – zawołał na wejściu i objął serdecznie
blondynkę.
–
Dzięki – mruknęła w jego ramię. Odsunął się od niej i uśmiechnął się szeroko do
Lily.
–
Jak tam noc poślubna? – zapytał i sugestywnie poruszał brwiami. Ruda
zarumieniła się lekko, a Katherina jęknęła wyraźnie zdegustowana.
–
Nie wierzę, że robiliście to u mnie domu. – Pokręciła głową i domyślił się, że
jej wyobraźnia podsuwa jej pewne obrazy, których nie chce widzieć. – Nawet ja
się na to nie odważyłam.
–
Nie? – Spojrzał na nią z przesadnym zdziwieniem i uchylił się, kiedy Parkes
spróbowała go uderzyć w ramię.
–
Byliśmy tak padnięci, że praktycznie od razu usnęliśmy. Mam nadzieję, że dziś
skończymy w miarę wcześnie. Żal mi was jak pomyślę, że macie jutro na siódmą. –
Potter zrobiła smutną minę. – A James ma jeszcze po kursach trening...
–
Biedaczysko – westchnęła Katy, ale ton jej głosu nie wskazywał na to, że mu
współczuje.
–
Zołza. – Parsknął śmiechem, gdy usłyszał Lily, a blondynka pokazała jej język.
–
Ej, a gdzie jest James? – zapytał.
–
Pakuje sprzęt na jutro, póki ma jeszcze czas – odpowiedziała mu Ruda. Wyjrzał
przez okno na szopę, gdzie trzymali różne graty i faktycznie drzwi były
otworzone na oścież.
–
Pójdę do niego.
–
Pójdę z tobą! – wyrwała się Katherina z entuzjazmem i pomachała szybko
dziewczynom. Wyszli z salonu i nie zdziwił się, kiedy od razu przystąpiła do
ataku. – Co z Dorcas?
–
Nic. – Wzruszył ramionami idąc w głąb korytarza.
–
Syriusz...
–
Katy...
–
Oj, daj spokój, Łapo – rzuciła niecierpliwie. Spojrzał na nią i parsknął
śmiechem, bo uśmiechała się przymilnie. – Mi możesz wszystko powiedzieć.
–
Pogadaliśmy chwilę i tyle. – Ponownie wzruszył obojętnie ramionami.
–
Jak tańczyliście, to wyglądaliście mile dla oka – powiedziała łagodnie, jakby
tęsknie. W duchu jęknął, na próbę jej manipulacji. Katherina potrafiła poruszyć
w człowieku delikatną strunę i chociaż wiedział, że robi to specjalnie, żeby
wyciągnąć jak najwięcej, to nie potrafił się oprzeć. Pocieszające było to, że
nie był jedynym, który łapał się na te sztuczki, no i robiła to tylko po to,
żeby pomóc.
–
Wtedy myślałem, że faktycznie jest po staremu, ale potem poszliśmy się
przespacerować i cóż... Rozmowa zbytnio się nie kleiła. – Przytrzymał jej drzwi
wyjściowe na tylne podwórze, żeby przeszła i przystanęli na małej werandzie.
–
Nie było was przez jakieś pół godziny, więc nie wciskaj mi kitu, że rozmowa wam
się nie kleiła.
–
Merlinie, Katy – westchnął ciężko, przewracając przy tym oczyma. – To było jak
przyjemne przesłuchanie. Pytanie i odpowiedź, w ogóle nie żartowała tam w
ogrodzie. Przez ponad rok miałem wrażenie, że dużo się nie zmieniła w tej
Australii, ale to już nie jest to...
–
Też to zauważyłam, ale wydaje mi się, że po prostu jest nami trochę
onieśmielona. Dzieją się straszne rzeczy, ale przyznaj, że to też także
ekscytujące, a ona nie może z nami tego przeżywać. – Kiwnął głową na znak, że
przyznaje jej rację. – Ale przynajmniej z tobą pogadała.
