13.03.2019

*55 cz. 2*


James utkwił spojrzenie w żonie, gdy dostrzegł, że co chwilę na niego zerka znad książki. Zauważył, że od kilku minut nie przekręciła strony.

– Mam cię przepytać? – zapytał odkładając pergamin z notatkami dotyczącymi Działu Analitycznego, które przepisywał od Katheriny.
– Chciałam porozmawiać – zaczęła cicho, zamykając książkę. – Od soboty dużo myślałam i chyba będzie dobrze jeśli się przeprowadzimy gdzieś indziej.
– Myślałem, że lubisz tu mieszkać – powiedział i usiadł bliżej niej.
– Lubię, i to bardzo, ale nie jesteśmy tu bezpieczni. – Objął ją ramieniem i westchnął cicho nie wiedząc do końca, co ma powiedzieć. – Boję się, James. Zostaliśmy podsłuchani...
– To nie Remus...
– Nie wiemy tego! – pisnęła nieco głośniej i odsunął się od niej.
– To nie Remus – powiedział hardo.
– James... Nadal nie wiemy, dlaczego się mną interesują. Ktoś nas tutaj nieraz podsłuchiwał i może nadal to robi. Tu chodzi o nasze dziecko! Dla mnie teraz każdy jest podejrzany! A nie chcę spędzać każdej wolnej chwili w sypialni i przeprowadzać w niej wszelkie rozmowy. Nie chcę też co chwilę rzucać zaklęcia wyciszające na salon, kuchnię czy korytarz, bo to skończy się tym, że wszyscy wpadniemy w paranoję! – Spojrzała na niego błagalnie i jęknął, bo źle go zrozumiała.
– Lily, rozumiem... Zapytam rodziców i rozejrzymy się za czymś, ale nie musisz mnie do tego przekonywać. Miałem na myśli to, że to Remus nie jest zdrajcą. Wiesz, że on nie mógłby... – zawiesił głos i Ruda jedynie skinęła głową. Nie wyglądała na przekonaną. – Kiedy chcesz się wyprowadzić?
– Przede wszystkim musimy powiedzieć dowództwu. Zapewne będą chcieli nas tutaj jeszcze trochę przytrzymać. To od nich tak naprawdę będzie zależało kiedy, ale chciałabym sie wyprowadzić najpóźniej w maju, żeby zdążyć z przygotowaniami na nasze maleństwo – powiedziała i znów ją objął.
– Nie mogę się doczekać, aż brzuszek zacznie być widoczny – wyszeptał i pogłaskał ją po brzuchu. – Wydaje mi się, że minęły wieki od tego jak mi powiedziałaś o ciąży.
– To dopiero dziesiąty tydzień – przypomniała mu i wtuliła się w niego. – James?
– Tak, Lily?
– Chciałabym też odwiedzić Tunię. Udasz się tam ze mną? – zapytała go.
– Myślałem, że nie chcesz się z nią widzieć – stwierdził zdziwiony. Z Petunią miał do czynienia kilka razy i za każdym razem obiecywał sobie, że to ostatni raz.
– To moja siostra.
– Ale wiesz, jaka ona jest – mruknął oskarżycielsko i Lily zachichotała.
– Ale to nadal moja siostra. Kocham ją... – powiedziała miękko.
– Naprawdę? – zdziwił się, bo przecież Petunia nie kryła się ze swoją niechęcią do Lily. Katherina nieraz mu mówiła, że Dursley zachowuje się wręcz niedorzecznie w stosunku do Rudej, tylko dlatego, że ta jest czarownicą.
– James...
– Wiem, jaka była dla ciebie niedobra...
– Czasami naprawdę żałuję, że Katherina jest twoją kuzynką, James. – Normalnie zaśmiałby się, ale w tym momencie był zaniepokojony, że Lily chce odwiedzić Petunię.
– Znów powie ci o wiele słów za dużo i będziesz smutna, a nie chcę, żebyś była smutna. Wiesz, że to najbardziej mugolscy mugole ze wszystkich mugoli... – zaczął, ale zamilkł, gdy pogłaskała go po policzku z czułością.
– Spróbuj ją zrozumieć, James. Też nie jestem bez winy. Rodzice gloryfikowali mnie tylko dlatego, że jestem czarownicą. Wyjeżdżałam na wiele miesięcy i bywałam w domu tylko w wakacje i święta, a Petunia była w domu sama. Z tego, co wiem, rodzice chwalili się mną każdemu, a ona była pomijana – wytłumaczyła mu cicho i westchnął, bo on to widział inaczej.
– Ale to nie jest twoja wina.
– Poniekąd jest. Byłam tego świadoma i nic z tym nie zrobiłam. Czasami nawet specjalnie zwracałam na siebie uwagę rodziców, żeby jej zrobić na złość. Petunia jest starsza i potrzebowała ich uwagi, ale ja ją kradłam. To zrozumiałe, że miała do mnie o to pretensje, James. Katherina zareagowała podobnie, gdy pojawił się William, pamiętasz? – Kiwnął głową i wtedy nieco zrozumiał. – A Katy była wtedy już dość dojrzała, żeby zrozumieć sytuację. Ja i Tunia byłyśmy dziećmi, gdy to wszystko się zaczęło. Przez moje dziwne umiejętności i przyjaźń z Severusem, poczuła, że mnie traci i bywała dla nas okrutna. Potem dostałam list do Hogwartu i to był gwóźdź do trumny. Dlatego teraz jest, jak to ująłeś, najbardziej mugolską mugolką. Chciałabym jej powiedzieć o tym, co się dzieje i zaproponować jej ochronę. Boję się, że mogliby do niej trafić i coś im zrobić, tylko dlatego, że jest moją siostrą.
– Lily... – zaczął wzruszony po chwili ciszy, gdy skończyła swój wywód. Uniosła głowę i spojrzała na niego tymi cudnymi zielonymi oczyma. – Kocham cię.
*******
Ostatni dzień egzaminów skończył się i Lily nawet nie myślała o tygodniowej przerwie. Miała sporo zaległości w swojej pracy dla Zakonu i chciała odwiedzić Petunię.
Razem z Jamesem poinformowali dowództwo, że chcieliby się wyprowadzić i tak jak myślała, Moody powiedział im, żeby się wstrzymali jeszcze trochę, aż ustalą coś więcej w sprawie Remusa.
Ktoś na nich donosił, nawet nie wiedziała w jakim celu, a nie mogła być narażona na ciągły stres. Tłumaczyła sobie, że w Kwaterze jest bezpieczna. Dodatkowo rzucili na sypialnię kilka dodatkowych zaklęć, ale nie zamierzała przez następne kilka lub kilkanaście miesięcy zamykać się w czterech ścianach.
James obudził ją z jej popołudniowej drzemki, bo kolacja była już gotowa. Lubiła te dni, kiedy w Kwaterze była Jessica, bo miała pewność, że jedzenie będzie dobre. Jednak ona ostatnio nie miała czasu na gotowanie, chłopaki niespecjalnie garnęli się do garów, a dania Katheriny nie zawsze wychodziły tak jakby chciała, ale wierzyła, że wkrótce blondynka się wyrobi.
Weszła do kuchni i nie zdziwiła się na widok Levena, który rozmawiał o czymś z Katheriną. Często widywała go w towarzystwie przyjaciółki i gdyby nie to, że Parkes tak dużo mówi o Larsie, to sądziłaby, iż to nie Fawley jest jej chłopakiem, a auror.
– Jak po egzaminie, Ruda? – zagadał Syriusz, popijając Ognistą.
– Jestem zmordowana – przyznała i opadła na krzesło obok niego. – Nie rozumiem, dlaczego nie chcieli przepisać mi tych ocen z Rosji. Teraz znów musiałam przez to przechodzić.
– Ale poradziłaś sobie, jak zawsze. Czasami ci zazdroszczę, że twój kurs trwa krócej – westchnął, a ona zachichotała.
– I tak skończymy w tym samym czasie, Łapo – zauważyła. – A jak praktyki?
– Skończyliśmy dziś Dział Lokalizacji. W poniedziałek zaczynamy najnudniejsze, czyli Archiwum, a potem, to na co czekamy z Jamesem od pierwszego dnia kursu, czyli Dział Dochodzeniowo–Śledczy – powiedział nie kryjąc ekscytacji. Już miała go zapytać, czy inne działy nie skradły jego serca, ale Jess postawiła na stole brytfannę z pieczenią i warzywami, i za pomocą zaklęcia nałożyła im porcje.
– Wina? – zapytał ją Syriusz, a ona pokręciła głową i poprosiła o wodę. Zaczęli jeść i trochę się ucieszyła, gdy James i Black zaczęli mówić o qudditchu.
– Jess, jak tam sprawy w lokalu? – zagaiła, bo słyszała, że podobno najgorsza część remontu już za nimi, a miała prośbę do przyjaciółki.
– Rupieciarnia już prawie gotowa, a pracownia... Poczeka na lepsze czasy – odpowiedziała Cay.
– Masz trochę więcej wolnego?
– Niby tak, ale różnie to bywa. A co tam? – spytała ją Jess i Lily westchnęła.
– Potrzebuję kogoś do eliksirów. Mam trochę zaległości i przez ten tydzień wolnego, chciałabym nadrobić – powiedziała, starając się nie wnikać w szczegóły. Przez te kilka miesięcy ich zapasy były zdecydowanie w lepszej kondycji, ale nadal nie było tego za dużo.
