16.03.2020

*61 cz. 3*


Katherina trzymała Lily za dłoń i co chwila zerkała na przyjaciółkę, która siedziała i z udręczonym wyrazem twarzy wpatrywała się w parawan, za którym leżał Remus.
Parkes westchnęła cicho i ukradkiem spojrzała na zegar stojący obok kominka.
Od prawie dwudziestu minut byli już na miejscu. Mama razem z Marleną zajmowały się Remusem. Hestia, która nadal wyglądała jak ona, pomogła Carlowi opanować krwawienie z głowy i sama zajęła się swoimi ranami.

Do tej pory z innych grup wrócił tylko jej brat, który od razu przeszedł z Dearbornem do gabinetu. Uścisnęła Paula krótko i dostrzegła, że jest strasznie czymś ufajdany. Mogłaby też przysiąc, że wyczuła zapach krwi, ale nie podał jej żadnych szczegółów, jedynie przekazał, że tata i wujostwo są cali.
Wujostwo... Poczuła napływające łzy, gdy wyobraziła sobie, co będzie jak się dowiedzą, że James wrócił po Syriusza.
Miała nadzieję, że ta dwójka, jak zwykle, wyjdzie z opresji cało, ale to już nie był Hogwart. Nie uciekali przed Filchem czy pedagogami, żeby nie mieć szlabanu, tylko unikali prawdziwego niebezpieczeństwa. Realnego zagrożenia utraty życia.
Nie potrafiła sobie nawet wyobrazić, co się stanie jeśli nie...
Przestań! – skarciła się w myślach i spojrzała na rudowłosą przyjaciółkę, która była jeszcze bardziej spięta niż wcześniej, jakby wyczuwała o czym właśnie myśli Katherina.
Ścisnęła mocno dłoń rudowłosej, gdy drzwi od strony kuchni otworzyły się gwałtownie.
Wstała, widząc jak bliźniacy wnoszą podpartego pomiędzy nimi Moody'ego i opadła z jękiem, gdy dostrzegła, że brakuje mu sporego kawałka lewej nogi.
– Marleno, potrzebujemy cię – powiedział Tobias, wchodząc za bliźniakami. Katherinie serce zamarło, ale znów zaczęło bić, gdy zaraz za nim weszła Jessica, która zamknęła drzwi.
Spojrzała na Szkotkę i poczuła napływającą złość zmieszaną z niezrozumieniem. Jess wyglądała... Wyglądała jakby nic się nie stało. Omiotła ją wzrokiem, szukając choćby jednej plamki brudu, ale oprócz błota na butach była czyściuteńka, a spod zaplecionego warkocza nie wystawał żaden kosmyk ciemnych włosów.
Jej wzrok znów powędrował do bliźniaków, którzy posadzili Alastora na krześle.
– Niech pani przemyje te rany, posmaruje maścią i zabandażuje. – Usłyszała Marlenę, która chwilę później wyszła zza parawanu i zatrzymała się gwałtownie, widząc Moody'ego. – Merlinie! Dajcie go na stół.
– Nic mi już nie jest, McKinnon. Daj trochę dyptamu i zajmij się resztą... Co z chłopakiem? – zapytał Moody zniecierpliwionym tonem głosu.
– Żyje... Fizycznie jest z nim bardzo dobrze, jak na taki czas, ale... – zaczęła i Katy zauważyła, jak rzuca jej szybkie spojrzenie. – Nie wiem co będzie, kiedy odzyska przytomność.
– Gdzie Caradoc? Co z resztą? – dopytywał Moody, gdy Marlena zaczęła odwijać bandaże.
– Odsuńcie się– powiedziała do bliźniaków i ci przesunęli się tak, że zasłonili Katherinie widok. – Macie nogę?
– Zostawiliśmy – odpowiedział Tobias i uzdrowicielka prychnęła.
– Mogłabym ją uratować! Nie uczyli was, że... – zaczęła ich opieprzać, ale urwała, gdy Moody warknął.
– Kazałem im, McKinnon! Polej dyptamem! Gdzie ten cholerny Dearborn? – zapytał i Katy mogłaby przysiąc, że jeżeli pomieszczenie nie jest wyciszone, to Caradoc na pewno słyszy aurora.
Marlena odeszła na chwilę i wróciła do Alastora.
– Masz eliksir wzmacniający – powiedziała i Katy zdziwiła się, gdy usłyszała, że Moody protestuje i nastała nagle cisza.
– Naprawdę, Marleno? Uśpiłaś go? – Prawie parsknęła śmiechem, słysząc pytanie oburzonego bliźniaka.
– To mała dawka, jak skończę go opatrywać, to dopiero wtedy dam mu eliksir wzmacniający – zapewniła i znów nastała cisza.
Katherina spojrzała na Jess, która patrzyła na nią i na Lily, i dostrzegła w jej oczach nieme pytanie, ale nie wykonała żadnego gestu
– Lily, mogłabyś mi pomóc? – Usłyszała głos jej matki i zdziwiła się, że Potter ochoczo wstała i zniknęła za parawanem, gdzie był Remus.
Odetchnęła z ulgą, gdy podszedł do niej Leven.
– Jak to się stało? – zapytała szeptem i kiwnęła głową w stronę stołu.
– Nie wiem, czy możemy o tym mówić, więc poczekaj na szczegóły – rzucił i zaczerwieniła się, bo to nie był przyjemny ton głosu. – Gdzie Caradoc?
– Z Paulem w gabinecie – odpowiedziała.
– A chłopaki? – zapytał, a ona znów poczuła jak oczy zaczynają ją szczypać. Chwilę milczała i w końcu, podniosła na niego wzrok.
– Zostali tam – odpowiedziała i spojrzała na Jess. Była pewna, że przyjaciółka usłyszała, bo nagle stała się jeszcze bledsza na twarzy i opadła na krzesło. Broda zaczęła jej się trząść i widziała, że oddycha głęboko. Wiedziała, iż ta próbuje się nie rozpłakać, ale w końcu ukryła twarz w dłoniach.
Katherina odwróciła od niej wzrok i spojrzała na Tobiasa, który miał zmartwioną minę.
– Przykro mi – powiedział cicho i tylko sztywno kiwnęła głową, czując rosnącą gulę w gardle.
Nastała cisza, co chwila przerywana pojedynczymi poleceniami, które wydawała Marlena czy jej matka.
– Gotowy! – oznajmiła McKinnon i wcisnęła jednemu z bliźniaków fiolkę z eliksirem. –Niech jeden z was idzie po Caradoca i Paula, a drugi go obudzi. Jak z Remusem?
– Zajmij się resztą, jak skończymy z bandażami, to ci powiemy! – Głowa matki wychyliła się zza parawanu i za chwilę znów za nim zniknęła. Resztą? Katherina spojrzała na Tobiasa i próbowała dostrzec jakieś poważniejsze obrażenia oprócz kilku zadrapań.
– Co z wami? – Marlena podeszła bliżej i najpierw spojrzała na bliźniaków, którzy jednocześnie odpowiedzieli, że tylko to, co na twarzy. Katy dostrzegła jedynie masę brudu i u jednego rozciętą wargę, a u drugiego niewielkie zadrapania. – To tam są ręczniki, a tu macie dyptam. Częstujcie się... A tu?
– Plecy, ale są już zszyte – powiedział Tobias i Katy syknęła, gdy wyobraziła sobie ranę. – Zajmij się najpierw Jess.
– Zagoi się samo. Prawie i tak nie boli, a twoja rana jest większa – zaprotestowała Jess, podnosząc głowę.
– Pokaż jej te ręce. – Parkes zdziwiła się, słysząc zniecierpliwiony i stanowczy głos Tobiasa. Obserwowała jak Leven ruszył w stronę Szkotki. Cay wstała i zaczęła rozpinać kurtkę.
Parkes poczerwieniała, widząc, że podkoszulek, który ma na sobie dziewczyna jest mocno pobrudzony, tak samo jak skóra na jej dekolcie.
– O nie... – Usłyszała jęknięcie przyjaciółki, która przestała się rozbierać i dostrzegła kolejne łzy wypływające z jej oczu. – Przykleiło się...