–
Szczęściarz ze mnie – rzucił z przekąsem. – No i teraz już wiem na czym stoję.
–
Syriusz... – Dotknęła jego ramienia i w myślach przeklął, bo jego głos
zdecydowanie zabrzmiał zrezygnowanie, z kolei Parkes brzmiała jak pieprzona
optymistka i zaczęło to być irytujące.
–
Katy... To już nie ma sensu. Nie napisała do mnie żadnego osobistego listu, a w
rozmowie częstuje mnie ogólnikami, którymi zapewne obdarowuje wszystkich tych,
którzy nie są jej przyjaciółmi. Nie mam zamiaru tutaj siedzieć przez jeden
Merlin wie ile czasu i czekać na coś, co nie nastąpi. Poza tym ona się zmieniła
i nie wiem, czy podoba mi się taka wersja Dorcas.
–
Przecież to Dorcas... – Parsknął gorzkim śmiechem, gdy to usłyszał.
–
Może dla ciebie. Jak dla mnie, to stała się po prostu nijaka. – Wzruszył
ramionami i dzielnie zniósł surowe spojrzenie Katheriny. – Taka prawda, złotko.
Nadal wygląda jak milion pieprzonych galeonów, ale co z tego, skoro straciła
tego pazura, którego w niej uwielbiałem?
–
Syriusz, nie osłabiaj mnie nawet... – Blondynka zrobiła zaciętą minę i
wiedział, że nie odpuści mu tak łatwo. – Nie wysuwaj wniosków po półgodzinnej
rozmowie! Mieliście za mało czasu!
–
Ciężko będzie ci to przełknąć, co złotko? – Jego głos przepełnił się ironią.
Odwrócił się od niej i ruszył w kierunku szopy, gdzie znajdował się James. –
Ach! I było wystarczająco dużo czasu, Katy! Szesnaście miesięcy!
*******
scena 18+ *******
–
Wszystkiego najlepszego, kochanie... – Mimowolnie zachichotała, gdy Paul opadł
na poduszkę obok niej i wymruczał te trzy słowa.
–
Dzięki – mruknęła i skupiła się na wyrównaniu oddechu oraz rytmu serca.
–
Jak się czujesz jako już–nie–nastolatka? – Przekręciła się na bok i wtuliła w
jego ciepłą klatkę piersiową. Poczuła dreszcze, gdy przypadkiem ją połaskotał,
kiedy objął ją ramionami.
–
Nie najgorzej. Na szczęście ktoś mi wybił z głowy wszystkie negatywne myśli...
Dosłownie...
–
Taak?
–
Mhm... – mruknęła, podnosząc głowę, by ucałować jego brodę. Wtuliła się w
zagłębienie jego szyi i przymrużyła oczy. – No i powoli już dostrzegam te
wszystkie pozytywne aspekty bycia nie–nastolatką. Teoretycznie skończyłam kurs,
zostało mi jeszcze odrobić kilka miesięcy praktyki, ale na szczęście to
połączone mam z pracą... Nie mieszkam z rodzicami, mam narzeczonego... A
właśnie!
–
Tak, Jane? – zapytał sennym głosem i miała nadzieję, że jest jeszcze świadomy
tego, co mu mówi.
–
Hm... Myślę, że mogłabym zmienić stan cywilny... – wyszeptała zdenerwowana i
przez chwilę wsłuchiwała się w ciszę. – Śpisz?
–
Myślę, że to świetny pomysł, Jane. – Usłyszała jego czuły, głęboki głos i
podparła się łokciem, żeby spojrzeć na niego z góry. Roześmiała się na widok
jego uśmiechu i pocałowała go z czułością. Jęknęła protestująco, kiedy odsunął
ją od siebie i podniósł się do pozycji siedzącej. Nakryła się kołdrą, ale
bynajmniej nie było jej zimno. Posłał jej tak gorące spojrzenie, że była
przekonana, iż mogłaby odrzucić pościel i otworzyć wszystkie okna, a nie
odczułaby chłodu. – Mam nadzieję, że nie chcesz teraz omawiać koloru kwiatów...