– Mogłabym wpaść jutro z rana i do zebrania coś porobić. W niedzielę mam czas do obiadu, a później mogłabym po pracy w poniedziałek, środę i znów piątek – zaproponowała Cay i Lily uśmiechnęła się do niej z wdzięcznością.
– Jeśli chcesz możemy ci przysłać kogoś dobrego do pomocy – podsunął Leven i musiała chwilę poczekać z odpowiedzią, bo akurat przegryzała.
– Dzięki, ale skoro Jess ma czas, to nie ma sensu, fatygować kogoś innego.
– Ale może szybciej będzie, jeśli...
– Oj, przestań – mruknęła ostro Katherina, przerywając mu. Lily zerknęła na Jessicę, która miała zaczerwienione policzki i ciskała wściekłym spojrzeniem na Tobiasa. Słyszała od Katheriny, że Leven często czepia się umiejętności Jess, ale pierwszy raz była tego świadkiem. – Była cholernie świetna z eliksirów.
– Uwarzyła najlepszą amortencję na roku – dodała Lily, przypominając sobie, że to był praktycznie jedyny raz, kiedy ktoś inny niż Snape okazał się być od niej lepszy. – Zawsze zastanawiałam się, czemu nie miałaś wybitnego.
– Bo zawsze dodawałam coś od siebie – powiedziała Jess i to teraz ona uśmiechnęła się do niej z wdzięcznością. – Będę jutro o dziewiątej.
*******
Połowa wtorku upłynęła jej na papierkowej pracy i zerkaniu na zamknięte drzwi od gabinetu szefa, w którym od ponad godziny siedział Minister Minchum wraz z Malfoy'em i Umbridge. Jane starała się nie wdawać w rozmowę z Amosem Diggorym, który cicho rozprawiał o tym, czego może dotyczyć rozmowa za zamkniętymi drzwiami.
Abraxas Malfoy i Dolores Umbridge byli tak częstymi gośćmi w Wydziale Zwierząt, gdzie pracowała Jane, że powoli miała wrażenie, iż oni też tam pracują. Od Emmeliny wiedziała, że czasami wpadają też do Wydziału Istot po to, aby kontrolować Służby Pomocy Wilkołakom.
Drgnęła, gdy z gabinetu wyszedł Minister Magii, a za nim ubrany na czarno Abraxas i ubrana na różowo Dolores. Pożegnali ich cicho i nawet nie zdziwiła się, kiedy nie odpowiedzieli im.
Chwilę później pan Birch wyszedł z gabinetu i przekazał im notki z zadaniami, które muszą zrobić, a następnie wyszedł na spotkanie z szefem Departamentu. Ucieszyła się, gdy jej przypadło pójście do kilku Biur, czy Wydziału Istot i to Amos zostaje przy gabinecie w czasie nieobecności szefa.
Coraz częściej kusiło ją, żeby czytać pergaminy, które są przeznaczone dla innych organów, ale zdusiła w sobie to uczucie. Jednak to byłoby nieuczciwie, ale na pewno dużo wcześniej wiedziałaby o pewnych sprawach.
Wydział Istot zostawiła sobie na sam koniec, bo miała nadzieję, że porozmawia z Emmeliną. Niestety koleżanki nie było, więc przekazała notkę od pana Bircha pracownikowi Służby Pomocy Wilkołakiem i wróciła do swojego Wydziału, aby zająć się papierkową robotą.
Mieli masę pracy związaną z tymi comiesięcznymi atakami wilkołaków i czasami miała wrażenie, że niczym innym się nie zajmuje. Miała nadzieję, że po skończonej praktyce i oficjalnym zakończeniu kursu dostanie awans, albo przeniosą ją do któregoś biura, bo jednak chciała zajmować się magicznymi zwierzętami, a nie sprawami ogólnymi dotyczącymi całego Wydziału.
Odetchnęła z ulgą, gdy wybiła godzina szesnasta i czas jej pracy skończył się. Wyszła razem z Amosem, który opowiadał jej jakie ma plany na popołudnie i w atrium pożegnała się z nim, ponieważ czekała jeszcze na Paula, aby razem wrócić na Kamienne Wzgórze.
Mieszkała tam praktycznie od ślubu, ale wszystkie jej rzeczy zostały przeniesione dopiero po Nowym Roku. Obawiała się mieszkania pod jednym dachem z rodzicami oraz dziadkami Katheriny i Paula, ale póki co nie miała na co narzekać, bo oni jednak zajmowali drugą część domu.
– Długo czekasz? – zapytał Paul zachodząc ją z prawej strony. Odwróciła się i przytuliła się mocno do niego.
– Tylko chwilę. Amos dopiero co odszedł – powiedziała i chwyciła jego dłoń. Wyszli z Ministerstwa Magii i jak zawsze, gdy kończyli pracę to spacerowali po Londynie. Oczywiście używali teleportacji, żeby udać się do innej części miasta, ale potem pieszo zwiedzali różne ulice czy obiekty.
Od prawie miesiąca była mężatką i podobał jej się ten stan. Przede wszystkim dlatego, że mieszkała już tak na stałe z Paulem, a jednak wcześniej często się mijali, bo ona miała swój kurs i pracę, a on po awansie miał naprawdę dużo pracy. Teraz jak byli zawaleni robotą, to przynajmniej sytuacja była o tyle komfortowa, że przebywali obok siebie.
– Wpadłem dziś na twojego tatę i zaprosił nas na obiad w niedzielę – oznajmił jej i uścisnął mocno jej dłoń, za co była wdzięczna, bo nadal czuła ukłucie bólu na jakiekolwiek wspomnienie jej rodziny. Znów przypomniała sobie, co zrobiła matka w dzień ślubu i to, że do tej pory się do niej nie odzywała. W Nowy Rok też byli na obiedzie w jej domu rodzinnym i było niezręcznie, bo mama nie zeszła, żeby spędzić z nimi czas, i nawet nie otworzyła drzwi sypialni, kiedy do niej poszła.
– Co odpowiedziałeś?
– Że wpadniemy – odpowiedział i kiwnęła głową. Liczyła, że cierpliwość popłaci i w końcu rodzicielka zacznie się do nich odzywać.
Denerwowała ją ta sytuacja, ale co mogła więcej zrobić? Przepraszała ją za każdym razem, gdy pojawiała się w domu rodzinnym i tylko dzięki Mickowi wiedziała, że matka słyszała, co do niej mówiła przez drzwi.
Może jak już zajdę w tą ciążę i jej pierwszej o tym powiem, to odpuści?
– Myślę, że mogłoby podziałać – stwierdził Paul, a ona pisnęła.
– Powiedziałam to głos?!
– Tak, Jane – przyznał ze śmiechem i poczuła, że się czerwieni. – Ale naprawdę sądzę, że to dobry pomysł. Ja mogę dowiedzieć się drugi.
– Naprawdę?
– Jasne! – zapewnił z entuzjazmem i objął ją ramieniem w pasie. Uśmiechnęła się do niego szeroko i pocałowała go w policzek. Miała wielką nadzieję, że szybko uda im się zajść w ciążę.
*******
Gdyby nie to, że była pewna swoich umiejętności, to bardziej bałaby się tych spotkań ze Snape'em. Spotykali się w różnych opuszczonych budynkach, głównie w Londynie, zazwyczaj, gdy już było ciemno. Nie pomagał też fakt, że chłopak ubierał się na ciemno i zjawiał się praktycznie bezgłośnie, ale od jakiegoś czasu rzucała kilka zaklęć ochronnych, dzięki którym wiedziała, czy ktoś jeszcze jest w budynku, i dzięki temu już jej tak nie zaskakiwał.
Co spotkanie miała nadzieję, że dowie się czegoś więcej, ale Severus nadal nie miał pewnych informacji, a jedynie plotki.
Tym razem to on poprosił o wcześniejsze spotkanie niż ustalony ostatnio termin, więc praktycznie nie mogła się doczekać aż go zobaczy, bo to przecież musiało oznaczać, iż coś już wie.
Usłyszała głośny trzask i poczuła wibracje powietrza wokół, które oznaczały, że ktoś się teleportował i zbliżał do niej.
– Snape. – Kiwnęła głową w geście przywitania. Jakoś nie pasowało jej, żeby witać go zwrotem grzecznościowym, a i on nigdy też takiego nie użył w stosunku do niej, więc nie czuła się z tym źle. Odkiwnął i zbliżył się do niej. – Coś wiadomo?
– O Lupinie nadal nikt nic nie powiedział. Przynajmniej nie wprost – zaczął, a ona skupiła się na uważnym wysłuchaniu go. – Informacje o Lily i Potterze były od jakiegoś chłopaka. Podobno już się wykazał kilka razy przy innych sprawach i działa przy wilkołakach.
– Działa przy nich, ale czy jest nim? – zapytała, bo ton jego wypowiedzi mocno sugerował, że uważa, iż to Remus.
– Nie wiem, Parkes.
– W Zakonie i tak już mówią o nim, jak o zdrajcy – powiedziała, bo wcześniej uznała, że warto Snape'a wtajemniczyć. – Nawet dyrektor ma wątpliwości, co do niego, bo podobno Remus poznał jakąś dziewczynę, która też jest wilkołakiem i mówią, że może do nich dołączył, wiesz... Z miłości. Nie wydaje mi się, żeby tak było, więc miło by było, gdybyś mógł coś wywęszyć, choćby o niej. Cokolwiek, co będzie dobrym argumentem, że to nie on.
