31.08.2020

*64 cz. 2*


Dorcas siedziała już drugą godzinę z panem Poulainem w przytulnej kawiarence przy porcie. Myślała, że sprawy z przekazaniem kilku magicznych przedmiotów oraz poinformowaniem o postępach w tworzeniu notesu i peleryny niewidki załatwi w niecałą godzinę, ale pan Antoine był tak świetnym rozmówcą, że z przyjemnością siedziała i słuchała o jego przygodach, czasami dopytując o szczegóły. Dodatkowo rozmawiali po francusku, więc miała okazję na wykazanie się znajomością tego języka.

Pan Poulain miał ciekawe życie, ale w jego opowieściach występowali znajomi bądź też przypadkowi, dopiero co poznani ludzie. Brakowało w nich rodziny i chociaż czuła, że pytanie o nią może wydać się niegrzeczne, to miała nadzieję, że jej odpowie, bo nie wiedzieć czemu, ciekawiło ją to. Postanowiła najpierw delikatnie go podpytać, a dopiero później zadać pytanie, na które najbardziej chciała znać odpowiedź.
– A gdzie tak właściwie masz dom? – zapytała, pamiętając, żeby mówić mu po imieniu.
– A czym jest dom? – spytał z dobrze jej już znanym półuśmieszkiem.
– Na przykład miejscem, w którym trzymasz swoje rzeczy – odpowiedziała nie nawiązując jeszcze bezpośrednio do rodziny.
– Zatem moim domem jest moja skrytka we francuskim Gringocie – zażartował i Dorcas zaśmiała się krótko.
– A rodzina? – zadała już to właściwe pytanie i pan Antoine przez chwilę milczał, ale dostrzegła, że nie uraziła go tym pytaniem, tylko zapewne w myślach przygotowuje odpowiedź.
– Mam rodzinę i to nawet sporą, jeśli policzy się wszystkie moje dzieci i wnuki, ale nie utrzymujemy kontaktów – odpowiedział i poczuła, że ta odpowiedź jest ostateczna, więc postanowiła nie ciągnąć go za język. W końcu westchnął i spojrzała na niego znad popijanej herbaty. – Miałem trzy żony i z każdą dwójkę dzieci. Dzieci mają już swoje własne dzieci.
– Nie musisz... Byłam po prostu ciekawa – zaczęła, czując niezręczność. W myślach zwyzywała się od idiotek, że zapytała go o życie osobiste. – Przepraszam.
– Daj spokój – machnął ręką i uśmiechnął się życzliwie. – Nie ty pierwsza i nie ostatnia o to zapytałaś.
– Odkąd próbuję ogarnąć swoje życie, to ciekawią mnie takie historie u innych osób – wytłumaczyła się i spojrzała na zegarek. – Trochę się zasiedzieliśmy.
– Przy ciekawej rozmowie czas płynie wolniej – powiedział ze śmiechem i Meadows przez chwilę poczuła się dziwnie, ale to uczucie szybko minęło.
– Notes będzie gotowy za jakieś dwa tygodnie, więc napiszę ci list i znów spotkamy się na przekazanie przedmiotów... – zaczęła.
– A peleryna niewidka w czerwcu lub lipcu– dokończył za nią i kiwnęła głową.
Pożegnała się z nim uściśnięciem dłoni i wyszła z kawiarni.
Ściągnęła sweterek, gdy po kilku krokach zrobiło jej się cieplej i znalazła idealne miejsce do teleportacji.
Wchodząc po schodach układała sobie w głowie, co jeszcze zrobi tego popołudnia. Miała ochotę wziąć długą kąpiel i poczytać broszury dotyczące uprawnień do tworzenia świstoklików i kursu przygotowawczego, który miał się zacząć w maju, a skończyć końcem lipca.
Weszła do mieszkania i kiedy ściągała buty, to usłyszała coś dziwnego. Nadstawiła uszu i powoli przeszła do salonu.
