26.11.2017

*31*

[muzyka]
"Asfodelus" Lily przeczytała nazwę na karteczce i od razu wymamrotała pod nosem: kilka białych kwiatów o sześciu płatkach rośnie na jednej gałązce, nerw oraz pręciki koloru cynamonowego, dodajemy do Wywaru Żywej Śmierci i Eliksiru Wiggenowego. Odwróciła pergamin na drugą stronę i przeczytała dokładnie to samo, co powiedziała pod nosem. Chwyciła następną karteczkę, odczytała roślinę, podała jej wygląd i zastosowanie, a następnie sprawdziła odpowiedź.

Od ponad miesiąca, codziennie po kolacji poświęcała chwilę czasu na powtórkę z Eliksirów. Była pewna, że poradzi sobie z tym przedmiotem najlepiej, dlatego skupiała się na innych przedmiotach, a Eliksiry powtarzała przed snem. Szło jej bardzo dobrze.
Odłożyła ostatnią karteczkę i zaznaczyła w notesie, że dziś ponownie dała sobie radę z rozpoznawaniem roślin. Powoli już odczuwała zmęczenie i senność, ale musiała poczytać kilka stron o tym jak pozyskiwać składniki na eliksiry. Codziennie po pięć składników, czytane trzy razy, a potem sprawdzenie ile zapamiętała. Tego dnia musiała powtórzyć wszystkie składniki z książki. W tym przypadku lepiej żeby ktoś inny sprawdzał jej wiedzę, ale dziewczyny o tej porze już się nie uczyły i pewnie spały. Tak, sen dla nich to podstawa. Ona przez ten ostatni tydzień spała najwyżej po pięć godzin.
 – Stresujesz się? – Drgnęła, kiedy z zamyślenia wyrwał ją James. Spojrzała na niego, kiedy podchodził i usiadł obok niej. Wziął do ręki karteczki i uśmiechnął się, gdy przeczytał kilka z nich. – Przeraża mnie twój sposób nauki.
 – Jest przejrzysty. Rozłożyłam sobie materiał, żebym codziennie się uczyła, a na tydzień przed jedynie powtarzała i ewentualnie douczała się. – Mruknęła i zabrała mu z dłoni karteczki. – To już umiem. Jutro pierwsze egzaminy, chyba się domyślasz, że już nic więcej nie mogę zrobić.
 – Od tygodnia się tego domyślam, a ty i tak zamiast odpuścić, zrelaksować się i odpocząć, to codziennie katujesz się nauką do późna. – Rozłożył się wygodnie na kanapie, a ona zarumieniła się pod jego przenikliwym spojrzeniem.
 – Nie potrafię się zrelaksować. To zbyt duży stres. – Wyszeptała, kiedy odłożyła wszystkie pomoce naukowe do pudełka.
 – Właśnie wszystko pochowałaś, a jak wchodziłem to miałaś powtórzyć coś z tej śmiesznej książki. – Spojrzała na niego i usiadła, niestety nie tak wygodnie jak on.
 – Pewnie jak wrócę do dormitorium to ją wyjmę i przewertuję. – Uśmiechnęła się z zakłopotaniem. James roześmiał się, ale dość szybko spoważniał, choć nie całkiem. Bacznie go obserwowała, jak przybliżył się do niej i nieco pochylił. Instynktownie odsunęła się nieznacznie i pisnęła z niedowierzaniem jak szybko zabrał ze stolika jej pudełko.
 – Przechowam to i oddam po egzaminach. – Uśmiechnął się huncwocko, a ona prychnęła.
 – To moje notatki i ich potrzebuję, bez nich oszaleję. Eliksiry mamy dopiero w piątek. – Jęknęła i miała nadzieję, że wygląda naprawdę żałośnie.
 – A więc w piątek wieczorem je odzyskasz, Evans. – Patrzyła na niego uważnie i zmrużyła oczy, kiedy on uśmiechnął się złośliwie.
 – Przyznaj Potter, że od dawna marzyłeś o tych notatkach. Pewnie wrócisz do siebie i przez te cztery dni będziesz uczył się ich na pamięć. – Posłała mu równie złośliwy uśmieszek, a on pokręcił głową.
 – Jakby się głębiej zastanowić, to równie dobrze można przyjąć, że jest to tylko pretekst, aby spędzić z tobą trochę czasu. No wiesz, bez nich jesteś niespokojna. Kiedy je oddam, będziesz bardzo wdzięczna, zaproponujesz mi spacer, wycieczkę do kuchni lub partyjkę szachów, a ja nie mam serca, żeby ci odmawiać, więc się zgodzę na te kilka chwil sam na sam. – Ostatnie słowa wyszeptał, a ona znów się zarumieniła. Czuła ciepło wypełniające jej brzuch i wiedziała, że jest niedobrze. Za każdym razem jak była w jego towarzystwie miała takie przeczucie.
 – Już moja wersja była bardziej prawdopodobna. – Powiedziała z małą chrypką, ale on tylko uśmiechnął się zadowolony z siebie.
 – To jak Evans, randka w piątek po Eliksirach? – Zapytał niby od niechcenia, lekkim tonem, ale ona widziała, że czeka na jej odpowiedź i jest to pytanie na serio. Chwilę trwało nim odpowiedziała. Czuła, że na tym etapie James to kłopoty. Czuła też, że cokolwiek zrobi, będzie tego żałowała. Prędzej czy później. Wybrała prędzej.