– Nadal nie jestem blisko, ale spróbuję.
– Dziękuję... Postaram się coś dla ciebie wyciągnąć, może dzięki temu szybciej się wybijesz – obiecała cicho. – Lily już jest po egzaminach i dobrze jej poszło. Jest trochę zestresowana tą całą sytuacją, ale nie jest źle. Myślisz, że może coś jej grozić poza Kwaterą?
– Możliwe. Lepiej, żeby sama nigdzie się nie wychylała – poradził i kiwnęła głową. Sami już doszli do takiego wniosku i od jakiegoś czasu ona, James, czy ciotka byli przy niej. – Nie będzie mnie przez jakiś czas. Wrócę dzień po jej urodzinach i wtedy się spotkamy. Tutaj o osiemnastej. Jeżeli coś się zmieni, to dam znać.
– Dzień po urodzinach – odpowiedziała i skinęła zanim się odwrócił. Też się odwróciła i poszła w drugą stronę, aby wyjść na tył budynku, skąd teleportowała się na Kamienne Wzgórze.
Weszła do domu i zdziwiła się, że w kuchni zastała tylko babcię, która szykowała kolację.
– Myślałam, że będzie więcej osób – powiedziała i ucałowała pomarszczony policzek Beatrishy.
– Będzie, kochanie. Siedzą w gabinecie i załatwiają różne sprawy. – Mogła się domyślić, że tak jest. Zaproponowała pomoc przy kolacji, ale babcia miała już prawie wszystko gotowe, więc usiadły przy stole kuchennym i czekały.
– Jak ci się mieszka z nową współlokatorką? – zapytała żartobliwie.
– Mniej bałagani niż poprzednia – odpowiedziała babcia i prychnęła, bo to o niej mówiła. – To naprawdę urocza dziewczyna. Będziemy mieli z nią bardzo dobrze.
– Pamiętaj, że to ja się z nią przyjaźnię od pierwszego dnia szkoły. Poniekąd ją wychowałam – zapewniła nieskromnie i Beatrisha zaśmiała się.
– Szkoda, że jej nie udało się wychować ciebie – Katherina znów prychnęła, gdy babcia z niej zakpiła. – Wybacz, skarbie, ale ostatnio rzadko tu bywasz. Musimy nadrobić zaległości w naszych czułościach.
– Wszystko się skomplikowało – westchnęła ciężko. – Nie mogłabyś spojrzeć w szklaną kulę i zobaczyć, gdzie jest Remus?
– To tak nie działa, Katy – rzekła babcia i uśmiechnęła się do niej z lekkim politowaniem.
– A jak?
– Dziecko, mówiłaś, że chodziłaś na wróżbiarstwo! – skarciła ją babcia, na co uśmiechnęła się zawadiacko.
– Chodziłam! Miałam zadowalającego tylko dlatego, że pisałam ciekawy sennik i Lagare mnie lubiła! A kryształowe kule były dawno, chyba na piątym roku. Wtedy miałam nędznego – przyznała, nadal uśmiechając się dumnie.
– Dziecko, komu ty na złość zrobiłaś tym wróżbiarstwem? Mnie, czy twojemu ojcu? – spytała babcia, a ona roześmiała się. Tak... Tylko ona mogła mieć do niej pretensje o to, że nie przykładała dużej wagi do wróżbiarstwa. – Pokażę ci, może ci się przyda.
– Wywróżę sobie męża?
– Twojej matce wywróżyłam. Wprawdzie nie tego, ale chłop to chłop! – Parkes znów się zaśmiała i obserwowała, jak babcia ściąga swoją czarną marynarkę i rozkłada ją na stole. Następnie odeszła do mebli i wróciła ze szklanką wody. Postawiła ją na swetrze i usiadła naprzeciwko Katheriny.
– A kula?
– Kryształowa kula jest wypełniona wodą, więc to, co masz przed sobą, to czysta prowizorka, ale równie skuteczna, co specjalistyczny sprzęt. Najważniejsze, żeby szklanka miała kulisty kształt i była jednolita. Nie może mieć żadnych wzorów, a szkło musi być przeźroczyste. Natomiast woda nie może mieć pęcherzyków powietrza. Nie może być żadnych niedoskonałości, musisz mieć czysty obraz – tłumaczyła babcia, a ona kiwnęła głową i patrzyła na szklankę z wodą. – Zamknij oczy i oczyść umysł.
Zamknęła oczy i dość szybko udało jej się odprężyć, i o niczym nie myśleć.
– Otwórz oczy, gdy będziesz gotowa – powiedziała Beatrisha stonowanym głosem. Katherina otworzyła oczy i spojrzała na babcię z zaciekawieniem. – Patrz w kulę. Skup się tylko na niej, wytęż swoje wewnętrzne oko.
Patrzyła w skupieniu na szklankę z wodą. Bała się mrugnąć, więc robiła to, gdy zaczynała czuć dyskomfort oczu.
– Widzę nagrobki... Raz, dwa... – zaczęła po jakiejś minucie jej babcia, a ona poczuła przechodzące po całym ciele dreszcze, bo chwilę jej zajęło to liczenie. Nabija się... Na pewno się nabija. – Trzydzieści nagrobków.
– Nabijasz się! – rzuciła oskarżycielskim tonem.
– Powiedziałam, co zobaczyłam. Miałaś być skupiona, Katy! – upomniała ją Beatrisha.
– Naprawdę to widziałaś?
– Tak... A ty? Widziałaś coś? – zapytała ją babcia.
– Nie.
– Biała mgła, albo ciemna? – dopytywała i pokręciła przecząco głową. – Musisz wytężyć wewnętrzne oko i nie możesz się rozpraszać.
– Musi być spokój? – zapytała i zmarszczyła brwi, bo coś sobie przypomniała.
– Zazwyczaj... Nasz dar nie jest tak silny, jak u mojej babki, więc potrzebujemy więcej czasu. Pamiętam, że ona wróżyła nam na peronie przed pociągiem, a wiesz jaki wtedy jest tłok – powiedziała Beatrisha, uśmiechając się tęsknie.
– Babciu, mam pytanie... A co jeśli miałam wizję, ale nie mogę sobie jej przypomnieć? Albo nie mogę tego powiedzieć? Czy jest jakiś sposób, żeby ktoś się o tym dowiedział? – zapytała, mając nadzieję, iż babcia nie skojarzy tego z Adalbertem.
– Legilimencja lub stworzenie wspomnienia mogą zadziałać – odpowiedziała i Katy dostrzegła, że ta zaciekawiła się. – Miałaś wizje?
– Wydaje mi się, że tak... Na chwilę, jakby straciłam kontakt z otaczającą mnie rzeczywistością. Normalnie, jakbym usnęła, ale czułam się obudzona, ale nic do mnie nie dochodziło. Nagle się ocknęłam i miałam wrażenie, że przez tę krótką chwilę coś widziałam i słyszałam, ale za cholerę nie wiem, co to takiego! – skłamała gładko i babcia przez chwilę patrzyła na nią podejrzliwie.
– W tym przypadku tylko legilimencja. Młody Leven na pewno ci pomoże.
Albo ja jemu.
*******
Razem z Madame Malkin skończyły suknię ślubną pod koniec stycznia. Winsborn przyszła na ostatnią przymiarkę i Jess miała nadzieję, że koleżanka jest zadowolona, bo według niej suknia wyszła bardzo dobrze, a Ann prezentowała się świetnie.
Nie wyobrażała sobie na niej innego fasonu sukni. Jednak Winsborn miała nieco szersze biodra, więc fason księżniczki był dla niej idealny.
– I? – zapytała Ann i okręciła się kilka razy wokół własnej osi, przeglądając się w wielkim lustrze.
– Idealnie – powiedziała Jess, uśmiechając się lekko. – Tylko pamiętaj, żeby mieć odkryte ramiona. Odpadają w pełni rozpuszczone włosy.
– Żartujesz?! – Winsborn od razu ściągnęła gumkę z kucyka i rozpuściła włosy. Jęknęła, gdy po chwili zobaczyła swoje odbicie. – Nie! Marzyłam o rozpuszczonych!
– Wystarczy, że zbierzesz trochę włosów... Daj gumkę. – Cay wzięła od niej gumkę i zaczęła układać jej włosy. Uformowała mały koczek z włosów z korony głowy, a resztę włosów przeczesała palcami. – Widzisz? Wypuścisz tylko pojedyncze pasma przy twarzy. Możesz nawet przerzucić włosy na prawe, czy lewe ramię, ale musisz mieć je nieco podpięte.
– Dziękuję – wyszeptała Ann i Jess dostrzegła w jej oczach łzy. – Suknia jest bajeczna.
– Bo modelka to księżniczka. – Cay puściła jej oczko i pomogła jej zdjąć suknię, dając też rady dotyczące biżuterii, szczególnie kolczyków. Ostrożnie spakowała suknię to wielkiego pudła i obwiązała je grubą wstążką. Winsborn w tym czasie przebierała się w swoje ubrania za parawanem. – Nie martw się jeśli przytyjesz o cal, czy broń Merlinie, o kilka cali. Podszewka jest wykonana z rozciągliwej tkaniny i wierzchni materiał też się dopasuje, więc za dwa tygodnie na pewno będzie pasowała.
– Jeszcze raz dziękuję, Jess – powiedziała Winsborn z radosnym uśmiechem, gdy wyszła zza parawanu ubrana. Wyciągnęła w jej stronę rulonik pergaminu. – Będę bardzo szczęśliwa jeżeli będziesz obecna na naszym ślubie i weselu.