– ...Dorcas, jesteś tam? – Zapiszczała radośnie, gdy z sypialni dobiegł ją głos Lily Potter. Wręcz rzuciła się ku uchylonym drzwiom do pokoju i opadła na podłodze przed opartym o ścianę lustrem.
– Lily! – Uśmiechnęła się szeroko i patrzyła na rudowłosą przyjaciółkę.
– Wreszcie! – Potter otarła kąciki oczu i przez chwilę gapiły się na siebie, chichocząc. – Merlinie, Dorcas... Co ty wyprawiasz w tej Australii... Dwukierunkowe lustra?!
– I peleryny niewidki... Moje zwyczajne dni – odparła zblazowanym tonem. – Jak Remus?
– Coraz lepiej... Pełnia była trochę ciężka, ale Marlena szybko postawiła go na nogi. Cały czas konsultujemy z nią jakie tematy poruszać i czego unikać, bo nadal jest zamknięty w sobie. Paul ma teraz z nim więcej kontaktu, bo Remus chce nadrobić informacje z tych czterech miesięcy i powoli zaczynają żartować. Oczywiście nie za dużo, rzucają tylko jakieś luźne uwagi, ale Marlena twierdzi, że to dobry znak... Mam nadzieję, że niedługo zobaczymy go na zebraniu. Myślę, że podbudowałoby go trochę, bo większość naprawdę cieszy się z tego sukcesu Zakonu... W końcu wyrwaliśmy go z domu Lestrange'ów – opowiadała Lily i Dorcas pokręciła głową, uśmiechając się lekko.
– Jak usłyszałam od babci, że Moody cię wybrał, to w myślach go dusiłam, ale powiedziała mi o tej małej zamianie...
– ...Poprosiłam Doreę, żeby też cię wtajemniczyć i ona przekonała Moody'ego – wytłumaczyła Potter.
– Jestem też pod Przysięgą Wieczystą... Słyszałam, że zaufanie, to jego mocna strona – rzuciła nieco kąśliwie.
– Wiesz... To trochę chroni przed wyciekiem. Możemy rozmawiać między sobą, ale to Moody decyduje, co wyjdzie dla reszty Zakonu. I nawet nie wiesz, jak zmieniła się atmosfera od tamtego czasu... Odbiliśmy Remusa i poniekąd przerzedziliśmy stado wilkołaków. Oczywiście ponieśliśmy też straty w ludziach i rany, ale pierwszy raz czuję, że wszyscy są mocno podbudowani. I jeszcze ta akcja, którą niby miałam u Lestrange'ów... Wiesz, Bella dała się szlamie...
– Przestań! – syknęła, słysząc jak Lily wypowiada to obraźliwe określenie.
– Patrzą na mnie z podziwem, a ja... Ja tylko w Kwaterze i teraz w swoim domu mogę pobyć przez chwilę sama. W drodze na kurs i z kursu zawsze towarzyszy mi James i Dorea, a czasami Charlus. W czasie kursu jestem praktycznie non stop ze Stacy...
– Stacy?
– Stacy Wayne. Była rok niżej w Ravenclawie... Jej wujek został zamordowany w czasie Pierwszej Wojny Czarodziejów i dołączyła do nas niedawno – wytłumaczyła szybko Lily i Dorcas kiwnęła głową, jako znak, że nadąża. – Często też jak jestem w Mungu, to wpadam niby przypadkiem na Marlenę czy panią Hortensię, to przyjaciółka Dorei, i pytają czy wszystko jest w porządku. Doceniam, że na mnie uważają, ale to sprawia, że jestem prawie cały czas zestresowana. W Kwaterze bałam się, że ktoś nas podsłuchuje, potem przez chwilę, że ktoś nas podsłuchuje i zadarłam z Bellatriks, a teraz boję się sama wyjść poza teren naszego domu, bo ona raczej mi nie odpuści.
– Rety – powiedziała i przez chwilę siedziała z otwartą buzią, nie wiedząc co powiedzieć. Zdecydowanie żaden list nie przekazałby jej tego wszystkiego. Lily patrzyła na nią, jakby była jej ostatnią deską ratunku.