–
O nie...
–
...bo zdecydowanie odechciało mi się spać, Jane. – Otworzyła usta zdziwiona.
Oblizała wargi, uważnie obserwując, jak Paul, niby od niechcenia, pochyla się
nad nią. Niski pomruk wymsknął jej się z gardła, gdy kolanem rozsunął jej nogi
i delikatnie opadł na jej ciało. Wciągnęła powietrze, czując jego wilgotne
wargi sunące po prawym policzku w kierunku skroni. Jęknęła zaskoczona, kiedy
wpił się w jej wargi. Czuła ból w nabrzmiałych piersiach, które były przyciśnięte
przez jego tors, ale zdecydowanie uwielbiała ten rodzaj bólu. Nie mogła
powstrzymać wicia się pod jego ciałem, kiedy jego chłodne dłonie powoli
wyznaczały trasę od jej szyi, poprzez małe piersi, talię aż do jej bioder.
Chwilę głaskał jej skórę, nie przerywając przy tym pocałunku i miała wrażenie,
że dosłownie się topi.
Odchyliła
głowę do góry, gdy podparł się na lewym łokciu, a prawa ręka znalazła się w
miejscu tuż pod jej piersią. Poczuła przyjemne dreszcze przeszywające jej
ciało, gdy całował i ssał wrażliwy fragment jej szyi, i palcami drażnił jej
lewy sutek.
W
myślach przybiła sobie piątkę, gdy jego usta i język wreszcie zajęły się jej
piersiami. Wbiła krótkie paznokcie w jego ramiona i skomlała cicho z
przyjemności, gdy delikatnie ją podgryzał.
–
Gotowa na drugą rundę?
–
O taak... – wyjęczała tak cicho, że nie miała pewności czy ją usłyszał.
Zamknęła oczy, czując ciarki tam, gdzie jego skóra jej nie przykrywała.
Pocałunki schodziły coraz niżej i nie mogła powstrzymać uśmiechu. Uniosła się
na łokciach i zachichotała, gdy układał się w wygodnej dla niego pozycji,
pomiędzy jej rozchylonymi nogami.
Opadła
ponownie na poduszkę, chwilę po tym, jak obdarzył ją powłóczystym spojrzeniem i
seksownym półuśmiechem.
Głośno
jęknęła i drgnęła, kiedy powoli ją polizał. Subtelnie possał jej wrażliwy
punkt. Powoli uspokoiła oddech, czując narastającą przyjemność, gdy tak masował
językiem jej łechtaczkę.
–
Wszystkiego najlepszego dla mnie... – wychrypiała błogo, ale jeszcze wcześniej
wydała z siebie zduszony okrzyk po tym, jak do języka dołączyły palce. Poczuła
przyjemne wibracje na łonie od jego śmiechu i gwałtownie odrzuciła głowę do
tyłu, skomląc cicho z rozkoszy, którą jej dawał.
Uwielbiała
być tak torturowana.
Kurczę stara, nie wime co mam Ci powiedzieć...
OdpowiedzUsuńMam strasznie mieszane uczucia co do tego rodziału Tzn generalnie to nie mam mu nic do zarzucenia, wbrew temu co pisałaś jest na serio dobry. Na początku nie skapnęłam się, że to punkt widzenia Dorcas. Ten fragment nią nie przypadł mi zbytnio do gustu. Jest mi jej szkoda, bo widać, że sobie totalnie nie radzi, jest udręczona i osamotniona i takie sceny są potrzebne i no nie oczekuję u niej fajerwerków, ale nie jest to ostatnio moja ulubiona bohaterka.
W tym fragmencie z Jess jak zawsze od razu człowiek się uśmiechał gdy czytał, chociaż muszę przyznać, że jeden opis to było dla mnie jakieś totalne masło maślane, i dalej nie do końca wiem co autor miał na myśli. Że tak powiem, więcej i więcej.