– Och... – wystękała, bo ją zatkało. – Nie spodziewałam się.
– Będzie nam naprawdę miło – zapewniła Ann i Jessica chwyciła zaproszenie. Rozwinęła pergamin i przeczytała tekst.
– Och... – jęknęła ponownie. Spotkanie Zakonu. – Mam wtedy plany na wieczór.
– Ślub jest o czternastej, więc po prostu urwiesz się wcześniej – podsunęła jej Ann i Cay uśmiechnęła się delikatnie.
– Będę na pewno na ślubie, a co do wesela, to masz rację... Najwyżej urwę się wcześniej – powiedziała i odetchnęła z ulgą, gdy Winsborn chwyciła za pudło. Pożegnały się serdecznie i kiedy zamknęła za nią drzwi, odetchnęła głośno. Spojrzała jeszcze raz na zaproszenie i trochę pocieszyło ją to, że jest zaproszona z osobą towarzyszącą.
Wezmę Adalberta i zaraz po ślubie się ulotnimy. Wilk będzie syty, a owca straci nieco wełny, ale przynajmniej będzie miała spokój i nie będzie słuchała wycia wilka.
Posprzątała sklep, bo jednak na podłodze było kilka nitek i skrawki tiulu. Potem wyczyściła jedną szatę wyjściową po którą miał przyjść bardzo uprzejmy pan Antoine.
Zaszczycił ją swoją wizytą dwa dni wcześniej i od razu zapałała do niego sympatią, bo mówił z francuskim akcentem i był uprzejmy. Opowiadał jej, że potrzebuje szaty, bo odbędzie się ślub jego przyjaciół i była przekonana, że chodzi o Ann i Simona, ale odrzuciła tą opcję, bo uroczystość na którą był zaproszony, miała być w najbliższą sobotę. Dowiedziała się od niego, iż to Thorfinn Rowle i Clare Blishwick biorą ślub.
Pana młodego pamiętała jak przez mgłę. Był chyba dwa lub trzy lata starszy i grał w quidditcha w drużynie Ślizgonów. Natomiast panna młoda była jej znana, bo była jej rówieśniczką, była prefektem Slytherinu i Katherina czasami z nią rozmawiała.
Pan Antoine naprawdę wydawał jej się sympatyczny. Z dużych czekoladowych oczu też dobrze mu patrzyło, ale kiedy wbiła tę nieszczęsną igłę w jego przedramię, to musiała zweryfikować swoje uczucia względem niego.
Miły, starszy pan miał wypalony Mroczny Znak. Przez chwilę myślała, że może się pomyliła, ale później, gdy go kłuła w inne części ciała, to w ogóle nie reagował. Nawet się nie skrzywił.
Przyszedł punktualnie w południe i naprawdę chciała mieć względem niego negatywne uczucia, ale zarażał humorem. Uśmiechał się do niej od wejścia i pozdrowił ją serdecznie. Gawędzili przy przymiarkach o tym, jaki piękny dziś dzień i nie szczędził pochlebstw na temat tego, jak dobrze uszyła mu strój. Miał sporo obaw, że jej się nie uda, bo przecież nie była właścicielką pracowni. Za szatę zapłacił o trzy galeony więcej, więc ucieszyła się, bo pierwszy raz od dłuższego czasu dostała napiwek.
Wyszedł uprzejmie się z nią żegnając i obiecując, że na pewno jeszcze tu zawita.
Wróciła na zaplecze z mieszanymi uczuciami i z kieszeni kurtki wyciągnęła zwitek pergaminu.
Poczuła duże wyrzuty sumienia, gdy zapisała na nim Antoine Levittoux.
*******
Syriusz rozsiadł się na fotelu, gdy skończyli śpiewać piosenką urodzinową i Lily zdmuchnęła dwadzieścia świeczek, które były wbite w tort. Chwycił od Jamesa szklankę z Ognistą i czekał aż Jess i Bert skończą składać rudowłosej życzenia.
Katy i Jane pokroiły tort i podały każdemu po kawałku.
Zmarszczył brwi, bo Potter zjadła może ze dwa kęsy, skrzywiła się i podsunęła talerzyk Jamesowi. Syriusz dyskretnie powąchał kawałek, który dostał i ostrożnie go spróbował, ale według niego wszystko było w porządku. Jess zrobiła mocno czekoladowy tort z powidłami wiśniowymi. Miał nadzieję, że faktycznie Lily nie smakuje, bo jemu smakowało bardzo i chętnie zaopiekowałby się resztą ciasta.
– Dorea przekazała mi coś od Dorcas! – pisnęła z entuzjazmem Lily, gdy Jess mruknęła coś o rozpakowywaniu prezentów. Rudowłosa od razu wyciągnęła grubą kopertę z małego stosiku paczek.
Starał się ukryć zainteresowanie i jedynie obserwował, jak z wielkim uśmiechem otwiera kopertę, i wyciąga z niej kilka mniejszych. Jej entuzjazm nieco osłabł.
– Och, to dla babci – mruknęła i odłożyła jedną kopertę na kolana, a następną podała Adalbertowi. – To dla ciebie, ta dla mnie, a ta... Dla nas wszystkich!
Najpierw po cichu przeczytała swój list i westchnęła. Teraz to był bardzo ciekawy, co jej napisała.
– Co tam? – zapytała zaciekawiona Katherina i uśmiechnął się lekko, że nie tylko on chciałby wiedzieć.
– Przeprasza za brak prezentu, ale musi go najpierw zrobić i wyśle pocztą, żeby mieć pewność, że na pewno nic mu się nie stanie po drodze, bo gdyby coś się stało, to zapewne zabiłaby pana Doge'a – streściła im w kilku słowach i otworzyła kolejny list. – I prosi, żebyśmy się zapoznali z treścią kolejnego listu, bo chciałaby się z nami czymś podzielić.
Zerknął na Katherinę, która przyglądała mu się bacznie i na jej ustach błąkał się delikatny uśmieszek. Posłał jej sceptyczny uśmiech i podsunął Jamesowi pustą już szklankę, aby dolał mu alkoholu.
Kochani! Na wstępie chciałabym, żebyście nie byli zmartwieni treścią tego listu, bo teraz już nie ma powodów do niepokoju. Ciężko jest mi to opisywać, ale musicie dowiedzieć się, co się ze mną działo od prawie dwóch lat... – zaczęła czytać Lily i w skupieniu słuchał treść listu. Dorcas opisała, jak jeszcze w Hogwarcie zaczęła się wspomagać Eliksirem Słodkiego Snu, bo dręczyły ją niespokojne sny. Myślała, że w Australii nabierze dystansu do całej sytuacji, ale tak się nie stało i często zażywała eliksir, aż w końcu doszło do tego, iż brała go codziennie, aby spokojnie zasnąć. Głos Lily załamał się, gdy Dorcas wyznała im, że w sierpniu zażyła za dużą dawkę i wylądowała w szpitalu, w którym spędziła miesiąc odwyku.
Wtedy Jane przechwyciła list i to ona kontynuowała czytanie. Meadows napisała, że to wszystko przez jej zawiłą sytuację rodzinną i od prawie pięciu miesięcy uczęszcza na terapię. Prosiła, żeby się nie martwili, bo najgorsze już za nią i z pomocą uzdrowicielki układa sobie wszystko w głowie.
Nie uczestniczył w rozmowie, która rozpoczęła się po odczytaniu listu, tylko popijał Ognistą. Lily wyglądała na strapioną i czuł, że ma wyrzuty sumienia, bo już kilka razy powtórzyła, iż powinna zauważyć zmiany w zachowaniu Dorcas.
Widzieli się z nią rzadko i spotkania nie trwały długo, więc logiczne, że nawet ona niczego nie dostrzegła.
Wstał i podszedł do Lily, aby ją objąć.
– Nie przejmuj się, Ruda. Teraz wszystko jest już dobrze. Nie mogłaś temu zapobiec. Nikt nie mógł – zapewnił i pocałował ją w oba policzki. – Jeszcze raz, wszystkiego co najlepsze!
– Dzięki – mruknęła i pogładziła jego policzek, uśmiechając się przy tym delikatnie. Odsunął się zanim James posłał mu mordercze spojrzenie i pożegnał się z przyjaciółmi, bo rano musiał wstać naprawdę wcześnie. Moody miał wpaść po nocce do Kwatery i przed szóstą miały się odbyć ich zajęcia z legilimencji.
Od kilkunastu dni nie było tych zajęć, bo Szef był zajęty i miał nadzieję, że po tym czasie nadal radzi sobie z nią dość dobrze.
– Hej, Black! – Usłyszał wołanie Katheriny, gdy był już na schodach. Odwrócił się i starał się powstrzymać śmiech, bo blondynka wyglądała na wielce zadowoloną z siebie. – Nie wyglądałeś na zdziwionego. Wiedziałeś?
– Tak – odpowiedział krótko.
– Cudownie! Powiedziała ci wtedy po obiedzie u nas? – zapytała i przytaknął, nie bawiąc się w powstrzymywanie uśmiechu, bo radość Parkes była zaraźliwa. – To chyba coś znaczy...
– Dobranoc, Katy! – powiedział i pokręcił głową rozbawiony. Odwrócił się i ruszył na piętro, szczerząc się jak głupi do sera.
Przecież powiedziała mi dużo więcej niż napisała w liście.
To oczywiste, że to coś znaczy.