– Hestio, czy możesz? – zapytała Marlena i zdziwiła się, że McKinnon w całym tym zgiełku nadal pamiętała o tym, że są pod działaniem Wielosoku.
– Co mam robić? – zapytała Jones, stając obok Cay.
– Zastąp ręce Jess, trzymaj jej kurtkę – poleciła Marlena. Katy patrzyła, jak uzdrowicielka przez chwilę stoi przed Szkotką i nic nie robi. – Jess, staraj się nie ruszać ramionami, zdejmiemy ją z ciebie...
– Będzie dobrze. – Katherina przekrzywiła głowę, gdy usłyszała pokrzepiający głos Tobiasa i znów dopadł ją natłok myśli związany z przyjaciółką.
McKinnon, która odeszła na chwilę za parawan, wróciła niosąc w skrzynce kilka fiolek. Odkorkowała jedną z nich i uniosła ją na wysokość ust Jess.
– To złagodzi ból – zapewniła uzdrowicielka i Cay wypiła zawartość fiolki. – Zajmę się prawym rękawem, a ty lewym, dobrze? Agumenti!
Parkes spojrzała na parawan za którym jej matka i Lily zajmowały się Remusem. Przy stole stał jeden z bliźniaków i chyba czekał aż Moody sie obudzi, znów spojrzała na Jess, która stała z zamkniętymi oczami.
Hestia, która nadal wyglądał jak ona, trzymała jej kurtkę, a Tobias i Marlena za pomocą różdżek wlewali wodę w rękawy dziewczyny.
Nagle poczuła się niepotrzebna, ale wtedy spojrzała na Carla, który siedział po drugiej stronie pomieszczenia i wyglądał jakby drzemał.
Co miała robić?
Gula w gardle nieustannie rosła i czuła jak serce bije jej w dziwnie szybkim rytmie. Otworzyła usta, mając nadzieję, że głębokie oddechy ją uspokoją, ale z każdą sekundą czuła się coraz gorzej.
Syknięcie Jessiki sprowadziło ją na ziemię.
Spojrzała na nią i poczuła, że jej oczy wypełniają się łzami, ale zacisnęła zęby i patrzyła na to, co robią ze Szkotką.
– Puściły – powiedziała Marlena. Chociaż widziała, że próbują się z nią obejść delikatnie, to i tak Jess, co chwila syczała. – Zaczęło się goić... Nie mam przy sobie eliksirów, żeby wyhodować skórę, Jess. Zostaną blizny, ale może później uda mi się to naprawić. Tak mi przykro...
– Rób, co należy – wystękała Jessica.
Marlena dała krok w bok i Katherina zobaczyła ręce przyjaciółki. Na chwilę pociemniało jej przed oczami, ale nie zemdlała.
Spojrzała w żółte, prawie złote oczy przyjaciółki i czuła, że robi się jeszcze bardziej czerwona na twarzy, bo wtedy do niej doszło, jak głupia była w niektórych kwestiach.
*******
Lily opadła na krzesło obok Katheriny, która na szczęście już wyglądała normalnie, a nie jak ona.
Razem z ciocią Caroline skończyła opatrywać Remusa i przez chwilę była jeszcze za parawanem, żeby zrobić porządki z pustymi fiolkami po eliksirach.
Marlena znów wyszła zza parawanu i usiadła przy stole obok Caradoca.
Potter opuściła wzrok, gdy zorientowała się, że Moody jej się przygląda. Była pewna, że nie jest w stanie ukryć swoich uczuć.
Strach i przerażenie.
Odkąd tylko dowiedziała się, że James będzie brał udział w misji, to była kłębkiem nerwów. Starała się tego nie okazywać, bo on i tak miał za dużo na głowie, i nie chciała mu narzucać swoich obaw o niego.
Zamknęła oczy i poczuła jak pierwsze łzy zalewają jej policzki.
Przez ten czas starała się nie myśleć o tym, że do niej nie wróci i jakaś jej cząstka nadal wierzyła, że jej najgorsze obawy się nie spełnią.
– Pozwólcie mi po nich wrócić – powiedziała cicho Katherina, ściskając jej dłoń.
– Minęło za dużo czasu, Parkes – powiedział Alastor. – Śmierciożercy bardzo szybko się wycofali. Ci z naszej grupy i ci, którzy pomagali wilkołakom. Jestem pewny, że to o nich chodziło. Ale jak tylko wróci Charlus zaczniemy działać, obiecuję.
Podniosła głowę i spojrzała w oczy Moody'ego, wierząc, że faktycznie tak będzie.
Była pewna, że jeżeli on czegoś nie zrobi, to z pewnością rodzice Jamesa poruszą niebo i ziemię, żeby odzyskać chłopaków.
– Proszę. – Jessica podała jej chusteczkę i chętnie ją przyjęła. Cay usiadła na podłodze tuż przy jej nogach i oparła skroń o jej prawe kolano.
– Jak ręce? – zapytała przyjaciółkę łamiącym się głosem.
– Dobrze – odpowiedziała cicho i Lily poczuła jak ta głaszcze ją po łydce.
– Będzie dobrze – powiedziała Potter bez przekonania, bardziej do siebie niż do niej, i pociągnęła nosem. Wolną dłoń położyła na swoim lekko odstającym brzuchu i wzięła głęboki wdech.
– Dobrze się czujesz? – spytała Katherina z troską, a ona kiwnęła głową. Czuła dziwne napięcie w brzuchu, ale wiedziała, że to przez nerwy.
Przygryzła dolną wargę i przez głowę przemknęła jej myśl, że zostanie sama z dzieckiem... Że James nie wróci... Że ich dziecko nigdy nie będzie miało ojca... Że nie pożegnała się z nim tak jak powinna...
– Merlinie – wyszeptała i teraz to ona ścisnęła dłoń Katheriny. – Jak ja sobie dam radę bez niego?
– Nie, Lily... Przestań tak myśleć! – hardy głos Parkes sprawił, że zwróciła się ku niej.
– Oni tam został, Katy! – syknęła, starając się nie podnieść głosu, żeby tylko ona i Jess ją usłyszały. Podszedł do nich Paul i kucnął naprzeciwko niej.
– Aurorom udało się złapać kilku Śmierciożerców, ale dopóki nie wróci wujek nie wiemy kogo mają. Będziemy chcieli ich wymienić – powiedział cicho i kiwnęła głową. – Nie zostawimy ich tam...
Potter podniosła gwałtownie głowę i zerknęła w stronę drzwi, gdzie najpierw pojawiła się srebrna mgła, która po chwili przybrała kształt jelenia.
Udało nam się zwiać. Wkrótce będziemy – przemówił patronus głosem Jamesa i Lily poczuła kolejną falę napływających łez.
Zaśmiała się i zaszlochała jednocześnie, czując ogromną ulgę.
Pozwoliła się przytulić Katherinie, która głośno się rozpłakała, tak samo jak Jess.
*******
– Lily mnie zabije – powiedział James, kiedy już weszli na teren wokół Kwatery Głównej. Jeszcze dosłownie minutę wcześniej czuł ekscytujący dreszcz adrenaliny, a teraz czuł autentyczny strach przed żoną.
– Wezmę to na siebie – obiecał Syriusz i trącił go w ramię, śmiejąc się przy tym, ale po chwili spoważniał. – Dzięki, stary... Nawet sobie nie wyobrażam, co ta psychopatka chciała ze mną zrobić.
– Przestań... – westchnął i zarzucił rękę na jego ramię. – Dobrze wiem, że zrobiłbyś dla mnie to samo.
Black nic już nie odpowiedział tylko uśmiechnął się i strzepnął z ramienia jego rękę, i walnął go w lewy bok. Syknął, gdy poczuł przeszywający ból w żebrach.
– Wybacz – powiedział Łapa, a on machnął ręką. Wiedział, że za chwilę zostanie poskładany.
Weszli na schodki prowadzące do tylniego wejścia Kwatery Głównej. Gdy weszli do środka, na korytarzu nie było żywej duszy, więc bez żadnych przeszkód skierowali swoje kroki do jadalni.