– Potrzebuję świeżego spojrzenia, Dorcas. – W głosie przyjaciółki dało się wyczuć błagalny ton. – W maju mam egzaminy, a potem praktykę. W środku praktyki urodzę dziecko i będę miała trochę wolnego, i miałam wrócić od września na kurs, ale... Ale coraz częściej myślę, żeby po egzaminach iść już na zwolnienie i zrobić sobie roczną przerwę wychowawczą.
– Lily... – zaczęła Dorcas, ale Ruda kontynuowała.
– Sytuacja robi się coraz bardziej napięta... Zostałabym ten rok z dzieckiem, a James skończyłby swój kurs i zacząłby praktykę w Biurze Aurorów. Nikt nie musiałby mnie pięć dni w tygodniu odstawiać do Munga, a tam przekazywać mnie w inne ręce... Odeszłoby mi naprawdę dużo nerwów. – Ostatnie słowa wyszeptała i westchnęła. Meadows widziała, że przyjaciółka jest zmęczona i gardło jej się ścisnęło. – Tak bardzo się o nas boję, Dorcas... Katy miała świetny pomysł, ale...Ale boję się, że naprawdę mogę być celem.
– Lily... Staram się ciebie zrozumieć i może przemyśl to do czasu egzaminów? – zaproponowała i w głowie starała się dobrać odpowiednie słowa. – To jeszcze prawie dwa miesiące i po prostu zaobserwuj, czy zaczyna być gorzej... No i miej w głowie to, że James nie pozwoli, żeby włos ci z głowy spadł.
– Tego obawiam się najbardziej – odpowiedziała gorzko Potter i Dorcas jęknęła na widok łez płynących po policzkach Lily. – Merlinie, kocham go jeszcze bardziej za to, co zrobił, ale... Jeśli to zrobił dla Syriusza, to do czego może być zdolny, żeby chronić mnie i swoje dziecko? Jeśli coś mu się stanie przeze mnie, to mnie zniszczy, Dorcas!
– Czekaj, Lily... – Meadows podniosła dłoń i dosłownie czuła, jakby serce jej zamarło. – Co miałaś na myśli mówiąc "jeśli TO zrobił dla Syriusza"?
– Chodzi mi o misję – powiedziała, a Dorcas patrzyła się na nią i wiedziała, że ma zapewne najgłupszy wyraz twarzy. – Mieli Syriusza i James nie posłuchał rozkazu, i po niego wrócił... Babcia ci nie powiedziała?
– Nie... – odpowiedziała, gdy odzyskała oddech. – Co za stara prukwa!
– Dorcas! – Lily roześmiała się przez łzy, a Meadows spojrzała na nią oburzona.
– Opieprzę ją... Jak to "mieli Syriusza"? – zapytała nie bacząc, że ton jej wypowiedzi zdradza zdecydowanie za dużo.
– Był na samym końcu i kiedy Katy się odpaliła, to jego też zwaliło z nóg i chyba przed domem zorientowali się, że go nie ma i ich dowódca kazał łapać się za świstoklik. James się nie złapał, Dorcas – powiedziała Potter, ocierając łzy. – Wrócił po niego i... I udało mu się go uratować...
– A Syriusz? Torturowali go? Był ranny? – dopytywała z przejęciem, a Lily pokręciła głową.
– Naprawdę nic strasznego mu się nie stało, ale wezwali do niego Vo-Voldemorta – zająknęła się – ale zdążyli uciec.
– Merlinie, Lily... Nawet nie wiesz, jak mocno chcę cię przytulić – powiedziała, czując radość, że Łapie nic się nie stało.
– Domyślam się – oznajmiła Ruda, wycierając twarz chusteczką. Następnie wydmuchała nos i spojrzała na nią żałośnie. – Przepraszam, ale długo to w sobie trzymałam.
– Nie trzymaj tego w sobie... Porozmawiaj z Jamesem i powiedz mu to, co mnie – poprosiła.
– Nie chcę mu dokładać zmartwień...