 – Ja z kolei nie mam serca, żeby ci mącić w głowie James. Teraz skupiam się na mojej najbliższej przyszłości, a jest ona w Rosji, nie w Anglii. Między nami jest teraz dobrze, jesteśmy prawie przyjaciółmi i wolę, żeby tak wyglądała nasza relacja. Więc nie, nie będzie randki w piątek po Eliksirach. W sumie to w ogóle nie będzie randki. – Czekała chwilę aż coś jej odpowie. Dostrzegała, że intensywnie nad czymś myśli i kiedy uśmiechnął się, niby niewinnie, wiedziała, że musi być ostrożna.
 – Czyli jak dobrze rozumiem, jesteśmy teraz przyjaciółmi? – Zapytał spokojnie, a ona kiwnęła głową. – Wiesz Lily... Przyjaciele spędzają ze sobą czas, rozmawiają, więc mogę na to, od czasu do czasu, liczyć?
 – Tak, James. – Odpowiedziała, czując, że przez ostatnie trzy tygodnie w Hogwarcie nie będzie mogła się od niego odpędzić.
 – Mówisz to tak, jakby to był przykry obowiązek tej relacji. – Pożalił się, a ona spojrzała na niego z powątpieniem. – A mógłbym cię prosić o pomoc lub o przysługę? Oczywiście jako przyjaciel.
 – Oczywiście jako przyjaciel. – Odpowiedziała i dostrzegła jak drgnęły mu kąciki ust. Co on kombinował?
 – Te próbki eliksirów, co Katy nam dała... Skończyły mi się a chciałbym jeszcze przed kursami sobie powtórzyć i prosiłbym cię o pomoc. Oczywiście po egzaminach. – Dodał a Lily westchnęła ciężko.
 – Chciałam wtedy już nic nie robić. Ale dobra. Możesz na mnie liczyć przez te kilka dni. – Powiedziała i ziewnęła. – Chyba już idę.
 – Czekaj. – Złapał ją za dłoń i pociągnął z powrotem na kanapę, gdy wstała. Opadła nieco bliżej niego, ale na szczęście jedynymi częściami ciała jakimi się dotykali, były ich dłonie. Potter puścił jej dłoń, nawet nie zdawała sobie sprawy, że im się przypatrywała chwilę. Ponownie podniosła na niego wzrok i wyczekiwała tego, co sie zdarzy.
 – Kiedy zaczynasz kurs w Rosji? – Zapytał, a ona pomyślała chwilę nad odpowiedzią,
 – Dziesiątego lipca, ale siódmego mam Świstoklik. Będę tam trochę wcześniej
 – Chciałbym cię prosić o małą przysługę. – Zaczął niewinnie. Zbyt niewinnie jak na niego. Spojrzała na niego podejrzliwie i dodał. – Oczywiście jako przyjaciel.
 – Słucham. – Starała się nie roześmiać, bo już wiedziała w co gra. Zamknęła mu drzwi, a teraz próbował wejść wszystkimi oknami.
 – Pójdziesz ze mną na ślub Kevina? Pierwszego lipca mamy Świstoklik do Stanów. – Westchnęła ciężko, pokręciła głową z niedowierzaniem, wstała z kanapy i spojrzała na niego z góry.
 – Oczywiście jako przyjaciel, Potter. – Spodziewała się tego, że uśmiechnie się do niej, jakby wygrał los na loterii.
 – Prawdziwa z ciebie przyjaciółka Lily, bałem się, że pójdę sam. – Również wstał i stanął naprzeciwko niej. Nie zdążyła się cofnąć, gdy pochylił się i pocałował jej policzek – oczywiście jako przyjaciel. – Śpij dobrze, Evans.
*******
 – Zjedz coś, Katy. – Parkes spojrzała na Jane, która patrzyła na nią z troską. Za godzinę miały mieć pierwszy owutem, z Transmutacji. Część teoretyczna miała trwać osiemdziesiąt minut. Następnie od czternastej zaczynali część praktyczną. Domyślała się, że stres w końcu i ją dorwie. Nie spodziewała się, że tej nocy będzie słabo spała, a po czwartej poczuła mdłości, które trwały już kilka godzin. Bała się jeść cokolwiek. Niby na zapach jedzenia żołądek się nie skręcał, ale wolała nie ryzykować. Do tej pory piła tylko wodę i czuła, że jeszcze chwilę i jej pęcherz tego nie zniesie.
Drgnęła, gdy poczuła jak ktoś całuje czubek jej głowy. Uśmiechnęła się lekko na widok Willa, który usiadł obok niej. James, Remus i Syriusz zajęli miejsca po drugiej stronie stołu. Ostatnimi czasy jadali znów razem. Powoli bywało jak dawniej. James i Lily zaczęli ze sobą rozmawiać. Wydawało się, że Dorcas i Syriusz są na dobrej drodze do powrotu do siebie, ale wolała nie wypowiadać tej myśli na głos.
 – Ale jesteś blada. – Kartney spojrzał na nią uważnie, a ona jedynie wzruszyła ramionami.
 – Właśnie jej mówię, żeby coś zjadła. Nerwy dały o sobie znać. – Jane podstawiła jej pod nos tosty, a Parkes znów pokręciła głową.
 – Mogę się stresować, to nie problem, ale mdłości już są problemem. – Skrzywiła się na widok góry jedzenia, jaką zamierzał zjeść Syriusz. – Dobrze, że Łapa nie ma takich problemów.