Przystanął tuż przy drzwiach i wiedział, że patrzy na nie z obawą.
– Ty pukasz, ja pytam? – zażartował Black i mimowolnie parsknął śmiechem.
– Ty pukasz, ja uciekam – odpowiedział, nawiązując do żartów z czasów ich pierwszego roku w Hogwarcie, kiedy skryty pod peleryną niewidką Syriusz pukał do drzwi gabinetu Filcha, a on uciekał, gdy tylko usłyszał kroki woźnego za drzwiami.
Black parsknął śmiechem i otworzył przed nim drzwi, a następnie wepchnął go do środka.
Przeklął pod nosem, łapiąc równowagę, by za chwilę znów ją stracić, gdy Lily wpadła na niego, obejmując mocno jego szyję i z radością całując go po szczęce, policzkach i ustach. Ledwo udało mu się ustać na nogach od tych czułości.
Uśmiechnął się i objął ją mocno. Przymknął oczy, próbując odwzajemnić te chaotyczne, pełne entuzjazmu pocałunki.
– Przepraszam, Lily – powiedział, gdy wtuliła twarz w zagłębienie jego szyi i poczuł jej gorące łzy na swojej skórze.
– Jesteś głupi... – Ledwo zrozumiał, co powiedziała. Pociągnęła nosem i poczuł jak żołądek mu się ścisnął z poczucia winy, że funduje jej tyle nerwów.
– Tak bardzo cię przepraszam – powtórzył, przytulając ją jeszcze mocniej, gdy poczuł, że się od niego odsuwa.
– Nie pleć głupstw, kochanie – powiedziała miękko i spojrzał na jej zalaną łzami twarz, na której widniał też uśmiech. – Nie masz mnie za co przepraszać. Och, Syriuszu!
Wyplątała się z jego objęć i od razu poszła uściskać Blacka.
Syriusz spojrzał na niego, obejmując Rudą, która coś mu szeptała do ucha. Dostrzegł na twarzy przyjaciela zmieszanie.
– James! – Syknął z bólu, gdy Katherina przywarła do jego lewego boku. – Na łeb ci padło? Dlaczego mi nie dałeś znać, że zostajesz?! O Merlinie, pieprzeni farciarze! Jak to dobrze, że nic wam nie jest!
– Też się cieszę. – Zaśmiał się krótko i zlustrował Katherinę spojrzeniem, gdy się od niego odsunęła. – Jesteś cała.
– Tak... – odpowiedziała i widział, że chce coś dodać, ale zamilkła, kiedy podeszła do nich Jess. Zauważył, że całe ręce ma zabandażowane i objął ją delikatnie, uważając, żeby ją nie zabolało.
– Tak się cieszę, że jesteście cali – powiedziała i dosłyszał zmęczenie w jej głosie.
Odsunęła się od niego i jej miejsce od razu zajęła Lily, która wtuliła się w niego mocno. Pocałował czubek jej głowy i przymknął oczy, wdychając jej słodki zapach.
Poczuł napływające łzy na myśl o tym, że jeszcze godzinę temu mógł to wszystko stracić.
– Gdzie są wszyscy? – zapytał Syriusz, gdy Katherina i Jess już się z nim przywitały. Gdzie Remus? – Gdzie Remus?
– Został przeniesiony do innego pokoju. Marlena go obserwuje, potem zmieni ją mama – odpowiedziała Katherina i dostrzegł, że nie do końca jej się to podoba. – Zobaczymy go dopiero jutro, jak już dowództwo wszystko obgada. Teraz są w gabinecie. Twoi rodzice już wrócili, James.
– Merlinie... – odetchnął z ulgą.
– Reszta, czyli Tobias, bliźniacy, Hestia i Carl ogarniają się na piętrze, i mają odpocząć. Moody ma dać znać, kiedy będzie chciał z nami wszystko omówić. Kazali tu na was czekać – kontynuowała Katherina. – Powinnam im chyba powiedzieć, że wróciliście. Zaraz wrócę.
Wyszła szybko z jadalni i James spojrzał na Cay.
– Co ci się stało? – spytał.
– Długa historia i nadal nie wiem, czy mogę o niej mówić – powiedziała i wyczuł, że jest marudna. – Nie chcę bardziej podpaść Moody'emu. A wy? Co z twoim bokiem, James?
– Merlinie, jesteś ranny? – Lily odskoczyła od niego i zatęsknił za ciepłem jej ciała. Lustrowała go wzrokiem, zapewne tak jak on wcześniej lustrował Katherinę. Gdzie cię boli? Oberwałeś czymś?
– Dzięki, Jess – mruknął pod nosem i zdjął kurtkę. – Chyba mam obity bok, kochanie.
– Ojoj... – zakpił Syriusz opadając na krzesło. Posłał mu ostre spojrzenie, ale po chwili kąciki jego ust uniosły się w uśmiechu.
Syknął, gdy Lily odsłoniła jego tors i zimnymi dłońmi zaczęła badać jego lewy bok. Spojrzał w dół i dostrzegł, że skóra w tym miejscu jest zasiniała.
– Nie powinno zaboleć – powiedziała, przykładając różdżkę w to miejsce i wyszeptała jakąś formułkę. Poczuł jedynie dziwny podmuch powietrza i nic więcej. – Tylko obite...
Odeszła od niego i zniknęła na chwilę za parawanem. Wróciła do niego z fiolką eliksiru i słoiczkiem z maścią.
– Masz eliksir wzmacniający... – Dała mu buteleczkę i opróżnił ją jednym haustem. Uśmiechnął się lekko i patrzył jak smaruje mu lewy bok maścią. Uniosła na niego wzrok i dostrzegł błąkający się uśmieszek na jej twarzy. Prawą dłoń położył na jej plecach i złożył na jej ustach mocny pocałunek.
– Uch... – Usłyszał stęknięcie Blacka i Lily odsunęła się od niego. Uśmiechnął się jeszcze szerzej na widok jej rumieńca.
– A ty, Syriuszu? Jakieś rany? Coś cię boli? – Przyjaciel pokręcił głową i jego żona znieruchomiała. Wiedział, że patrzy się na niego podejrzliwie.
– Wystarczy mi eliksir wzmacniający – powiedział i Potter znów poszła za parawan, i wróciła z kolejną fiolką.
James spojrzał na drzwi prowadzące do salonu przez które weszła Katherina.
– Zapraszają nas do gabinetu – powiedziała i chociaż uśmiechała się do nich, to jej uśmiech nie sięgał oczu.
Wrócili.
Tylko to się liczyło.
A to, że za chwilę zbiorą opieprz, to już było dla niego nieważne.
*******
Moody wezwał ich na kilka minut przed tym, jak przyszła Katherina i oznajmiła, że Syriusz oraz James już wrócili.
Wyszła po nich i za chwilę wróciła. Jak tylko weszli pani Potter porwała syna w objęcia, a następnie Blacka.
Kiwnął do nich, uśmiechając się lekko.
Pokrzepiająca była myśl, że jednak straty w ich ludziach są mniejsze niż na początku sądzili.
– Usiądźcie – nakazał Charlus, wskazując im pięć wolnych krzeseł.
– Jutro nie żadne z was nie idzie na kursy, ani do pracy – oznajmił im na wstępie Moody. – Odpocznijcie i niech wasze rany się zagoją. Jutro rano będziecie też mogli siedzieć z Lupinem, ale w obecności Caroline lub Marleny.
– My zobaczymy się w biurze popołudniu – zwrócił się do niego i bliźniaków Charlus. Tobias kiwnął głową. Domyślał się, że faktycznie będą musieli stawić się w pracy na swoją zmianę. – Pamiętacie o oficjalnej wersji?
– Tak – przytaknął razem z bliźniakami.
Według oficjalnej wersji to on, Moody, Prewettowie i Hestia próbowali dostać się do Lestrange'ów. Na podkładkę mieli anonimowe zgłoszenie, że w ich dworze przetrzymywany jest Lupin, co okazało się prawdą.