– Lily... jesteś jego żoną nie tylko w dobre dni. Chyba chciałabyś wiedzieć, gdyby miał takie rozterki, prawda? – Potter pokiwała powoli głową. – On też to zrozumie. I pewnie cię nawet przytuli.
– Pewnie tak – wyszeptała Lily, uśmiechając się nieco krzywo. – A jak w Australii?
– Dobrze – odpowiedziała. – W maju zaczynam kurs, żeby dostać uprawnienia na tworzenie świstoklików międzynarodowych. Potem egzaminy. W międzyczasie prace nad peleryną niewidką i notesem dla Poulaina... Pewnie niedługo podrzuci mi też coś innego do roboty. W weekendy praktycznie jestem u taty. Możliwe też, że Will wpadnie na urodziny i jakoś to się kręci.
– A spotykasz się z kimś? – zapytała nieśmiało Lily. Dorcas zamknęła oczy i westchnęła ciężko.
– Nie mam czasu na randki – odpowiedziała, otwierając oczy.
– Chodziło mi o to, czy masz tam przyjaciół – sprostowała przyjaciółka. – Melissa?
– Zaręczyła się i gadamy w sumie tylko na zajęciach.
– A ten Koreańczyk? – zapytała już pewniej Potter.
– Kontakt się urwał po tym, jak odesłałam go z kwitkiem, kiedy dobierał się do moich majtek. – Nie mogła się powstrzymać, żeby rzucić akurat takim tekstem. Z początku było między nimi niezręcznie, ale minęło już tak dużo czasu, że zaczęła z tego żartować. – Merlinie, nie patrz tak. Ja do jego majtek też się chciałam dobrać, ale w porę się ogarnęłam. To było wiesz... Kiedy pomagałam sobie Eliksirem Słodkiego Snu.
– Nie chcę, żebyś była tam sama, Dor – powiedziała Lily.
– Nie jestem sama – zapewniła i uśmiechnęła się, bo mówiła prawdę. – Wyjechałam, żeby poznać tatę i resztę jego rodziny, a teraz... To też moja rodzina. Na zajęciach nawiązuje jakieś małe interakcje z innymi. W weekendy jestem z rodziną, a reszta czasu... Albo odpoczywam, pracuję nad kolejnymi przedmiotami, chodzę do Miriam, piszę obszerne listy do kilku osób i znów odpoczywam.
– Uspokoiłaś mnie. – Potter uśmiechnęła się do niej i westchnęła. – Ale się zmieniłaś.
– Wszyscy się zmieniamy – westchnęła. – Bardziej lub mnie, ale wszyscy się zmieniamy.
*******
Wydawało jej się, że jęknęła przez sen. Wiedziała, że jest już ranek, ale zanim odzyskała świadomość minęło trochę czasu. Powoli odczuwała coraz większy ból dziąseł, który w pewnym momencie stał się nie do zniesienia. Otworzyła powoli oczy, przyzwyczajając się do jasności.
– Dzień dobry, Jess. - Usłyszała i spojrzała w prawo na Cecile Bones.
– Cześć – mruknęła i syknęła czując ból na dolnej wardze. Wymacała palcami wystające kły i jęknęła. Już wiedziała czemu ją tak dziąsła bolą.
– Oscar właśnie pije kawę... Zawołam go. – Rudowłosa zostawiła ją samą, ale po chwili do pokoiku Marcusa wszedł Oscar Bones.
– Jak się czujesz? – zapytał, siadając na fotelu, na którym przed chwilą siedziała Cecile.
– Dziąsła mnie bolą – powiedziała i wskazała na kły – i coś wyrosło mi przez noc.
– Tak, zauważyłem – odpowiedział całkowicie poważnie i Jess miała ochotę westchnąć. Już dzień wcześniej zauważyła, że Oscar nie za bardzo łapie żarty i myślała, że to tylko tak przy Moodym, ale widocznie miał tak normalnie. Albo wcale nie jesteś taka zabawna, Jess. – Czy coś ci się śniło?