 – Ej, w przeciwieństwie do was nie opuściłem treningu. – Uśmiechnął się, jakby miał dostać zaraz medal.
 – Zatrzymuj siły na mecz finałowy quidditcha. Byłem u McGonagall i nie da się go przełożyć nawet o dzień. – Potter pokręcił głową i przerwał, żeby nałożyć sobie jajecznicę. – Na szczęście udało się zarezerwować boisko na weekend, to będziemy mieć trening. Przyjdź Katy, poćwiczysz ucieczkę i uniki.
 – Jasne. Całe szczęście, że nie gram w drużynie, bo po tym wszystkim będę potrzebowała dwóch dni snu.
 – Wyśpisz się w lipcu. Masz być na meczu i nam dopingować. – Spojrzała na Syriusza i pokręciła głową. – Po meczu będziemy opijać ostatni mecz i owutemy.
 – Katy będzie piła wodę. – Zaśmiała się Dorcas, a blondynka zgromiła ją wzrokiem.
 – Tobie coś powiedzieć. – Westchnęła na widok zdziwionej miny Jamesa. – Babcia mi powiedziała, że mają na mnie oko i lepiej, żebym była grzeczna do skończenia Hogwartu. Dlatego jedyne o czym mogę tu myśleć, to Piwo Kremowe.
 – My z Jamesem musimy trzymać fason do testów na kursy. Postanowiliśmy tylko w ten jeden dzień po meczu dać sobie wolne od obowiązków. Następnego dnia pewnie będziemy umierać. Ale to nasze ostatki tutaj. – Wzruszył ramionami, a Lily spojrzała na Dorcas i zachichotała. – Co Lily?
 – Dorcas zamierza intensywnie się odmóżdżyć po tym wszystkim. – Odpowiedziała mu, a Meadows machnęła ręką, jakby to było nic.
 – Zapraszam na poranny trening, działa równie dobrze, co alkohol. – Mruknęła Parkes.
 – Wolimy długie spacery. – Skrzywiła się Jess. – Powiedzcie mi, po co ja to robię?
 – Może ci się przyda. – Odpowiedziała Jane, a Cay powtórzyła to za nią kilka razy.
 – Jeszcze trochę, to i może mnie przekonasz. – Zaśmiał się Remus.
 – Pisałam do Madame Malkin. Zaczynam zaraz od lipca. Na szczęście da mi wyższą stawkę niż rok temu. – Uśmiechnęła się radośnie. – Nie mogę się doczekać już końca!
 – Ja bym tu jeszcze została. – Westchnęła Lily, a Dor pokiwała głową.
 – Wydaje mi się, że musimy już wychodzić. Zostało pół godziny, a muszą przygotować salę. – Katherina poczuła jak kurczy jej się żołądek i miała nadzieję, że nie będzie znów wymiotowała. Will objął ją ramieniem i pomógł wstać od stołu. W ciszy wychodzili z Wielkiej Sali i powoli się uspokajała.
 – Damy radę. Pamiętaj tylko żeby oddychać i poprawnie odpowiedzieć na pytania. – Parsknęła śmiechem. Gdyby to było takie łatwe.
*******
 – Bardzo dobrze... Na tym zaklęciu zakończył się dla pani test praktyczny z Zaklęć i Uroków. Wyniki z owutemów dostanie pani w pierwszym tygodniu lipca. – Pracownica Ministerstwa Magii wpisała coś do notatek przed sobą i spojrzała na Dorcas. – Od siebie mogę jedynie dodać, że jeżeli na innych przedmiotach była pani tak dobra jak dziś, to może pani spać spokojnie.
 – Dziękuję. Chciałam się jeszcze upewnić, czy wyniki zostaną przesłane do Instytucji w której odbędę kursy. Z tego co wiem, wyniki już będą ustalone na początku przyszłego tygodnia, a rozesłane tydzień później... – Zaczęła Meadows, próbując sobie przypomnieć dokładne daty.
 – Tak. Jeżeli uczniowie zgłosili taką prośbę do swoich opiekunów, wyniki z owutemów są natychmiastowo wysyłane do wskazanych Instytucji. – Kobieta uśmiechnęła się do niej życzliwie i spojrzała w dokumenty. – W pani przypadku są to trzy kursy.
 – Dokładnie. Przepraszam, ale chciałam się upewnić. – Meadows zrobiła zakłopotaną minę.
 – Może pani spać spokojnie, wszystko mamy zanotowane. – Kobieta wstała i uścisnęła jej dłoń. – Gratuluję panno Meadows i życzę dalszych sukcesów. Niech pani poprosi kolejną osobę.
 – Do widzenia! – Brunetka wyszła z sali i kiwnęła głową na Katherinę, która wchodziła po niej. Za nią wyszedł ktoś jeszcze i parsknęła śmiechem, gdy James prawie się potknął na wejściu. Przystanęła i odetchnęła z ulgą.
 – I jak ci poszło? – Zawołała do niej Lily. Stała z Jess, Jane, Remusem, Williamem i Syriuszem.
 – A jak myślisz? – Uśmiechnęła się szeroko i podeszła do przyjaciół. – Nie wierzę, że to już koniec.
 – Musimy jeszcze czekać na Katy i Jamesa. Idziecie na trening? – Zapytał Syriusz, a ona pokręciła głową.
 – Muszę wysłać list do taty i pójdę spać. Jutro wielki finał! Potem będziemy świętować. – Zapewniła go z lekkim uśmiechem. – Jess, właśnie, jak poradziłaś sobie ze skrzynią?