Mieli też zgodę Barty'ego na akcję Dearborna oraz kadetów Biura Aurorów.
Na obecność Lily w całej akcji też już posiadali papierek ze szpitala.
Gdyby nie znajomości Dumbledore'a i Moody'ego, to pewnie po tej akcji musieliby się ukrywać do końca wojny, albo i dłużej.
– Omówiliśmy już przebieg wszystkich trzech misji i nasunęło mi się kilka wniosków – zagrzmiał Moody i nie zdziwił się, że niektórzy siedzieli ze spuszczonymi głowami. – Zacznę od mojej grupy... Cay! Czy ja ci jasno nie mówiłem jakie jest twoje zadanie?
Leven spojrzał na dziewczynę, która osunęła się na krześle i prawie na nim leżała, jakby myślała, że tym sposobem stanie się mniej widoczna.
– Miałaś się słuchać! – warknął i usłyszał jak stojący obok niego Fabian cicho parsknął śmiechem, i w myślach on sam dostrzegł absurd sytuacji. – Był rozkaz, że jest odwrót!
– Właściwie... – zaczęła i normalnie usiadła, a on poczuł dziwną ekscytację. Znał już ten ton głosu. Wiedział, że zaraz zacznie się kłócić. – Przez całe te przygotowania mówiłeś, że macie się mnie słuchać, aurorzy lub zrozumiano, chłopki?
Znów usłyszał parsknięcie śmiechem, tym razem Fabiana i Gideona, gdy dziewczyna zaczęła naśladować głos Moody'ego.
– A ja nie jestem chłopakiem! Ani, tym bardziej, aurorem! Więc logicznie rzecz ujmując, dotyczyło mnie tylko to, że mam się trzymać z przodu, żeby dać się szybko zabić, a nie to, że mam się słuchać twoich rozkazów! – powiedziała z mocnym szkockim akcentem. – I nie ma za co, Moody!
Musiał przygryźć policzek, żeby ukryć chęć uśmiechnięcia się. Szef przez chwilę milczał i mógłby przysiąc, że nieco zmiękł.
– Tak... – Moody odchrząknął. – Dzięki twojej niesubordynacji straciłem jedynie nogę, a nie życie. Dziękuję.
– Nie ma za co – mruknęła już ciszej i znów osunęła się tak, że prawie leżała na krześle. Usłyszał szepty Syriusza i Jamesa, którzy poruszyli się niespokojnie. Zapewne nie wiedzieli o tym, że Moody stracił nogę.
– Dearborn – Sam Tobias drgnął, gdy Alastor wrócił do głośniejszego tonu. – Dlaczego, do cholery, nie sprawdziłeś chłopaka?
– Szefie... – zaczął Caradoc, ale Moody machnął ręką.
– Masz szczęście, że to on. Następnym razem dokładnie sprawdzaj z kim masz do czynienia! To mógł być ktoś pod wpływem Wielosoku, ale przeżył teleportację do Kwatery i jest tu, więc wiadomo, że to on... – Szef potarł skronie palcami. – Następnym razem bądź bardziej czujny, taki błąd ci nie przystoi.
– Jasne – odpowiedział Dearborn przez zaciśnięte szczęki.
– Potter... – westchnął Moody. – Gdyby to faktycznie była akcja Ministerstwa, to właśnie teraz obradowalibyśmy, czy nie wywalić cię z kursu. Tu rozkaz był jasny i mieliście wrócić Świstoklikiem, a ty olałeś dowódcę! Zachowałeś się lekkomyślnie, wręcz bezmyślnie! Macie więcej szczęścia niż rozumu.
– Co się tam stało? – zapytał Charlus i jego syn podniósł głowę. – Tylko dokładnie, proszę.
– Wróciłem tą samą drogą, którą uciekliśmy. Kiedy wszedłem do tej wielkiej sali, to Bellatriks się nad nim pastwiła. Był tam też jego brat, więc zakradłem się i rzuciłem na niego Imperiusa. Odłożył różdżkę Syriusza, a ja ją wziąłem i wtedy zakradłem się do Syriusza, a Regulus wtedy obezwładnił taką inną kobietę, która tam była. Bellatriks się zdezorientowała, dałem różdżkę Łapie i walnęliśmy w nią, i uciekliśmy – powiedział James tak szybko, że ledwo zrozumiał.
– W międzyczasie mój brat jeszcze wezwał Voldemorta – wtrącił Syriusz i widać było, że to zaciekawiło Moody'ego.
– Czyli dlatego tak nagle wszyscy uciekli – powiedział Alastor. – Jak go wezwał?
– Za pomocą tatuażu na lewym przedramieniu – powiedział młody Potter. – Przyłożył różdżkę i chyba wypowiedział jakąś formułę.
– Kim była druga kobieta? – zapytał Charlus i chłopaki pokręcili głowami.
– Wysoka, masywna... Na moje oko brzydka – stwierdził James.
– Na moje oko też – dodał Syriusz i usłyszał jęknięcie Dorei Potter.
– Bądźcie poważni, chłopcy! – upomniała ich.
– Ale naprawdę taka jest. Chyba blondynka, miała przylizane włosy, związane w koka czy coś tego rodzaju – powiedział brunet.
– Dużo nam to daje, Potter. Wysoka, masywna, blondynka, uczesana w koka – zakpił Moody.
– Alecto Carrow – odezwała się Jessica, a on, tak samo jak Alastor, uniósł brwi do góry.
– Merlinie, uwielbiam ją. – Usłyszał ciche wyznanie Fabiana i spojrzał na kolegę, który patrzył na dziewczynę z lekkim uśmiechem.
– Pasuje do opisu – dodała – na moje oko też brzydka.
Parsknął krótkim śmiechem, który zamaskował kaszlnięciem. Moody rzucił jemu i bliźniakom ostre spojrzenie, bo chłopaki nie bawili się w maskowanie śmiechu.
– Jest na liście? – zapytał Alastor Charlusa i ten zaczął wertować pergaminy w teczce. Po chwili wyciągnął jakieś papiery i podał je Moody'emu.
– Czyli Alecto Carrow, Bellatriks Lestrange, Regulus Black i ktoś jeszcze? – dopytał Moody.
– Jak już zaczęliśmy uciekać, to goniło nas dwóch, ale nie zdążyłem ich zapamiętać – powiedział James.
– Tak samo ja – przyznał Syriusz.
Szef kiwnął głową i oddał papiery Charlusowi.
– Świetnie się spisałaś, Parkes – pochwalił Katherinę Moody. – Z waszej czwórki do ciebie jedynej nie mogę się przyczepić.
– Dziękuję. – Usłyszał szept Katheriny i uśmiechnął się pod nosem, ciesząc się, że dała sobie świetnie radę.
– Co do informacji o tym, co się działo na akcji, to póki co w rozmowach z innymi obowiązuje was wszystkich tajemnica. Dodatkowo, tylko my wiemy, o zamianie Lily, Katheriny i Hestii, więc pamiętajcie o tym, kiedy będziecie rozmawiali z Peterem, Jane i Adalbertem – powiedział do swojego syna i jego przyjaciół Charlus Potter. – Z rozmowami na ten temat z innymi członkami Zakonu, poczekajcie do spotkania, które będzie jutro... Przekażemy im dobre i złe wieści.
– Złe wieści? – zapytała Katherina i Potter kiwnął głową.
– Straciliśmy Benia – powiedział i wyprostował się. – Nie żyje też Graham Glamson. Kilku naszych kolegów jest rannych, ale wyjdą z tego.
– Rodzina już wie? – zapytała Caroline Parkes.
– Robert i Edgar udali się do nich, żeby ich poinformować. Mieli zostać, gdyby była taka potrzeba – wyjaśnił Charlus. – Beniowi i Grahamowi nie udało się wygrać tej ostatniej walki. Niech ich dusze spoczywają w spokoju.
Nastała chwila ciszy, która była oznaką szacunku dla poległych kolegów.
W końcu Moody odchrząknął i kiwnął głową na bliźniaków.
– To był ciężki dzień... Odpocznijcie, bo nie wiadomo, jakie licho na nas czyha.