Mam nadzieję, że Syriusz się jednak nie podda, bo mimo, że ja wiem to czego on nie wie (że Dorcas ma problemy) to przez chwilę przemknęło mi, że jest chamem (chociaż niezależnym). Faceci to jakieś dno i trzy kilometry mułu, mimo że to Syriusz to nie mam do nich cierpliwości.
O właśnie! Ja już znam takie tylko się przyjaźmiy, fifa rifa, nic między nami nie ma! Proszę nie brnąć w tę stronę, bo to bardzo zła strona. BARDZO, BARDZO, bardzo zła!
A teraz Jane: o mamo! sztos. Sceny +18 wychodzą Ci zadziwiająco dobrze. Nie czytałam Greya, ale myślę, że mógłby się od Ciebie uczyć :P
Czekam na więcej, tym razem proszę z Remusem albo Willem (dalej kocham <3 i potrzebuję Colina!)
Mam nadzieję, że do zobaczenia (dosłownie) niedługo!
Ślę uściski,
Panna Czarownica
o jeszcze jedno!
UsuńPlaylista jak zawsze (odkąd włączam) sztosik, akurat trafiłaś w to co mi się ostatnio podobało :D
Dorcas już niedługo weźmie się w garść, więc spokojnie. Myślę, że spokojnie wróci do łask. :) Sama nie do końca lubię z nią scen, ale musi to być. Nie wydaje mi się, żeby w magicznym świecie istniał eliksir rozwiązujący wszystkie problemy.
UsuńCzy Syriusz jest chamem? Z jego perspektywy nie, bo przecież nic złego nie robi. A z Katheriną nie można bawić się w delikatność, tylko trzeba brutalnie, bo szukałaby rozwiązania. :P
Ej, a gdzie było to "tylko się przyjaźnimy?", bo nie do końca wiem, o co chodzi :P
Nawet nie wiesz, jak stresująca była dla mnie ta scena 18+. Czytałam Twój komentarz przez palce, bo tak bardzo bałam się opinii :P Cieszę się jednak, że przyjęłaś ją z takim entuzjazmem. :D
A co z tym pogubieniem się, to jestem ciekawa, co mi napisze Katja (moja Beta). Z jednej strony chciałam, żeby to było trochę takie chaotyczne, bo w 49 będzie do tego nawiązanie. Ale zapewne rozpracujemy to trochę inaczej i jak będzie gotowe, to poprawię i dam Ci info :)
Ejejejejejeje, Koleżanko.
To nie je Koncert Życzeń :P
(przypominam, że mam zaplanowanych osiem najbliższych rozdziałów, ale jak będę miała wenę, to może kogoś, gdzieś upchnę :D)
Mam nadzieję, że wypali mi wszystko i znów obok Ciebie obudzę się :P
Buziaki!
SBlackLady
Chodziło mi o ten fragment jak babcia nazwała go kochasiem. A ona sobie pomyślała, że tylko się przyjaźnią :D
UsuńA, ok :D
UsuńTu pospieszę z wyjaśnieniami, że jest tak jak mówi Dorcas. Betula jej trochę dokucza, bo w temacie chłopaków wnuczka jest bardzo oszczędna w słowach, a William to jedyny chłopak, który ją odwiedził w Australii. :D
Tym razem może zacznę od początku, bo to chyba nawet najbardziej interesująca mnie kwestia. Dorcas ostatnimi czasy jest beznadziejna. Zagubiona, nie wie co zrobić ze swoim życiem, boi się podejmować decyzje i dlatego... nie robi nic. Dla czytelników to troszkę denerwujące, ale skoro wybrałaś dla niej taką historię, to jest to konieczne. Już nie mam nadziei, że ona kiedyś znów będzie taka, jak dawniej, bo to chyba niemożliwe. Teraz czekam, aż wydarzy się COŚ. Obojętnie mi w sumie, czy to będzie coś dobrego, czy złego, ale chciałabym, żeby było mocne, żeby silne emocje wyrwały ją z letargu. Cieszę się, że Syriusz widzi, że to już nie ta sama dziewczyna, w której się zakochał. Mógłby wreszcie zacząć żyć własnym życiem, zamiast czekać na kogoś, kto już tak naprawdę nie istnieje.