 – Alohomora nie dała rady, więc użyłam Bombardę. – Cay zarumieniła się lekko i wzruszyła ramionami nieco zawstydzona. – Od Lily wiem, że trzeba było użyć Sezam Materio, ale zapomniałam o tym. Wydaje mi się, że reszta poszła mi lepiej.
 – Najważniejsze, że znalazłaś rozwiązanie. A, że było trochę huku i drzazg, to chyba nic. – Meadows puściła jej oczko, a blondynka uśmiechnęła się do niej z wdzięcznością.
 – Nie liczę na wysokie oceny, ale jestem dumna że spróbowałam. No i rodzice też się cieszą. Chociaż to mam z głowy. – Popatrzyła na Jane, która kiwała głową. – Idziemy do biblioteki oddać wszystkie książki. Nie ma sensu zostawiać to na ostatnią chwilę. Tak, pamiętamy, żeby wziąć też wasze.
 – Naprawdę oddajecie już wszystkie książki? – Remus spojrzał na nie zdziwiony.
 – Spokojnie Remusie, mamy listę co ciekawszych tytułów. Zapewne wszystko wykupię już pierwszego dnia wakacji. – Zaśmiała się Lily, bo Lupin ją przejrzał. – Ale zostało nam osiem dni w Hogwarcie. Zapewniam cię, że czytanie to ostatnie, czym chciałabym się zająć.
 – To widzimy się później! – Jess i Jane pomachały im i odeszły.
 – Ja chyba pójdę wysłać list tacie. Dopiszę, że już po wszystkim i zapytam, kiedy mogę do niego pojechać. – Na jej twarzy pojawił się lekki grymas. Fakt, jej relacja z ojcem póki co była bezbłędna. Ale mimo jego zapewnień, bała się spotkania z jego nową rodziną. – Też zobaczymy się później.
 – Leć... Ja poczekam na Katy. – Powiedziała Lily i zarumieniła się, kiedy Dorcas uniosła brwi... Tak, na Katherinę...
 – To widzimy się jutro chłopaki! – Brunetka pomachała ręką do nich i kiedy się z nią pożegnali, odwróciła się i poszła w stronę sowiarni. Za zakrętem pozwoliła sobie na chwilę radości. Roześmiała się głośno i wesołym krokiem przemierzała korytarz. Cieszyła się też, bo dziś już miała nie przebywać w towarzystwie Syriusza. Ich relacja niebezpiecznie się zmieniała. Spędzali całą paczką więcej czasu, w sumie nawet we dwoje zdarzyło im się gdzieś iść. Niby to tylko ich wspólny cel, ale napięcie między nimi było wyczuwalne.
Była świadoma tego wszystkiego, ale też dopuszczała do takich sytuacji, bo tylko z nim czuła się naprawdę dobrze. Przy nim nie myślała o przygnębiających sprawach. Fakt, niedługo miało się to skończyć, dlatego rano stwierdziła, że powoli trzeba go od siebie odsuwać.
Za osiem dni każde miało pójść w swoją stronę. A ona w tajemnicy przed przyjaciółmi planowała nową drogę. Była już u McGonagall, potem u Dumbledore'a... Teraz czekała tylko na to, aż dostanie listy z Instytucji, gdzie zgłosiła się na kursy. I wtedy miała zadecydować co dalej. Czy pozostać na starej ścieżce, czy zaryzykować i iść w nieznane.
 – Dor! – Zatrzymała się i poczekała chwilę aż dogoni ją Syriusz. A już miała nadzieję, że dziś go nie zobaczy. Uśmiechnął się do niej i objął ją w pasie ramieniem. Chcąc nie chcąc zaczęła iść razem z nim. – Pomyślałem, że ci potowarzyszę.
 – Myślałam, że poczekasz na Jamesa. – Usłyszała jego cichy śmiech i przymknęła oczy, starając się to zapamiętać.
 – Chciałem się upewnić, że wszystko w porządku. – Wyczuła w jego głosie troskę i poczuła ucisk w sercu.
 – Jest lepiej niż sądziłam, że jest. Dziękuję, że pytasz. – Wyszeptała, a on parsknął śmiechem.
 – Zastanawiam się, kiedy będziesz miała dość. Codziennie cię o to pytam, a ty odpowiadasz i mi dziękujesz. – Dorcas przystanęła i uśmiechnęła się lekko.
 – Jak poczuję, że jest naprawdę dobrze, to pewnie zacznie mnie to denerwować. Póki co skłania mnie to do zastanowienia się nad moim stanem i wiem, że jeszcze długo nie będzie dobrze. Teraz jestem zadowolona, bo bałam się, że zawalę egzaminy. Za niecałe trzy tygodnie zobaczę się z tatą. Nie sądziłam, że w tak krótkim czasie uda nam się dogadać i nawet czuję, że za nim tęsknię. – Zamrugała szybko, bo poczuła zbierające się łzy. – A w dodatku jestem w Zakonie Feniksa.
 – Jeśli o to chodzi. – Black zawahał się chwilę i drgnęła, gdy chwycił jej dłonie. – Muszę mieć pewność, że wiesz, że to co się stało w Sylwestra było tylko po to, żeby cię ochronić. Ojciec Jamesa powiedział mu, że myślą o tym, żebyśmy dołączyli do Zakonu i powinniśmy was przygotować. Rogacz zrozumiał to tak, że lepiej będzie jeśli będziemy was trzymali od tego z daleka. Wiedziałem, że jak będę zwlekał, to będzie mi trudno z tobą zerwać, więc musiałem działać szybko. Przepraszam, nie powinienem tego zrobić w ten sposób... Nie powinienem tego robić w ogóle.