Hej!
Nie będzie części czwartej! :D
Za brak Remusa przepraszam, ale chciałam, żeby to było takie podsumowanie akcji.
Ale obiecuję, że w 62 będzie! :)
Przepraszam, że tak późno, ale doskonale wiecie, co się dzieje aktualnie w Polsce. W sumie, to na całym Świecie. Przez to niby mam więcej czasu, ale spędzam go praktycznie na słuchawce czy w social mediach.
Mam nadzieję, że uważacie na siebie i na innych! :*
Bądźcie zdrowi i bezpieczni!

Buziaki! :*

19 komentarzy:

  1. Czołem,

    Fajne takie podsumowanie, myślę, że mimo iż musiałam na to czekać, to podzielenie tego wszystkiego było dobrym wyborem. Nie wiem czemu miałabyś dostać ochrzan za Lily, bardzo mi się tutaj podobała. Taka Lily jaką ja widzę oczami wyobraźni.
    Znowu Katy wkurzyła mnie tą powierzchownością w ocenie: jest czysta, to pewnie nic jej nie jest - o kurde ma zniszczone ręce, upsik.
    Aczkolwiek żeby nie było, że tylko ją zjeżdżam, to podobało mi się to jak po prostu była przy Lily. Fajnie Ci wyszło to podsumowanie z każdej strony, takie dobre zwieńczenie akcji.

    Napisałabym więcej, ale informacje same się nie przeczytają.


    Bądźcie zdrowi!