Prorok Niecodzienny



Miałam wstawić rozdział 16.03, ale 13.03 to zdecydowanie lepsza data.
Szczególnie w tym roku, bo to dziś nasza Droga Lika vel Panna Czarownica obchodzi swoje ćwierćwiecze! 

Mówią, że życie zaczyna się po pięćdziesiątce, ale po ćwiartce też jest wesoło!
Niech Twój kryzys wieku młodego trwa jak najkrócej!
W końcu tyle nowych doświadczeń przed Tobą!
Tu, z tego miejsca, pożyczę Ci jeszcze, żeby wtorkowe wejściówki nie były takie straszne i żeby udało Ci się znaleźć jak najwięcej czasu na pisanie!
I jeszcze podziękuję, za to, że tak dzielnie znosisz wszystkie moje pomysły odnośnie fabuły i wybijasz mi z głowy te, które mogłyby się okazać klapą! Dzięki! 😗
Witam w klubie 25–latek, których życie nie jest jeszcze ułożone!
Wszystkiego najlepszego, Caryco Mokrego Śniegu! 😗😗😗

Nie znalazłam nagiego Remusa, ani Remusa wyskakującego z tortu, ani Remusa wznoszącego toast, ani Remusa śpiewającego urodzinową piosenkę, ale znalazłam godne zastępstwo.


Wiedz, że Colin bardzo Cię lubi, taką jaka jesteś, wysyła buziaczki i żałuje, że nie mógł dziś do Ciebie wpaść. Zapewnia, że codziennie przez cały dzień myśli o Tobie i tęskni!
Wierzy, że kiedyś uda Wam się być razem, ale to jeszcze nie pora, więc umiera z tęsknoty za miłością swojego życia (czyt. Tobą, Droga Liko) i obiecał, że wpadnie na Twoją trzydziestkę! 😗💓




16 komentarzy:

  1. Hej hej!
    Pierwsza~! :D
    O bosz, o bosz, cudo!!! *.*
    Tak długo siedziałam i czekałam na więcej :(
    Martwię się o Lupina, mam nadzieję że go uratują i nikt go nie wrobi w szpiegowanie.
    Ciekawa jestem czy Katherina sobie ułoży życie bez Willa, wkurza mnie ten gowniarz :/
    Trzymam kciuki za Syriusza, mimo wszystko to dobry chłopak, może sobie kogoś znajdzie...?
    Liczę na więcej romansów jedynego geja w opo, no sorki ale ja lubię :D Tym bardziej, że spodobał mi Adalbert mimo że nie umiem sobie szybko przypomnieć jego dziwnego imienia xD
    Życzę weny i czasu dla siebie. Spóźnione najlepszego z okazji dnia kobiet! :D
    Trzymam kciuki za wspaniałą historie
    Pozdro~! =]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, witam! :D
      Druga! :D

      Sprawa z Remusem bardzo powoli będzie się rozwijała i nie wydaje mi się, żeby do rozdziału 60 było coś wiadomo w jego sprawie.
      Tzn. Czytelnicy będą wiedzieli, co u niego słychać, ale bohaterowie opowiadania niestety tego luksusu nie będą mieli. :)
      Hmm... Katy całkiem dobrze się powodzi. Spełnia się na kursie, powoli pnie się w Zakonie, a niedługo (bo w 57 i 58 cz. 1 oraz dodatku Roberta) trochę się wyjaśni w jej sprawach rodzinnych. W związku z Larsem też jest jej dobrze.
      A William w jej przypadku to naprawdę ciężki temat i chyba jeszcze długo będzie na niego cięta (z resztą inaczej nie wyobrażam sobie jej reakcji, w końcu to Katherina :P).