 – Syriusz... – Meadows powoli czuła ogarniające jej uczucia i bała się. Tak bardzo bała się mówić cokolwiek. Wiedziała, że jego wypowiedź nie jest jeszcze skończona, że zapewne będzie to najpiękniejszy moment w jej dotychczasowym życiu. Ale co z tego? Jego piękne słowa trafią na afront z jej strony. I mimo, że marzyła od pięciu miesięcy o tej chwili, nie chciała go ranić. Lada chwila miała dostać list z kursów z Francji, Anglii i...
 – Charlus chciał, żebyśmy was przygotowali, żebyście były gotowe dołączyć do Zakonu. Wiem, nie powinienem słuchać Jamesa, ale nie wiesz nawet jak bardzo się o ciebie boję Dorcas. Dodatkowo teraz jesteś w rozsypce i się zbierasz, po tym co się stało z twoją mamą i chciałbym być przy tobie. Chciałbym wrócić. I wiem, że masz swoje plany, że chcesz wyjechać na kursy do Francji, i nie chcę, żeby mój powrót do ciebie był na moich warunkach, tylko na twoich. Pojadę tam z tobą. Złożyłem dokumenty na kursy aurorskie we Francji. Możemy być razem. – Przybliżył się do niej, a ona cofnęła się i delikatnie wysunęła swoje dłonie z jego.
 – Lepiej będzie jeśli zostaniesz w Anglii. – Powiedziała cicho i miała nadzieję, że nie złamie mu serca. – Szło mi naprawdę dobrze bez ciebie. Fakt, teraz muszę się pozbierać, ale chcę to zrobić z pomocą bliskich, a nie głównie za twoją sprawą. Chcę nauczyć się żyć sama ze sobą. Nie chcę, żeby teraz, na tak wczesnym etapie mojego życia, moje szczęście było definiowane tym, z kim jestem. Jesteś mi bardzo bliski, potrafisz do mnie dotrzeć i jestem ci wdzięczna, że byłeś przy mnie. Przez ostatnie miesiące wydarzyło się bardzo dużo i na nowo muszę zastanowić się kim jestem i co chcę dalej robić. Przykro mi.
 – Rozumiem Dorcas. – Wyszeptał. Widziała, że z trudem próbuje zachować spokój. Przybliżyła się do niego i delikatnie objęła.
 – Jestem taka rozdarta... Ale to najlepsze teraz dla mnie. – Powiedziała patrząc na niego i jednocześnie głaskając jego kark. Uśmiechnął się do niej smutno i to przygnębiło ją jeszcze bardziej. Wtuliła się w niego, miała nadzieję, że ją zrozumie. Miała ochotę prosić go by czekał, ale w ciągu trzech lat mogło wydarzyć się wiele. Mogła jedynie mieć nadzieję, że ich drogi, kiedyś znów się zbiegną.
*******
Nie było sensu chodzić co chwilę dolewać sobie Ognistą, więc stwierdziła, że na tej imprezie butelka będzie cały czas z nią. Nie doszło jeszcze do tego, że piła z gwinta. Nadal sobie dolewała do szklanki bursztynowy płyn i popijała.
Gryffindor wygrał z Ravenclawem. James postanowił, że ostatni mecz w szkolnej karierze zagra na pozycji szukającego i teraz prawie wszyscy Gryfoni świętowali razem z nim. Wyciszyli Pokój Wspólny i w sumie zostali uczniowie od piątego roku wzwyż. Remus i Jane pilnowali, żeby nikt z młodszych uczniów nie pojawił się w salonie. Potem Jane przejęła kontrolę nad porządkiem i Remus mógł dołączyć do świętowania. Elliot popijała z Katy Piwo Kremowe i pilnowała, żeby niepełnoletni uczniowie nie pili mocniejszych trunków. Ciężko było ale jej się udawało.
Jess szalała z Lily do ostatniego przeboju Fatalnych Jędz. Przed imprezą zjadły sytą i tłustą kolację, żeby móc sobie pozwolić na dłuższe świętowanie. Miały jedynie nadzieję, że następnego dnia jednak kac będzie znośny.
Został tylko tydzień do opuszczenia szkoły i dużo spacerowały, żeby jak najwięcej zapamiętać z tego czasu. Katherina od rana miała zawieszony na szyi aparat i żartowali, że już zrobiła więcej zdjęć niż przez cały ostatni rok. Myślała, że blondynka daruje sobie imprezę, ale widocznie wizyta u Pomfrey jej pomogła. Przez ostatnie dwa tygodnie prawie nie jadła z nerwów i miała mdłości. Rano, kiedy myślały, że skoro już po wszystkim, Katherina znów czuła się niedobrze i postanowiła iść do Pielęgniarki, która dała jej eliksir, który miała stosować jak tylko poczuje, że jej niedobrze. Na śniadaniu przyznała, że poczuje się lepiej jak już dostanie się na kurs. Nie była pewna czy poradziła sobie z Zielarstwem i Eliksirami. Potrzebowała Powyżej Oczekiwań z przynajmniej pięciu przedmiotów. Zdawała pięć owutemów i żałowała, że dla bezpieczeństwa nie zdawała owutemu z Historii Magii.