    Lika vel Panna Czarownica

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uszanowanko! :D

      Myślałam, że dostanę opieprz za Lily, bo ostatnio nie zachwycała i sama nie jestem do końca przekonana, czy na pewno dobrze to rozegrałam. :D
      Ja akurat ją widzę trochę inaczej i mam niezłą zagwozdkę przy planowaniu tego, co będzie dalej, poważnie zastanawiam się nad pewnymi zmianami. :D

      A pamiętasz czasy, gdy lubiłaś Katherinę? :D
      Katy w tym rozdziale otwierają się oczy, więc teraz kwestia tego jak to rozegra. :D

      Cieszę się, że odebrałaś tak ten rozdział. Chciałam takie zakończenie i chyba je mam. :D

      W 62 będę się jeszcze trochę odnosiła do tego, ale już ruszę z nowymi rzeczami. :D

      Miłego odpoczynku! <3
      Buziaki! :*

      Usuń
    2. Pamiętam, pamiętam, dalej ją lubię bardzo, tylko że mnie nieco wkurza ostatnio.

      Pozdrawiam!
      Panna Czarownica

      Usuń
    3. Może kiedy się poprawi! :D

      Usuń
  2. Wieczorne czytanko zakończone!
    WOW, bardzo dobry rozdział.
    Mam nadzieję, że Katy i Jess jeszcze będą najlepszymi przyjaciółkami bo czuć między nimi taki phlov.
    Perspektywa Tobiasa super!
    Perspektywa Katy też!
    Czekam na Remusa i Dorcas, o której ostatnio cicho 😊


    BadAngel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!

      Jeeej! Dziękuję bardzo! :*
      Każda relacja wymaga pracy, więc jeśli Katy i Jess miałyby być jeszcze przyjaciółkami, to muszą zabrać się do roboty! :)

      Remus będzie w 62, Dorcas chyba też. :D
      Swoją drogą, masz wyczucie... Ostatnio zaczęłam prace nad dodatkiem i będzie on z perspektywy Dorcas. :D

      Cieszę się, że Ci się podobało!

      Buziaki! :*

      Usuń
  3. Jestem i tutaj... ale w sumie jedyne, co mi przychodzi na myśl, to - sama ładnie wszystko podsumowałaś, nic dodać, nic ująć. Nie nasuwają mi się żadne nowe wnioski, niż te spod części drugiej, jeszcze żyję jej emocjami.

    Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny rozdział ❤
    Drama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uf, cieszę się, że 61 została tak odebrana! :D
      Właśnie zasiadam do worda, żeby zacząć pisać 62.
      I tak podejrzewam, że pojawi się dopiero około 15 kwietnia. Zależy od tego jak mi pójdzie pisanie. :P

      Mam nadzieję, że w międzyczasie może pojawi się coś u Was? :D

      Dużo zdrówka!
      Buziaki! :*

      Usuń
    2. 15 kwietnia wydaje się odległy, ale po maratonie trzech części ciągiem mogę spokojnie poczekać ;) życzę weny, Kochana!
      U nas na razie cisza, ciężko zmusić Furię do pisania. No, ale ma już z 50% Jima, więc może w tym tygodniu?
      Pozdrawiam serdecznie ❤
      Drama

      Usuń
    3. Spokojnie!
      Wkrótce wjedzie dodatek, a kiedy to jeszcze nie wiem. Ale wydaje mi się, że kwestia kilku dni. :D
      Będzie on przyjemny. :D

      I jakie dziś miałam zdziwienie. Bo stwierdziłam: aaaa, ostatnio Drama też pisała, że 50% jest, to na pewno koło weekendu wjedzie.
      Nic bardziej mylnego. :D

      Ten tydzień zaczął się świetnie!
      Jak zawsze, Buziaki! :D :*

      Usuń
  4. Hej :) Napisalam bardzo długi i entuzjastyczny komentarz, ale mój telefon postanowił wszystko zniszczyć :( niestety nie mogę go teraz napisać drugi raz ;( daje znać, że w końcu przeczytałam, jestem, podobało mi się, uwielbiam Cię i napiszę więcej jak będę miała czas usiąść do laptopa, bo nigdy więcej nie zaufam cholernemu smartfonowi! Także pozdrawiam cieplutko i do przeczytania mam nadzieję jeszcze dziś :*
    Elizabeth

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No! Udało się! :) i nadrobić i usiąść do komentarza :D

      Jak tak człowiek przeczyta kilka rozdziałów pod rząd to od razu bakcyl wraca :D

      Niezmiernie mnie cieszy zakończenie wątku Remusa i wilkołaków, bo jakoś mnie nie wciągnął za bardzo, za to został w spektakularny sposób poprowadzony w tym rozdziale, cała akcja była niemalże epicka! Chyba najbardziej podobała mi się część pod przywództwem Moody'ego, ale do tego jeszcze wrócę. Do głowy mi nie przyszło, że Lunatyk mógłby nie być Lunatykiem i wypadało go sprawdzić w celi. Błąd nowicjusza :D Mam dziwne przeczucie, że rany które zostały opatrzone w kwaterze nie są nawet zbliżone do tego jak bardzo zniszczona jest psychika Remusa :( jestem naprawdę ciekawa jak zdecydujesz się to dalej poprowadzić.
      Jess jest zdecydowanie moją ulubioną postacią, wciąż :D ta dziewczyna jest boska! I niezmiennie mnie bawi to jak postrzegają ją inni, że wciąż ich zaskakuje :) a zjednać sobie i rozbawić braci Prewett na pewno nie jest tak prosto ;)
      Chłopaki zrobili dokładnie to czego należało się po nich spodziewać :) niewykonanie rozkazu przez Jamesa i powrót po Syriusza była chyba najbardziej naturalną rzeczą na świecie :) i oczywiście udało im się uciec, przecież to Huncwoci :D lata praktyki z Hogwartu nie mogły się zmarnować :)
      Lily i Jamesa <3 to jego urocze przejęcie się tym, że się o niego martwiła i mogłaby być zła :) cieplutko się na serduszku robi czytając ich wspólne fragmenty <3 ciekawa jestem co też Ruda szeptała Syriuszowi...
      Zdaje mi się czy Katy w końcu dorasta? Jak wzorowy żołnierz odruchowo wykonała rozkaz - nowość :) i na pewno zasłużyła na dużego plusa u Alastora :) Czy może już przeprosić Jess, żeby wszystko wróciło do normy? Ciężko się czyta jak biedna męczy się wśród przyjaciół.
      Bardzo mi się podoba twoja koncepcja na pozbawienie Alastora nogi! W ogóle się tego nie spodziewałam, prawdziwy wariat z niego wylazł :D "Ucinaj i zostaw!" - uśmiałam się :D jeśli miało być poważnie to wybacz, że nie złapałam intencji, ale jestem wielką fanką czarnego humoru :D Leven jest nie mniej szalony - przeprowadzić szybką amputację na szefie... xD i Jess z tym szyciem pleców :D bardzo mi się podobała cała ta akcja :)
      Co do Dorcas i Willa, którzy też gdzieś mignęli w tych ostatnich rozdziałach, muszę przyznać, że zupełnie straciłam do nich serce, a podobno obojętność jest najgorsza :( ich losy obchodzą mnie coraz mniej, choć cały czas liczę, że powrócą do naszej głównej brygady i to się zmieni... Chociaż nie, Will cały czas ma przekichane w moich oczach, teraz w sumie nawet bardziej niż wcześniej, jak sobie przypominam co zrobił Katy. Niech sobie siedzi zapomniany za oceanem. Za to Syriusz zasługuje na drugą szansę z Dorcas, bo to uczucie na pewno cały czas nie wygasło, także mam nadzieję, że w końcu sprowadzisz ją z drugiego końca świata :)