      Och, niestety nie będzie opisów związku Adalberta, bo po 1 jednak wybrał życie w ukrywaniu się ze swoją orientacją, a po 2, to musiałabym wprowadzić jego perspektywę, a obiecałam sobie, że z jego perspektywy będą może dwie sceny.
      Ale nie wykluczam, że będzie dodatek z Adalbertem, ale jeszcze nie mam określonego, co w nim będzie, więc może coś się pojawi o jego "chłopakach". :)
      Haha! Czasami też mam problem z przypomnieniem sobie jego imienia (naprawdę :P), czasami nawet zdarzy mi się napisać: Analbert :D

      Historia powoli się pisze. Myślę, że od czerwca wrócę do 2 rozdziałów miesięcznie, ale nie obiecuję. :)

      Dziękuję bardzo! :*
      Również wszystkiego, co najlepsze z okazji Dnia Kobiet! :*

      Buziaki! :*

      Usuń
  2. A ja jeszcze nie przeczytałam :O To znaczy inaczej. Przeczytałam część pierwszą i zaraz ją skomentuję. Ale złożę najpierw życzenia urodzinowe Lice (cóż, nie zdążę do północy, ale na swoje usprawiedliwienie powiem, że jak zaczęłam pisać, to jeszcze było przed północą, a poza tym moja doba kończy się wtedy, gdy idę spać, a nie wtedy, gdy zegar wybija dwudziestą czwartą :P

    Także Szanowna Liko vel Panno Czarownico,
    Nigdy Cię nie poznałam osobiście, ale piszesz świetnie, a to znaczy, że dobry z Ciebie człowiek :D
    Więc z tego powodu z całego mojego Gryfońskiego serduszka przesyłam Ci najserdeczniejsze życzonka zdrówka, szczęścia, radości, samych pomyślności, miłości i przyjaźni nieskończenie wielkich oraz powodzenia na studiach, a co najważniejsze, więcej czasu wolnego, byś mogła w spokoju usiąść, obejrzeć porządny serial no i popisać dla nas rozdziały :D
    Sto lat, Kochana! :D :* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie, to super miłe <3

      i dziękuję za komplement,

      i w ogóle dziękuję!

      Jesteście cudowne <3

      Usuń
  3. Lily podejrzewająca Remusa to potwarz. Chyba nawet na hormony nie mogę tego zrzucić. Ale Lily chcąca pojednania z Petunią to już stara dobra Lily. Dodatkowo dobrze ujęła to jak musiała czuć się tamta. Jakoś nigdy nie patrzyłam na jej sytuację oczami starszej siostry, a teraz chyba bardziej mi to nakreśla co i jak z nią jest.
    Jane i Paul w ciąży jakoś sobie nie wyobrażam. Mam wrażenie, że to głównie za sprawą matki chce w nią zajść i to chyba nie są dobre pobódki. Tzn ja wiem, że nie dlatego, ale przez to chyba ma większe parcie... W ogóle to szkoda mi dziewczyny, że matka się tak na nią wypięła. Nic nie zawiniła, a tu taki numer. Najzywczajniej mi jej szkoda.
    Katy i Severus - nie podoba mi się ta informacja od niego. Ja wiem, że to nie jest Remus, pewnie idziesz kanonem (znam Cię, dziubku) i to Peter, ale to, że współpracuję z wilkołakami może zmylić człowieka. Mam nadzieję, że niedługo Sev dowie się czegoś więcej i przekaże to Katy. I ciekawa jestem jak dziewczyna rozegra sprawę z wyprowadzką Potterów. Czy powie o tym Severusowi. Co do sceny z babcią, to:
    "Pokażę ci, może ci się przyda.
    – Wywróżę sobie męża?
    – Twojej matce wywróżyłam. Wprawdzie nie tego, ale chłop to chłop! – Parkes znów się zaśmiała i obserwowała(...)"
    Zakochałam się w tym fragmencie :D. Chłop to chłop :D
    Fajnie, że Dorcas się w końcu otworzyła przed nimi, trochę głupio, że wybrała do tego dnia urodziny Lily, ale no cóź... i tak jest nieźle. :D
    Ten dopisek Syriusza był słodki <3

    A co do rozdziału całościowo, to ewidentnie zdominowany sprawą Remusa i bardzo Ci za to dziękuję, lepszego tematu przewodniego nie mogłam sobie wymarzyć! :D

    Słodki jeżu!!!
    Prawie się wzruszyłam! Tzn chyba się wzruszyłam, ale nie tak, że zalewam się rzewnymi łzami, ale oczy już nieco szkliste. To jedne z lepszych życzeń jakie kiedykolwiek dostałam. Czytam je teraz drugi raz (wczoraj już raz przeczytałam, ale chciałam całościowo skomentować) i znowu te same szkliste oczka!
    Niestety ratrakiem pod prąd nie przypłynął, ale Carycą Mokrego Śniegu byłam! Dziękuję za wszystkie cudowne życzenia od Ciebie, te tutaj i te przez telefon. Mam nadzeję, że większość się spełni, a szczególnie to jedno, wiesz które :D.

    Tym, że nie znalazłaś nagiego Remusa, Remusa z tortu, ani wznoszącego toast, ani nawet śpiewającego piosenkę na początku się trochę zmartwiłam, ale zastępstwo znalazłaś najgodniejsze na świecie! Lepszego sobie nie mogłam wymarzyć!
    Colin lubi mnie taką jaka jestem <3 I dokładnie tak powiedział? Ja też o nim często myślę i tęsknie, i wyjątkowo wybaczę mu, że nie mógł dzisiaj być ze mną, ale trzymam za słowo, że wpadnie na trzydziestkę! Moja miłość największa! Jeszcze ten buziaczek od Colina! Kocham, kocham, kocham!!! <3

    Dziękuję, jesteś najlepsza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, Lily nie podejrzewa Remusa tak w 100% (nawet 25%). Ona po prostu zaczyna się bać, bo jednak już tutaj w grę chodzi o jej dziecko. Ma wątpliwości (które jeszcze nie są przedstawione), a które niestety się wkrótce sprawdzą. Pamiętaj, że to z perspektywy Jamesa i w pewnych momentach źle to odbiera, bo jednak tu chodzi o jego przyjaciela, i widzi to dużo gorzej niż jest w rzeczywistości. Tutaj tylko już zdradzę, że jednak Lily wie, iż Kwatera nie jest dobrym miejscem na zakładanie rodziny i skoro Remus nie jest szpiegiem, to szpieg nadal jest wśród nich, i coś jej mówi, że trzeba się ewakuować.

      Zdecydowanie Jane i Paul nie robią sobie dziecka, żeby udobruchać mamy Jane. :D :D :D O mamo... Sorry, ale aż sobie śmiechłam :P
      Robią dziecko, bo chcą. Po prostu jak poinformuję ją o tym "jako pierwszą", to może ugra poprawienie relacji. No ale na pewno nie mają przez to większego parcia. :P

      Informacje od Snape'a są prawdziwe, w sensie, nie wciska Katy kitu i następne informacje będą już konkretniejsze, obiecuję, takie są. :P Póki co Katherina nie wie o tym, że Potterowie chcą się wyprowadzić.