Odwróciła głowę w stronę Jamesa, który ciężko opadł na kanapę obok niej. Uśmiechnęła się szeroko na widok jego samozadowolonej miny.
 – Gratuluję! Gryffindor z pewnością już płacze, że stracił tak świetnego szukającego. – Stuknęła się z nim szklanką i upiła łyk trunku.
 – Spokojnie, zostawiam im godnego następcę. – Zaśmiał się i westchnął głośno. – Dawno nie rozmawialiśmy.
 – To prawda.
 – Przepraszam Dorcas. Namieszałem sporo. Mam nadzieję, że wszystko u ciebie gra. – Była lekko podpita i wiedziała, że on też, ale czuła, że i tak mówi szczerze, i pewnie niedługo odbyliby podobną rozmowę.
 – Powoli się układa. Teraz czekam na listy z kursów i zobaczę co dalej. – Wzruszyła ramionami i dolała sobie Ognistej. – Ty oczywiście już jesteś pewny swoich kursów.
 – Wyjdę na próżnego jeśli przyznam ci rację. Dlatego powiem tak: na pewno będę na testach i potem się okaże, czy mnie przyjmą. – Zaśmiała się lekko i jej wzrok powędrował do Syriusza, który z ożywieniem o czymś opowiadał Remusowi. – Łapa mi mówił, że złożył papiery do Francji i od ciebie będzie zależało, gdzie je będzie robił.
 – Lepiej będzie jeśli zostanie. Ja nadal nie wiem, czy wyląduję we Francji. Niby tam mam już miejsce, ale nadal się waham. – Przyznała mu, a on kiwnął głową i przez chwilę milczeli.
 – Nie mogę uwierzyć, że to przeze mnie to wszystko się spieprzyło, Dor. – Popatrzyła na niego a on kręcił głową z niedowierzaniem. – Gdyby nie ja, to byście byli już dawno zaręczeni.
 – Co? – Odsunęła się nieco od niego i patrzyła uważnie. Po kilku sekundach wyrwała się z szoku. – O czym ty, do diabła, mówisz?
 – Syriusz chciał ci się oświadczyć w Sylwestra.
*******
Oderwał wzrok od listu i poczuł lekką panikę. Powinien się cieszyć, ale nie panikować. Dostał oficjalne pismo z Departamentu Przestrzegania Praw Czarodziejów w Stanach Zjednoczonych. Jego wyniki z owutemów oraz opinia ze szkoły już dotarły i na tej podstawie został zaproszony na egzamin wstępny. Jeżeli go zda ma miejsce na kursie aurorskim. Miał nadzieję, że się dostanie, bo już mu mało brakowało do zostania Animagiem i tam miał pewność, że jego umiejętności z Transmutacji zostaną rozwinięte. Niestety kurs w Anglii nie dawał mu takiej gwarancji i tylko dlatego, wybrał Stany Zjednoczone.
 – Co tam masz? – Katherina usiadła na miejscu obok niego i podał jej list. Szybko go przeczytała i dostrzegł jak przez chwilę uśmiech znika z jej twarzy. Kiedy oddawała mu pergamin, uśmiechnęła się i ścisnęła mu rękę.
 – Wiedziałam, że ci się uda. – Spojrzał na nią z powątpieniem i westchnęła ciężko. – Tak, smutno mi, że wyjedziesz, ale są przecież sowy i Świstokliki. Poza tym nawet jakbyśmy zaczęli tutaj kursy, to i tak przez trzy lata mielibyśmy dla siebie mniej czasu.
 – W Stanach kursy trwają pięć lat. – Przypomniał jej, a ona zrobiła nieszczęśliwą minę. – Trzy i pół roku wykładów i doskonalenia zaklęć, a potem półtora roku stażu w biurze aurorskim. Potem egzaminy i jak je zdam, będę Aurorem.
 – Ja nim będę trochę szybciej. – Uśmiechnęła się lekko i przytuliła do jego boku. – Uda nam się.
 – Wiem... – Zaczął, ale przerwał mu pisk Dorcas, która siedziała po drugiej strony stołu. W oczach miała łzy i wyglądała na szczęśliwą.
 – Dostałam się! – Krzyknęła i uścisnęła Lily, która siedziała obok niej.
 – Przecież miałaś pewne miejsce. – Syriusz spojrzał na nią z lekkim uśmiechem. Było mu żal Blacka. Opowiedział im, jak kilka dni temu rozmawiał z Meadows na temat ich przyszłości i wytłumaczyła mu, że lepiej będzie jeśli każde pójdzie w inną stronę. Było już pewne, że zostanie w Anglii, ale zamierzał robić częste wycieczki do Francji. James śmiał się, że szybko straci fortunę po wuju, bo przecież podróż Świstoklikiem nie należy do tanich. Łapa miał nadzieję, że Dorcas zmieni zdanie, jeśli będzie jej udowadniał, że nadal mu zależy.
 – Och, ale... – Szczęśliwa mina zniknęła z twarzy Dorcas. Pojawił się natomiast niepokój i dostrzegł, że nie tylko Syriusz patrzy na nią wyczekująco. Nerwowo przełknęła ślinę i mimo że mówiła do całej paczki, patrzyła tylko na Blacka. – Dostałam się na trzyletnie kursy w Australii.