      To chyba tyle na razie. Bardzo się podobało i teraz mi smutno, że na kolejny muszę czekać... Jak miałam rozdziały w zapasie do przodu do przeczytania to było mi jakoś milej na duszy :) a czekanie to jedna z moich najmniej lubianych rzeczy na świecie, no ale co zrobić, jak trzeba to trzeba :D

      Jeszcze raz pozdrawiam, Elizabeth :*

      P.S. Załączam oficjalną wniosek o przywrócenie Torina do historii. Chcę, żeby Jess była szczęśliwa, a on wydawał się mieć spory potencjał do umożliwienia takiego stanu rzeczy. Jeśli trzeba sporządzę oficjalne pismo w tej sprawie :D Czekam na szybką decyzję i odpowiedź w tej sprawie :)

      Usuń
    2. Czeeeść! :D
      Jak ja dobrze znam ten ból i cierpienie po stracie długiego komentarza.
      Mam ten sam problem!
      Wiele razy próbowałam pisać komentarze na swojej komórce i za każdym razem je tracę.
      Na wordpressie się da, na blogspocie nie...
      No co zrobisz? Nic nie zrobisz. :D

      Cieszę się, że całkiem szybko udało Ci się nadrobić zaległości i teraz postaram się (bez spoilerów) odnieść do Twojego komentarza. :D

      Nawet nie wiesz jaką czuję ulgę, że ten wątek Remusa został już prawie zakończony, bo teraz spokojnie mogę przejść do rzeczy, które będę opisywała z przyjemnością. (Chociaż one są trochę poważne i na swój sposób smutne.)

      Ale wracając, moim ulubionymi momentami też są te z grupą Moody'ego, bo jest tam Jess, a widać, że ostatnio jest moją ulubienicą. Jednak nie ma to jak własna postać. :P Mogę poszaleć!

      Jamesowi i Syriuszowi raczej też to do głowy nie wpadło, żeby sprawdzać Remusa. W mojej głowie był to taki moment, że po prostu byli już tak zdesperowani, że nie pomyśleli o sprawdzeniu. Ale Lunatyk dotarł do Kwatery, więc to on. :)

      Trochę się boję wątku psychiki Remusa, bo w planach miałam, żeby się nad tym jakoś bardzo nie rozwodzić. Także teraz mam małą zagwozdkę, jak ugryźć ten temat. :P
      Jakaś część Jamesa zawsze będzie się cykała gniewu Lily. :P
      Myślę, że niedługo się dowiesz, co tam Ruda szeptała Syriuszowi. ;)

      Tak, Katherina dorasta. I w sumie tu, z tego miejsca, mogę obiecać, że takiej maniany to ona już nigdy nie odwali. :D

      Alastor musiał stracić nogę. Jeszcze straci nos i mogę kończyć opowiadanie. :P
      To nie miało być poważne, spokojnie. W sumie, to wtedy byłam po przypomnieniu sobie filmu "Czara Ognia" i jak tam były sceny w Wizengamocie z przesłuchania Karkarowa, to moment w którym mówił, że jakiś tam Śmierciożerca pozbawił go nosa był z takim lekkim humorkiem. :P
      Nie pamiętam dokładnie jaki Moody był w książkach, ale mam wrażenie, że miał czarny humor. Mam go też za badassa, więc staram się go tak kreować. :D

      Uf, jest mi strasznie miło, że moje pomysły Ci się spodobały i nawet nie masz pojęcia, jak bardzo bym chciała napisać coś więcej, ale próbowałam i niestety były spoilery, więc zasznuruję usta. :P
      Co do Levena ucinającego nogę, to po prostu twardy facet jest i to jest obecnie mój Krasz w tym opowiadaniu. :P

      Do Dorcas może trochę odzyskasz serce, bo jestem w trakcie pisania dodatku z jej perspektywy. No i w planach mam, że będzie pojawiała się częściej.
      William niestety nadal będzie z dala od wszystkiego, ale pamiętaj, że chciał wrócić, ale Moody nie pozwolił. :P

      Dziękuję Ci za tak obszerny komentarz, aż mnie policzki bolą od uśmiechu. :P

      Robię, co w mojej mocy, żeby w ciągu dwóch tygodni dodać dodatek (daję sobie czas do Wielkanocy).
      Rozdział też już piszę, ale niestety nie mam pojęcia, kiedy dokładnie się pojawi. Ale na pewno będzie w kwietniu! :D

      Hahahha!
      Tak, Torin i Jess mieli duży potencjał. :D Kiedyś się pojawi, ale jak to będzie z Jess, to nic nie powiem! :P
      Ale zapewniam, że dla tej dwójki mam już ułożoną historię. :D

      A ja jeszcze raz dziękuję!
      Buziaki! :* :*

      Usuń
  5. Hejka :D kiedy można spodziewać się świątecznego dodatku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :)
      Kurdę, myślałam, że nikt nie zauważy, że nie ma. :P

      Prace się zawiesiły z powodu braku chęci do czegokolwiek, tak że dodatek pojawi się pewnie w ciągu 1.5 miesiąca max.
      Przepraszam, ale myślałam (jak miałam wenę), że szybko ogarnę temat, ale pojawiły się wątpliwości (czy nie za mało Syriusza?) i nie mogę ruszyć dalej.
      Rozdział 64 tak jak planowałam, czyli do końca kwietnia. :)

      I wtedy też zajrzę do Was, bo już mam 3 zaległe notki (a to mi się nie godzi :P).

      P.S. Odpowiedź dodaję już trzeci raz, bo chyba zapomniałam jak się pisze. xD

      Usuń
  6. Dobry wieczór! <3

    Po raz trzeci dzisiaj jestem tu :D Kocham luźne dni :D Stwierdziłam, że dokończę całą sześćdziesiątkę jedynkę, skoro mam więcej czasu :D

    Czytając tak rozdział po rozdziale w krótkim odstępie czasu widać, jak poprzednia część stanowiła wartką akcję, a ta pozwala na opadnięcie emocji.

    Cieszę się, że mimo całej powagi sytuacji, między zdaniami dało się wyczuć odrobinę humoru. Te wstawki były boskie i świetnie rozregulowywały napięcie.