OdpowiedzUsuńCo do Adalberta to tylko jedno mam do powiedzenia - kiedy w końcu zaczniesz wyjaśniać jego tajemnice związane z tym, jak mało jest jakiegośtam czasu???
A w kwestii ostatniej sceny... fajnie, że Jane chce ślubu. To pewnie przez ślub Jamesa i Lily, ale i tak cieszę się, że podjęła taką decyzję. Natomiast sam opis tego, co nastąpiło później ciężko mi ocenić. Mało czytam książek, które zawierają takie teksty. Wiem, że to są młodzi, ale już dorośli ludzie, więc nie można udawać, że seks nie istnieje. Mi jednak bardziej leżą sceny, w których szczegóły pozostawione są w domyśle i pozostawiają pole do popisu wyobraźni czytelnika. Wtedy sam akt, nie rozkładany na czynniki pierwsze wydaje się bardziej podniosły, trochę metafizyczny. Jak sztuka w porównaniu do rzemiosła. Nie wiem, czy dobrze to wytłumaczyłam i czy dobrze mnie rozumiesz - nie krytykuję. Po prostu obie razem z Furią mamy nieco inny zamysł jeśli chodzi o opisywanie scen +18 i staramy się to u siebie uskuteczniać, stąd pewnie te moje mieszane uczucia po przeczytaniu.
Czekam na kontynuację! Zlituj się i daj coś przed końcem października ��
Pozdrawiam serdecznie i słonka życzę w ten okropnie brzydki dzień ❤
Drama
Chciałam powiedzieć przed końcem listopada, w sensie szybciej, niż jest to w planach xdd
UsuńHejo, nawet nie wiesz jak to miło otworzyć oczka w tak brzydki poranek i zobaczyć komentarz od Ciebie :)
OdpowiedzUsuńNie stanie się nic spektakularnego u Dorcas, co pchnie ją do zmian. Ale powoli już będzie wracała do łask :)
Z Syriusza z kolei mądry kawaler jest, w sumie to i tak długo się z tą sytuacją męczył, szykuję dla niego kilka „atrakcji”, więc na razie mało, co będzie myślał o Dorcas :)
Jakoś w okresie marca/kwietnia czasu blogowego będzie coś więcej o Bercie, ale tak, żeby nazwać rzeczy po imieniu to hmm... Myślę, że jakieś 2 lata, może mniej.
Zrozumiałam przekaz co do scen 18+.
Tak szczerze, to czytam też i takie książki, i dla mnie to pewnego rodzaju trening.
Wiesz... Jak mi nie wyjdzie z pracą, to zawsze mogę napisać książkę erotyczną i zarobię miliony 😂
No i w opko w sumie mało (w porównaniu do całej treści, to bardzo mało) będzie takich scen. Myślę, że tak jedna na parę/osobę głównych bohaterów, ale tak rozłożone w czasie, że nawet nie zauważysz :P
No i będą też takie, pozostawiające domysł, chyba 😁
Kurde. A miałam pytać, czy wstawić jakoś w ciągu tygodnia coś w stylu miniaturki. Takie 48.5. Noc Duchów. Pewnie wyszłoby z 10 lub więcej stron, ale to jest coś co miało być w 49, ale jak zaczęłam myslec o tym, co chcę przekazać, to stwierdziłam, że mi tam braknie miejsca. 😂
Także czekam na werdykt. Za te ostatnie moje niedyspozycyjności mogłabym dać Wam takie zadośćuczynienie. 😊
Dzięki wielkie za wszelkie uwagi. Mam nadzieję, że popracuję nad wszystkim i trochę ruszy u Dorcas szybciej.