8 komentarzy:

  1. WOW! Świetny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      Dziękuję, staram się bardzo :)
      Pozdrawiam :*
      SBlackLady

      Usuń
  2. Rozmowa Jamesa z Dorcas zawaliła mnie z nóg! Dor w końcu dowiedziała się, że Syriusz chciał się oświadczyć... Aż mi się płakać chciało, tak mi szkoda tego chłopaka. Ona powinna dac mu szansę, w końcu kochali się bardzo i tworzyli udany związek. Ciekawa jestem, jak dalej potoczy się ich historia. A to, że James wyprosił to wesele u Lily, to naprawdę niesamowite. Może tam coś ruszy w ich relacji.

    Przepraszam, że tak krótko, ale mam strasznie dużo nauki na studiach. Mimo tego nie mogłam się powstrzymać, żeby nie przeczytać Twojego rozdziału i od razu skomentować. Czekam na kolejne wpisy i pozdrawiam serdecznie ❤
    Drama
    http://zawsze-oddani-zawsze-silni.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej,
      też mi było smutno jak to pisałam, ale tak sobie wymyśliłam (w następnym rozdziale, będzie trochę więcej powodu do płaczu- taki mały spoiler).
      Cieszę się, że Cię zaciekawiłam tym, co będzie dalej. Sama się nie mogę doczekać!