– Nie – odpowiedziała szczerze i czekała na kolejne pytanie, ale Oscar skrupulatnie coś notował w notesie.
– Jesteś głodna?
– Nie.
– Spragniona? – zależy czego.
– Nie – odpowiedziała, prawie parskając śmiechem na swoją myśl.
– Zmęczona?
– Nie.
– Dobrze... Dziś proszę cię, żebyś siedziała tutaj i wychodziła do łazienki, jeśli będziesz miała taką potrzebę. Jeśli zachce ci się jeść lub pić, to poproś Cecile, ale byłoby dobrze, gdybyś poprosiła o to dopiero wtedy, gdy poczujesz wręcz bóle brzucha, jasne? – zapytał, a ona powoli pokiwała głową. – Dam ci jeszcze dwa eliksiry, jeśli pojawią się nudności, to zawołaj Cecile. Da ci wtedy jeszcze jeden eliksir, który załagodzi powstałe skutki uboczne, ale wtedy po kilku minutach zaczniesz mieć silne boleści, więc będziesz musiała wziąć Eliksir Słodkiego Snu.
– Rozumiem – powiedziała i czekała, aż wyjmie eliksiry, ale on z torby wyjął opaskę i strzykawkę z długą, cienką igłą. Przełknęła głośno ślinę na jej widok, bo przeczuwała co się zaraz wydarzy. – Jeszcze przed tym pobiorę twoją krew do badań.
Kiwnęła głową i odwróciła twarz do okna, starając się nie myśleć o tym, co robi właśnie Oscar z jej ręką. Zaczęła nogą wystukiwać rytm i kiedy poczuła lekkie ukłucie w lewym przedramieniu, postanowiła trochę ponucić.
– Już – odpowiedział i wypuściła głośno powietrze. Przyjęła od niego obydwie fiolki i wypiła ohydne eliksiry, starając się nie zwymiotować przy tym.
Oscar jeszcze raz powtórzył instrukcje i zostawił ją samą.
Wiedziała, że Cecile zajmuje się dziećmi, więc wyciągnęła ze swojej torby szkicownik i zaczęła rysować kwiatka, który stał na parapecie.
Później dorysowała parapet i kiedy brakło jej miejsca na okno, to na kolejnej kartce zaczęła rysować od nowa.
– Nie – jęknęła, kiedy poczuła dziwny ucisk w brzuchu. – Cecile!
– Co się dzieje? – zapytała Bones, a Jess zasłoniła usta dłonią.
– Mam nudności – powiedziała, a Cecile spojrzała na zegarek i dopiero wtedy podała jej fiolkę z niewielkiej skrzynki, która stała obok fotela.
Jess ponownie wypiła kolejny ohydny eliksir i z radością przyjęła następną fiolkę, tym razem z Eliksirem Słodkiego Snu.
I wtedy nie wiedziała, że jak go weźmie, to będzie miała tak dużą lukę w pamięci.
Otworzyła oczy i uśmiechnęła się na widok Adalberta.
– Znów przespałam pięć lat? – zapytała ochrypłym głosem. – Merlinie... Daj mi pić.
– Zaraz dostaniesz. Przespałaś tylko cztery dni – odpowiedział, uśmiechając się złośliwie. – Jeszcze nigdy nie wyglądałaś tak brzydko.
– Dzięki.
– Na pocieszenie dodam, że za niecałą minutą wejdzie tu pani Dorea, Moody i Oscar – powiedział i pacnął ją palcem w nos. – Przy nich możesz sobie pozwolić na bycie brzydką.
– Czyli już po wszystkim? – zapytała ignorując jego zaczepkę, a on kiwnął głową. Wypuściła powietrze i uśmiechnęła się, opadając znów na miękką poduszkę. – Naprawdę wyglądam tak źle?