Niestety u Berta będę nieustępliwa i nazwę rzeczy po imieniu później, bo tu też chodzi o Jess.
Sytuacja będzie trochę napięta i wydaje mi się, że pojawi się Wasze zdenerwowanie, ale u mnie w głowie dość dobrze to ogólnie wyglada, i w to zabrnę 🙂
Też życzę słoneczka, albo chociaż tego, żebyś była blisko kaloryfera lub koca 😁
Buziaki! 😘❤️
SBlackLady
Dawaj coś nowego, oczywiście!
OdpowiedzUsuńOk. Postaram się coś wstawić do 4 listopada :)
UsuńHello! :*
OdpowiedzUsuńMiałam akurat godzinne okienko, więc stwierdziłam, że skoro rozdział jest krótki, to przeczytam sobie i od razu skomentuję :D
Zacznę od Dorcas.
Ostatnio na nią psioczę, ale dzisiaj mi jakoś nie podpadła. Wręcz zapunktowała za rozmowę z Jess. Wszyscy niby widzą, że coś jest na rzeczy, a nikt nie podjął tematu. Ona przyjechała i od razu wyczuła, że coś jest nie tak. Fakt, coś tam zobaczyła Berta i Sama, ale mimo wszystko. I bez takich scen widać, że coś jest nie tak.
Liczyłam jeszcze na jej rozmowę z Katheriną, ale rozumiem, że nie wszystko na raz. I tak duży krok jak na nią, więc dzisiaj nie narzekam :) Poza tym z drugiej strony... Skoro Katy i Will nie są razem to ona nie ma obowiązku tłumaczenia się z niczego - tak to sobie tłumaczę.
Ja bardzo bym chciała, żeby Syriusz i Dorcas się zeszli, ale przy Katy to ja mam na noc :D Cieszę się, że ktoś tak jawnie kibicuje tej dwójce, choć mam wrażenie, że sam Syriusz tym tematem robi się trochę zmęczony... Nie wie, czy po takim czasie może jeszcze na cokolwiek liczyć. Mam nadzieję, że może.
No i wreszcie miałam Jane i Paula! I to w jakim gorącym wydaniu :D Nie jestem wielką fanką scenek 18+, dlatego cieszę się, że nie zrobiłaś z tego telenoweli na 20 stron :D Tak subtelnie, krótki opis jak najbardziej mi tam pasował i nie był wymuszony :) Taki w sam raz, w końcu bohaterowie są dorośli :D
Poproszę więcej Remusa jeszcze i będę jeszcze bardziej uśmiechnięta :D
Do wieczora!
A jutro jemy truskawki :*
Ahoj!
UsuńNie no, reszta serio myśli, że Jess i Bert są dla siebie stworzeni i jak się dowiedzą, to będą w naprawdę dużym szoku. Dorcas miała to szczęście przebywać z nim w czasie, gdy się trochę z tym nie pilnował, bo tak to bardzo się pilnuje, no ale jako, że scen z jego perspektywy nie ma, to tego nie wiemy :P wtedy w Australii był w towarzystwie dwóch osób, które wiedzą, więc może dlatego był mniej czujny? A na weselu Jamesa i Lily, to cóż... Nastrój się udzielił :P
Niby tak jest, że nie musi się tłumaczyć z niczego, ale no to jest życie, gdzie się spotyka ciekawskich ludzi :P
Black już sobie odpuszcza, bo sprawa zbyt bardzo go pochłonęła, a ma inne ważne sprawy na głowie.
Dej spokój, na 20 stron to pewnie musieliby mieć maraton kilkudniowy :P
Dużo Remusa będziesz miała w 50 i 51 ;) Także jeszcze ile, oh wait... Jeszcze 2 rozdziały (po drodze Noc Duchów) i 50 :D
O kurła! Naprawdę dobrniesz jutro do 51? :O :O :O
To ja z rana lecę po truskawki!
Buziaki :*
Mam taki zamiar i głęboką nadzieję, że mi się uda :D
Usuń