      Rozumiem brak czasu :) Ucz się i oby szło gładko do sesji.

      Ja Wam obiecuje komentarz na blogu (mam już mały zarys w notesie), ale to po weekendzie jak odbiorę nowy sprzęt :)

      Również bardzo pozdrawiam :*
      SBlackLady

      Usuń
  3. Dopada mnie nostalgia, gdy uświadamiam sobie, że póki co Hogwart się kończy :')
    Bardzo się cieszę, że Dorcas i Syriusz odbyli poważną rozmowę. Nie wiem, co będzie dalej, ale jestem dobrej myśli. Bardzo im kibicuję :)
    James był w tym rozdziale cudowny, jak się droczył z Lily <3 Ach, czasem mam wrażenie, że na mnie działa mocniej niż na nią :D Fajnie, że zgodziła się na ślub, może akurat coś się podzieje :D Najważniejsze, że są na dobrej drodze do dogadania się <3
    Co do Katheriny, to wydaje mi się to mało możliwe, ale tak mi przeszło przez myśl, że może być w ciąży.
    A jak już przy niej jesteśmy, to zauważyłam taką zabawną sprawę. Jej związek z Williamem na samym początku był najmniej dojrzały ze wszystkich parringów, a skończyli chyba najbardziej poważnie :D Super, cieszę się, lubię ich razem :) <3

    Póki co, żegnam się :( W tygodniu znowu będę pojedyncze rozdziały podejmować, bo jak zwykle między poniedziałkiem a czwartkiem nie będę wiedziała, jak się nazywam, a na weekend przyjeżdża siostra. Mam nadzieję, że wybaczysz :* Obiecuję jednak, że będę się starała brnąć do przodu :)
    Pędzę przygotować się na jutro.
    Dobranoc :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. James i Lily :D Aż mam szeroki uśmiech jak o nich myślę. Będą uroczy :D
      Katherina i William chyba skończyli tak poważnie, bo jednak Kartney to dość poważny facet, no i ona ogarnęła się, żeby komisja miała podstawę do tego, żeby przyjąć ją na kursy. Całe szczęście że to ambitna bestia, bo pewnie nie byliby długo razem :)

      Nie mogę się doczekać kolejnych komentarzy. Mam nadzieję, że dobrniemy chociaż do 35 :)
      Trzymam kciuki za ten tydzień, żeby nie był tak męczący jak opisujesz :) No ale na szczęście siostra przyjedzie to odreagujesz całe zło tego tygodnia :)

      Buziaki :*

      Usuń
    2. Do 35 z całą pewnością! Tydzień co prawda ciężki, ale za to przyjemnie się zaczyna, bo idę wreszcie powzdychać do Newtona na wielkim ekranie dzisiaj, a później przyjemny weekebd z siostrą :) Więc nie jest najgorzej. Wciąż mam ambicje do końca roku być na bieżąco :D

      Usuń
    3. Ja z kolei mam nadzieję, że do końca roku będziesz na bieżąco :D
      E, to jednak tydzień nie taki zły, jak powzdychasz do Newtona :D

      Usuń

Cześć Drogi Czytelniku!
Jeśli przeczytałaś/eś rozdział, podziel się ze mną swoją opinią i uwagami.
Przyjmuję konstruktywną krytykę – ale pamiętaj, żeby zachować kulturę wypowiedzi.
Jedna obelga, to jeden smutny labrador!

Masz jakieś pytania?
Czegoś nie pamiętasz lub nie do końca wiesz, co autorka miała na myśli?
Zapytaj o to w komentarzu – SBlackLady zawsze odpisuje!

KATHERINA (78) JESSICA (68) SYRIUSZ (67) JAMES (63) LILY (62) JANE (54) DORCAS (50) REMUS (47) ANGLIA (42) WILLIAM (42) ADALBERT (40) PAUL (38) TOBIAS (37) ZAKON FENIKSA (35) AUROR (31) MOODY (29) HOGWART (25) BONES (21) CHARLUS (20) DUMBLEDORE (19) AUSTRALIA (18) DOREA (18) MEADOWS (17) ŚMIERCIOŻERCY (15) POTTEROWIE (14) PARKESOWIE (13) CAROLINE (12) KURSY (11) MISJA (11) DAGNY (10) MCGONAGALL (10) INNE SZKOŁY (9) LISTY (9) ORGANIZACJA (9) informacja (9) LARS (8) PAESEGOOD (8) ROBERT (8) ELIZABETH PRONTON (7) TORIN (7) WAKACJE (7) REGULUS (6) ŚWIĘTA (6) ANN (5) HENRY (5) ROSJA (5) SNAPE (5) STANY ZJEDNOCZONE (5) VOLDEMORT (5) WALKA (5) 18+ (4) CLARE (4) GREGORY (4) OKLUMENCJA (4) PATRONUSY (4) POJEDYNEK (4) STEPHANIE (4) ŚLUB (4) ANDROMEDA (3) HUNCWOCI (3) KARTNEY'OWIE (3) MECZ (3) QUIDDITCH (3) BEATRISHA (2) IMPREZA (2) LAGERE (2) MICK (2) OIGHRIG (2) PIERWSZA WOJNA CZARODZIEJÓW (2) WIELKANOC (2) FRANCJA (1) HOGSMEADE (1) JACK (1) JULIETTE (1) KONKURS (1) NOC DUCHÓW (1) OWUTEMY (1)
Theme by Lydia | Land of Grafic