      Wiedziałam, że "chłop to chłop" Ci się spodoba. :D :D

      Listy od Dorcas są trochę zbiorcze. Do około grudnia było tak, że miała kontakt z kimś Zakonu tak z 2-3 razy w ciągu miesiąca, a teraz ma raz w miesiącu, więc wychodzi na to, że pisze kilka listów w różnym czasie, a i tak dostają je w jednym dniu. Tutaj wypadło na urodziny Lily. :)
      O tak, Syriusz tutaj wyjątkowo mi się podoba. :D
      Jego ego zdecydowanie się rozrosło po tym, gdy zauważył, że Dorcas wobec niego była bardziej wylewniejsza. :D

      Idealny temat, na idealny dzień <3 Nie planowałam tego :P

      Kochana, zasługujesz na same najlepsze życzenia <3
      Ale plz, nie becz patrząc na nie. Becz, patrząc na swoją metrykę urodzenia :P
      Tak, Colin sam mi to powiedział w czasie mojej ostatniej podróży w głąb mej wyobraźni :D

      Hahahah :D Uwielbiam Ci to robić, także szykuj się na panieński lub trzydziestkę (zależy co wcześniej), wtedy to się popłaczesz, gdy zobaczysz, co wymyśliłam :D :D

      Również Ci dziękuję <3 I jeszcze raz hepi berzdej, ale dzień później :*

      Buziaki! :*

      Usuń
  4. No dobra, to jestem z powrotem :D
    Miałam już wcześniej wrócić tutaj, ale w okienku nie zdążyłam, a na wykładach nie umiałam się skupić, ale odwołali mi wf, więc jestem zarówno później niż chciałam i szybciej :D
    Ale do rzeczy, bo gadam bez sensu :P

    Lily, ach Lily... Niech no mi ona nawet nie waży się myśleć o Remusie jak o zdrajcy. Tak nie wolno, no... Z jednej strony ją rozumiem i jednak fajnie, że podkreśliła, iż nie mogą nikomu ufać, a nie tylko że Remusowi. Z drugiej jednak no... Tu chodzi o Remusa i mi przykro :(
    Ale że James utrzymał nerwy na wodzy... No, no, no, szacuneczek :P
    Ciekawe, czy się przeprowadzą. Chciałabym chyba, żeby się przeprowadzili. Ale czy to im wystarczy, by być bezpiecznym? No, zobaczymy.
    Wywód Lily o jej przeszłości i relacjach z Petunią bardzo mi się podobał. Był bardzo dojrzały i taki po prostu pasujący do całej tej sytuacji. Jestem teraz bardzo ciekawa ich spotkania.

    Oj, a Tobias to już by mógł torchę tej Jess odpuścić. Ja normalnie chyba zmiotłabym go jakimś zaklęciem, gdyby tak ciągle na mnie najeżdżał :P

    O! Chciałam więcej Jane z Paulem i mam więcej Jane z Paulem! :D Paul jest taaaaaaaaaaaaki kochany, że ojaciekręcę! "Mogę dowiedzieć się drugi" <3 <3 <3 Nosz serce mi mięknie czytając coś takiego :P <3

    Och, jeszcze chwila i polubię spotkania Katheriny i Severusa, nosz, co Ty robisz ze mną! Niech się ten Snape dowie czegoś konkretnego! Bo zwariuję z niewiedzy!
    A babkę Katheriny to ja uwielbiam za ten jej niewyparzony język :D
    Trzydzieści nagrobków?! O japierdziu! Katy, spinaj pupcię z tymi wizjami!

    No kto by pomyślał, że Jess i Ann będą miały takie miłe relacje! Jestem ciekawa, co z tego wyjdzie. Jeśli zaś chodzi o Antoine... Jestem naprawdę pod wrażeniem sprawności dziewczyny, jeśli chodzi o sprawdzanie, kto jest śmierciożercą, a kto nie.

    Nosz kurka wodna! Jak ja uwielbiam Syriusza i Lily razem (w sensie jako przyjaciół oczywiście!). Uwielbiam, jak on mówi do niej Ruda i jak obchodzi się z nią całkowicie bezwstydnie, w ogóle kocham Syriusza mocno, mocno i czasem nawet mocniej niż Remusa i no to tak.
    Myślę, że Lilka z pewnością nie miałaby nic przeciwko, gdyby zjadł cały tort :P Ale niech no jeszcze Syriusz zauważy, że alkoholu też nie piła :P
    A Dorcas to też się wstrzeliła z wyznaniami :P Ale lepiej tak, niż w ogóle. No i końcówka! Ja wciąż im kibicuję, mimo iż nie dajesz nam zbyt wiele nadziei na to, że będą razem :( Ale kibicuję wciąż mocno.

    Jeja! Jak fajnie mi się ten rozdział czytało! Stęskniłam się za tym opowiadaniem bardzo, a gdzie tam kwiecień! :P

    Życzę Ci jak najwięcej weny! Tak dużo, jak tylko się da!

    Pozdrawiam serdecznie i ściskam mocno! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to mam wyczucie czasu :D
      Nic tak nie cieszy jak odwołany wf, jakby dawali jeszcze do tego pączki, to byłoby jeszcze lepiej ;)

      Lily ma wątpliwości, ale w tym momencie nie myśli tylko o sobie. James wie, że nie ma co się denerwować, bo rozumie jej strach. W sumie to on się chyba nie potrafi na nią wkurzać. :P
      Przeprowadzić się na pewno przeprowadzą! Doliny Godryka nie mogłabym sobie odpuścić :D
      Spotkanie z Tunią planuję na 57 lub 58 cz. 1.
      Cieszę się, że takie spojrzenie na Petunię spodobało Ci się. Jednak Lily też zrozumiała kilka spraw i wie, że nie była kryształowa i nie ma co grać ofiary. :P

      Hahaha :D Chciałabym obiecać, że Tobias odpuści Jess, ale niestety nie mogę tego zrobić. :D I tak, Jess chętnie by w niego czymś rzuciła, ale wątpię, czy by wyszła z tego bez szwanku. :p

      Tak, Paul jest bardzo kochany. <3

      Czyli jak dam romans między Katy a Sevem, to się nie pogniewasz? :P :P Cierpliwości :) Awans Snape'a już niedługo. :)
      Beatrisha nie pierdzieli się w tańcu. :D Czuję, że gdyby miała szansę być blisko Betuli to z pewnością byłyby najlepszymi przyjaciółkami. :P
      Katy trochę nadal sceptycznie podchodzi do wróżenia (szczególnie takiego z kuli, fusów czy innych paprochów). W wizje już bardziej jest skłonna uwierzyć. :)

      Jess i Ann raczej nie będą najlepszymi przyjaciółkami, ale ich relacja będzie dość poprawna.
      Cay trochę nadrabia swoim usposobieniem. Raczej mają ją tam za niezdarę, więc wybaczają jak kogoś pokłuje. :P

      Też kocham Syriusza soł macz :D Chyba między nimi jest taki luz, tylko dlatego, że to żona (napisałam wcześniej dziewczyna i coś mi nie pasowało :P) Jamesa i czasami wie, że Rogacza wkurza swoim zachowaniem względem Lily. :P
      Dla niego nie jest to dziwne, że Lily nie pije. Może gdyby była to Jess (u której niedługo butelka z winem czy Ognistą stanie się jej atrybutem :P) to zdziwiłby się. :D
      Tutaj powtórzę, to co napisałam tam wyżej (czy niżej?) Lice, że teraz listy od Dorcas są "zbiorcze". W sumie gdyby miała czekać na odpowiednią chwilę, to cóż... Nieprędko by się jej doczekała. :D

      Jestem rada (i aż promieniuję :P), że faktycznie dobrze czytało Ci się ten rozdział podzielony na dwie części, no i że całość Ci się spodobała.
      Może data premiery się ciut przesunie (ale niestety to nadal będzie kwiecień) jeżeli skończę 56, Roberta i zacznę 57. :P

      Dzięki wielkie!

      Buziaki i Misie Tulisie! :*

      Usuń
    2. O matko, żaden romans, och, fuj, fe, ugh, ble, jak mogłaś to w ogóle napisać? Jak miałabym ich nazwać? Katherus? Sevrina? O matko, NIE, NIE, NIE!!!

      Usuń
    3. Snarkes? :p
      Chociaż Sevrina pasuje świetnie.

      Sevrina nastoletnia czarownica :D

      Usuń
    4. Snarkes, Smarkes... Nie. Fawkes!!!! To mi dopiero wyszło :D

      Usuń
    5. Fawkes pasuje do paringu Larsa i Katy ;P
      Fawley+Parkes=Fawkes :D
      Brawo! :D

      Usuń
  5. Heloł! Dawno mnie tu nie było i trafiłam dopiero wczoraj, kiedy już obie części wisiały na stronie. Postaram się wszystko skumulować w jednym komentarzu, mam nadzieję, że nie pogubię wątków.