– Widać ci wszystkie żyły – oznajmił. Podniosła dłonie i prawie krzyknęła. Przez bladoróżowe blizny przebijały zielono-fioletowo-niebieskie i czasami czerwone nieregularne linie. Zrobiło jej się niedobrze na ten widok, ale zanim cokolwiek zaczęła mówić, drzwi otworzyły się i wszedł Moody, a za nim pani Dorea i Oscar.
– Jessie – wyszeptała pani Potter, a Jess w myślach zaczęła wyznawać jej miłość.
– To zostanie? – zapytała unosząc znów ręce.
– Nie... Zaraz dam ci ostatnie eliksiry i za kilka godzin powinno być normalnie. Może zostaną pojedyncze sińce, ale one też w niedługim czasie znikną – powiedział Oscar i dostawił sobie krzesło. Spojrzała na niego i potem na Moody'ego, i z powrotem na Bonesa.
– Co mi jest?
– Niewątpliwie zaszły w tobie pewne zmiany – zaczął Bones. No co ty nie powiesz. – W kwestii wzroku nie da się nic zrobić. Zalecałbym zaakceptowanie obecnego stanu, bo wystarczy moment nieuwagi, źle rzucisz zaklęcie i oślepniesz.
– O – wyrwało jej się i zdębiała, bo przecież miała mały moment nieuwagi i straciła jedynie brwi. A mogła stracić wzrok.
– W kwestii kłów, tu sprawa wygląda bardziej optymistycznie. Jeśli je wyrwiesz lub spiłujesz, to nie wrócą do tej długości, jaką masz teraz – kontynuował, a ona spojrzała na niego krzywo. – Odporność na legilimencję jest trwała. Dodatkowo trzy dni temu podaliśmy ci Wywar Iluzji, a dwa dni temu veritaserum i zareagowałaś na nie pozytywnie, ale...
– Ale byłam nieprzytomna – powiedziała, a Oscar rzucił Moody'emu szybkie spojrzenie.
– Byłaś wtedy w pełni świadoma, ale rzuciłem na ciebie zaklęcie zapomnienia – powiedział spokojnie Alastor. – Przy veritaserum całkiem szybko zastosowałaś oklumencję...
– Ale...
– Nie wiedząc wcześniej tego, jak wywinąć się oklumencją przed Eliksirem Prawdy – skończył Moody. – Zacząłem na ciebie naciskać i wywlekać wszystkie twoje brudy, które są mi znane i dałaś radę. Wymazałem to z twojej pamięci, bo... To było dla ciebie bardzo nieprzyjemne. Robiłem, co musiałem, żeby dowiedzieć się jak bardzo ten atak cię zmienił.
Przez chwilę milczała patrząc na niego, w sumie, nie wiedząc co myśleć. Co, do cholery, wtedy się stało? Spojrzała na Adalberta i przez chwilę miała ochotę rzucić się na niego, bo to on ją do tego namówił. Jakie brudy wywlekał Moody? Jak, do cholery, zastosowała oklumencję?
Ja chcę do mamy.
– Możemy kontynuować? – zapytał Oscar i mimowolnie kiwnęła głową. Wiedziała, że pewnie mało zapamięta, bo czuła się dosłownie wyprana. – Czujesz głód?
– Merlinie, tak... – jęknęła i jak na komendę, zaburczało jej w brzuchu. – Pić też mi się chce.
– To dobrze... Byłoby źle gdybyś tego nie czuła – mruknął pod nosem Oscar, przeglądając notatki. – W twojej krwi nie znalazłem nic niepokojącego...
– A złe wieści? – zapytała. Bones spojrzał na nią i westchnęła. – To niemożliwe, żeby nie było czegoś złego w tej przemianie.
– Jesteś praworęczna czy leworęczna? – zapytał.
– Praworęczna – odpowiedziała i trochę się uspokoiła, gdy mężczyzna pewnie kiwnął głową i kąciki jego ust uniosły się.
– Za jakieś dwadzieścia lat, może piętnaście, zacznie ci drętwieć lewa ręka i kilka lat później nie będziesz mogła zgiąć palców w pięść. Miałabyś problem z utrzymaniem różdżki... O igle nie wspomnę – Patrzyła na niego, mrugając szybko powiekami. – Ugryzienie było po lewej stronie, więc jad zdążył napaskudzić trochę w tej stronie, ale miałaś naprawdę dużo szczęścia.