    Po pierwsze - to ten Remus jest, czy go nie ma?! Nosz, tyle razy było wspomniane jego imię, a tak naprawdę wcale go w tym rozdziale nie było :( Dziewczyno, przestań bawić się moimi uczuciami! :( To nie fair :( Ja go tak bardzo kocham, chcę znów oczyma wyobraźni zobaczyć ten zawadiacki uśmieszek połączony z tymi radosnymi, ale zarazem spokojnymi oczami na tej opanowanej twarzy... Boże, kocham go. Kocham go bardzo.

    Podobała mi się bardzo ta pierwsza część z perspektywy Katy. Mówię tu o tej końcówce, w której główne skrzypce grała Jess. Czyżby był to początek rozejmu? Byłoby super, gdyby dziewczyny znów były przyjaciółkami tak naprawdę, a nie tylko kursywą <3 Wydaje mi się, że Jess pokazała nie tylko Katherinie, na co ją stać.

    Lily i James to miód na moje szukające miłości serce <3 Boziu drogi! Dlaczego tak mało o nich piszesz?! Ja się rozpłynęłam! James bojący się gniewu żony to złoto! I to jak ją przepraszał było tak wspaniałe, kochane i OMFG no brakuje mi słów by opisać to, jak dobraną parą są James i Lily <3 I ta Lily z tym dobrym serduszkiem... No ja bym podniosła głos na swojego męża, gdyby mi taką huśtawkę emocjonalną zapewnił :P Kocham Lilcię <3

    Kochana, czy ja w "62" mogę się spodziewać więcej Remusa?! Aaaaaaa, aż bym się zabrała za dalsze czytanie, ale obiecałam sobie, że skończę dziś książkę, a zaczęłam jeszcze paznokcie malować i jeszcze wciągnęłam się w serial i w sumie żałuję, że wszystkiego na raz robić nie mogę, bo bardzo bym chciała :P

    Niedługo wracam!

    Ściskam mocno! <3 :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No hej jeszcze raz! :)

      O tak, jak pisałam ten rozdział, to w środku stwierdziłam, że potrzeba części 3, która zamknie ten temat. :)

      Remus jest, ale nadal nieprzytomny, więc jakby go nie było. :P
      Ale chyba w następnym rozdziale już jest i nawet jest przytomny. :D

      Och, co do rozejmu między Jess a Katy, to przemilczę, bo w sumie w następnych rozdziałach coś tam jest w tym temacie. :p

      Ale co do pokazania przez Jess na co ją stać, to ona sama nie wie na co ją stać. :D Wszystko wychodzi w akcji i jak myśli, że bardziej odważna być nie może, tak się okazuje, że jednak może. :D

      Mało piszę o Lily i Jamesie, bo w sumie skupiam się teraz bardziej na akcji i jednak nie chcę ciągnąć w nieskończoność opowiadania. :D Ale będę miała na uwadze i jak tylko jakaś ich scenka będzie mi pasowała, to będę wstawiała. :D
      No i ten, doceniaj ten czas jak jest między nimi słodko, bo nie zawsze będzie kolorowo. :D

      Tak, w 62 możesz się spodziewać więcej Remusa. :D
      Ooo, to widzę, że plany miałaś niezłe na wieczór... A jaki serial teraz oglądasz? :P

      Do zobaczenia i buziaki! :*

      Usuń
    2. No wiesz co! U Jamesa i Lily ma nie być kolorowo?! Przecież to są dwie takie moje kochane, kochanieńkie osóbki, taka parka idealna i w ogóle za to, co im zrobiła Rowling powinnaś być dla nich bardziej pobłażliwa :P

      Aaaa, Dom z Papieru! Tak, dopiero teraz XD Cóż, mam to do siebie, że do hitów modnych i rozchwalanych muszę dojrzeć, nabrać dystansu i zabieram się za nie dopiero wtedy, gdy ich sława nieco zgaśnie :P Wtedy jestem bardziej obiektywna XD

      Usuń
    3. Jestem dla nich pobłażliwa. :D A żeby docenić szczęście jakie mają, trzeba walnąć od czasu do czasu jakąś dramą. :)

      W sumie, to jest mądre podejście. Dom z Papieru obejrzałam praktycznie jednym haustem 4 sezony i byłam zachwycona, a po miesiącu emocje opadły i stwierdziłam, że w sumie zaczęło mi się dłużyć, niektóre rzeczy są bez sensu i Tokio to tak naprawdę strasznie mnie wkurza, i powinna umrzeć. xD

      Usuń

Cześć Drogi Czytelniku!
Jeśli przeczytałaś/eś rozdział, podziel się ze mną swoją opinią i uwagami.
Przyjmuję konstruktywną krytykę – ale pamiętaj, żeby zachować kulturę wypowiedzi.
Jedna obelga, to jeden smutny labrador!

Masz jakieś pytania?
Czegoś nie pamiętasz lub nie do końca wiesz, co autorka miała na myśli?
Zapytaj o to w komentarzu – SBlackLady zawsze odpisuje!

KATHERINA (78) JESSICA (68) SYRIUSZ (67) JAMES (63) LILY (62) JANE (54) DORCAS (50) REMUS (47) ANGLIA (42) WILLIAM (42) ADALBERT (40) PAUL (38) TOBIAS (37) ZAKON FENIKSA (35) AUROR (31) MOODY (29) HOGWART (25) BONES (21) CHARLUS (20) DUMBLEDORE (19) AUSTRALIA (18) DOREA (18) MEADOWS (17) ŚMIERCIOŻERCY (15) POTTEROWIE (14) PARKESOWIE (13) CAROLINE (12) KURSY (11) MISJA (11) DAGNY (10) MCGONAGALL (10) INNE SZKOŁY (9) LISTY (9) ORGANIZACJA (9) informacja (9) LARS (8) PAESEGOOD (8) ROBERT (8) ELIZABETH PRONTON (7) TORIN (7) WAKACJE (7) REGULUS (6) ŚWIĘTA (6) ANN (5) HENRY (5) ROSJA (5) SNAPE (5) STANY ZJEDNOCZONE (5) VOLDEMORT (5) WALKA (5) 18+ (4) CLARE (4) GREGORY (4) OKLUMENCJA (4) PATRONUSY (4) POJEDYNEK (4) STEPHANIE (4) ŚLUB (4) ANDROMEDA (3) HUNCWOCI (3) KARTNEY'OWIE (3) MECZ (3) QUIDDITCH (3) BEATRISHA (2) IMPREZA (2) LAGERE (2) MICK (2) OIGHRIG (2) PIERWSZA WOJNA CZARODZIEJÓW (2) WIELKANOC (2) FRANCJA (1) HOGSMEADE (1) JACK (1) JULIETTE (1) KONKURS (1) NOC DUCHÓW (1) OWUTEMY (1)
Theme by Lydia | Land of Grafic