    Po pierwsze i najważniejsze, nigdy nie uwierzę, że Remus jest zdrajcą. Nie wiem, jak inni w ogóle mogą tak myśleć. Te podejrzenia, które padły z ust Lily były tak przykre... rozumiem i popieram chęć wyprowadzki, ale nie musiała tego przekazywać Jamesowi w taki sposób. Fakt, że można popaść w paranoję, jak człowiek boi się mieszkać we własnym domu, ale to nie usprawiedliwia takiej niewiary w przyjaciela. Strasznie mnie dziwi reakcja Jess na zaginięcie Remusa. Niby wszyscy podejrzewali, że ma on misję, ale od pewnego czasu przestawia dawać znaki życia, czy naprawdę tylko Huncwoci próbowali się czegoś dowiedzieć? Dzisiaj Cay była trochę denerwująca, ale ma szacun za to, że jednak zamierza zgłosić tego francuskiego klienta Zakonowi.

    Katy+Lars mega popieram, choć do tej blond diablicy jak ulał pasuje mi zdystanowany, chłodny i twardy Leven. No i Black, chociaż on chyba dla Katheriny jest zbyt niedojrzały, ona potrzebuje przy sobie faceta, a nie chłopca. I jeszcze przy tym wątku wspomnę, że fajnie przedstawiłaś pracę w różnych działach Biura Aurorów, podoba mi się taka koncepcja.

    Miło, że dałaś perspektywę Jane, brakowało mi ich ostatnio. Może nie zdarzyło się u nich nic szczególnego, ale byli miłym akcentem rozdziału.

    No i oczywiście Beatrishia, ona wygrała ten wpis. Musisz je kiedyś spiknąć razem z babciami Dorcas.

    Zaciekawił mnie fragment odnoszący się do wybaczenia Bertowi i Ann. Będziesz to rozwijać i tłumaczyć?

    Nie poruszyłam wszystkich wątków, ale niezbyt mam na to dzisiaj czas, a podejrzewam, że jakbym zostawiła komentowanie na później, to wyszło by pewnie dopiero w weekend... także ode mnie dziś tyle, umiliłaś mi obiema częściami przerwy w nauce :) pozdrawiam serdecznie, a Lice życzę spóźnione, ale szczere wszystkiego NAAAAAJLEPSZEGO! ❤
    Drama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahoj! :D

      To wiadomo, że Remus nie jest zdrajcą (my to wiemy). :D Nawet jakby mu się coś wymsknęło w czasie tortur, to raczej nie ma co go obwiniać, czy wieszać na nim psy (no póki co jeszcze mu się nie wymskło :P :P).

      W sumie sporo myślałam nad punktem myślenia Lily i też w kwestii późniejszych jej decyzji, takie zachwianie jej zaufania do przyjaciół trochę pasuje, tak myślę. To takie zasiane ziarenko, za jakiś czas będą plony. Ale jak wyjdzie, to nie wiem. :D

      Jess od jakiegoś czasu chodzi swoimi (i Adalberta) ścieżkami, co niestety ma swoje konsekwencje w tym, że mało ostatnio widzi poza sobą i McSweeney'em.
      I tak, w sumie tylko Huncwoci (plus Jane w pewnym momencie) próbowali coś zrobić. Reszta zdała się na nich.
      Jess jeszcze nieraz Cię będzie denerwowała, ale cóż. Tak czeba. :D

      Och, Leven i Katy to byłoby cudo! Ale niestety auror ma swoje zasady i jednak Katy jest dla niego za młoda, no i będzie aurorem. :D
      Ale szczerze powiem, że z początku stworzyłam go z myślą o Katherinie, a później mi się pozmieniało (jestem bardzo niekonsekwentna :P).
      Biuro będzie jeszcze nieraz, chociaż przez kolejne rozdziały temat przycichnie, ale kiedyś się pojawi. Obiecuję! :D
      Cieszę się, że podoba Ci się na koncepcja! <3

      Beatrisa i Betula to byłaby prawdziwa loża szyderców. :D Stephanie ciut mniej, ale myślę, że jakby tam jeszcze dobrać Enid i Augustę Longbottom, to spokojnie mogłabym zacząć o nich pisać. :P

      Do kulisów "rozstania" Berta i Jess wrócę, ale to dłuuugo jeszcze do tego momentu.

      Wiesz, że wydaje mi się, iż chyba poruszyłaś wszystkie "najważniejsze" dla mnie wątki :D Nie to, że reszta nie jest ważna, ale jednak są sceny, które w kontekście całego rozdziału są ważniejsze.
      Cieszę się, iż byłam czasoumilaczem :D

      Powodzenia w nauce i tak bardzo czekam na Roberta McKinnona! :D

      Buziaki! :*

      Usuń
  6. Witaj,
    jesteśmy u Ciebie pierwszy raz i pewnie trochę nam zajmie nim nadrobimy te wszystkie rozdziały, więc prosimy pokornie o czas :) wtedy na pewno wrócimy tu z komentarzem na temat.
    Tymczasem serdecznie chcemy Cię zaprosić na reaktywację naszej historii o Huncwotach :)
    https://mlodosc-huncwotow.blogspot.com/
    Będziemy bardzo wdzięczne, a same zabieramy się za czytanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Spokojnie, niech Wam się nie spieszy. :) Jednak dużo rozdziałów opublikowałam, a ostatnie posty są naprawdę długie, więc doskonale wiem, że przeczytanie tego opowiadania do szybkich zajęć nie należy. :D
      Jak najbardziej wpadnę do Was, w końcu piszecie o Huncwotach <3

      Życzę przyjemnej lektury!
      Buziaki! :*

      Usuń

Cześć Drogi Czytelniku!
Jeśli przeczytałaś/eś rozdział, podziel się ze mną swoją opinią i uwagami.
Przyjmuję konstruktywną krytykę – ale pamiętaj, żeby zachować kulturę wypowiedzi.
Jedna obelga, to jeden smutny labrador!

Masz jakieś pytania?
Czegoś nie pamiętasz lub nie do końca wiesz, co autorka miała na myśli?
Zapytaj o to w komentarzu – SBlackLady zawsze odpisuje!

KATHERINA (78) JESSICA (68) SYRIUSZ (67) JAMES (63) LILY (62) JANE (54) DORCAS (50) REMUS (47) ANGLIA (42) WILLIAM (42) ADALBERT (40) PAUL (38) TOBIAS (37) ZAKON FENIKSA (35) AUROR (31) MOODY (29) HOGWART (25) BONES (21) CHARLUS (20) DUMBLEDORE (19) AUSTRALIA (18) DOREA (18) MEADOWS (17) ŚMIERCIOŻERCY (15) POTTEROWIE (14) PARKESOWIE (13) CAROLINE (12) KURSY (11) MISJA (11) DAGNY (10) MCGONAGALL (10) INNE SZKOŁY (9) LISTY (9) ORGANIZACJA (9) informacja (9) LARS (8) PAESEGOOD (8) ROBERT (8) ELIZABETH PRONTON (7) TORIN (7) WAKACJE (7) REGULUS (6) ŚWIĘTA (6) ANN (5) HENRY (5) ROSJA (5) SNAPE (5) STANY ZJEDNOCZONE (5) VOLDEMORT (5) WALKA (5) 18+ (4) CLARE (4) GREGORY (4) OKLUMENCJA (4) PATRONUSY (4) POJEDYNEK (4) STEPHANIE (4) ŚLUB (4) ANDROMEDA (3) HUNCWOCI (3) KARTNEY'OWIE (3) MECZ (3) QUIDDITCH (3) BEATRISHA (2) IMPREZA (2) LAGERE (2) MICK (2) OIGHRIG (2) PIERWSZA WOJNA CZARODZIEJÓW (2) WIELKANOC (2) FRANCJA (1) HOGSMEADE (1) JACK (1) JULIETTE (1) KONKURS (1) NOC DUCHÓW (1) OWUTEMY (1)
Theme by Lydia | Land of Grafic