– Tak – stwierdziła. – Zawsze mogłam przemienić się w pełni, a nie częściowo.
– Spróbuję cię jeszcze skontaktować z wampirem, z którym kiedyś miałem okazję się poznać... Wampiry potrafią porozumiewać się za pomocą telepatii i okaże się, czy twoja zmiana jest jeszcze bardziej poważna niż nam się wydaje – mówił i spojrzała z przerażeniem na Adalberta. – Masz jakieś pytania?
Pokręciła głową i spojrzała na szafę, która stała za jego plecami, starając się poukładać sobie w głowie to, co właśnie usłyszała. Wierzyła, że początkowe przerażenie i żal, że dała się zbadać, miną. Prędzej czy później, musiało minąć, bo już zaczynała mieć dość tego, co się wydarzyło odkąd wstąpiła do Zakonu Feniksa. Miała już dość tego, że jest tak dużo przypadku w jej życiu.
*******
Cotygodniowe spotkania dowództwa prawie się kończyło. Ojciec skończył mówić to, co udało mu się ustalić z Bartemiuszem Crouchem w sprawie wilkołaków. Chociaż stado było mniejsze i rozproszone, to nadal były ataki. Aurorom udało się schwytać kilku wilkołaków, ale nieufność wobec Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów rosła i zdecydowanie nie pomagał fakt, że Umbridge krytykowała prawie każdą, najdrobniejszą akcję Biura Aurorów.
Nie zdziwiło go to, że Moody otwarcie powiedział, iż zapewne Minister Magii będzie chciała się go pozbyć, ale wiedział też, że jeśli jakimś cudem Alastor przestanie być szefem, to ona nie ustąpi, tylko każdego kolejnego zastępcę Moody'ego będzie starała się obalić. Dopóki na stołku nie pojawi się ktoś, kto jej będzie odpowiadał.
A jeśli szefem Biura zostanie ktoś przychylny Umbridge, to będzie można uznać, że Departament jest na straconej pozycji.
Tym mało optymistycznym akcentem, miało zakończyć się zebranie, ale Augusta Longbottom wstała i odchrząknęła, zwracając na siebie uwagę.
– Chciałabym złożyć wniosek – zaczęła oficjalnie i Moody kiwnął głową.
– Tak, Augusto? – Paul, ponownie zamoczył końcówkę pióra w kałamarzu i czekał, aż pani Longbottom zacznie mówić.
– Wnoszę o to, żeby do dowództwa została przyjęta kolejna osoba – zaczęła. – Argumentuję to tym, że po prostu mu się należy. Mam na myśli Remusa Lupina.
Paul nie powstrzymał uśmiechu, tak samo jak jego mama i ciocia.
– Czy masz propozycję tego, jakie powierzyć mu zadania? – zapytał Moody.
– Odciąży Caroline i Doreę, co pozwoli im na werbowanie nowych członków, czy doglądanie stanów eliksirów... Albo coś innego mu wymyślisz, Alastorze – powiedziała. – Jest bystry, więc sobie poradzi ze wszystkim.
– Kto jest za? – zapytał Moody i Paul nawet nie musiał liczyć.
Remus Lupin jednogłośnie został przyjęty do dowództwa.


~*~*~

Dobry wieczór!
Kurczę, nie ma za bardzo odzewu (nie dziwię się, bo wstawiłam ją niedawno) po części pierwszej, więc za bardzo nie wiem, co napisać.
Ale chyba napiszę, że w końcu zaczynam pomijać "zapychające" scenki i dawać, to co ważne. Nawet nie wiecie jak ten rozdział został okrojony z treści i finalnie wyszło, to co faktycznie jest ważniejsze.
Póki co, przejrzę plany i będę starała się, żeby trochę to skrócić, bo dzięki temu nic ważnego się nie straci, a akcja ruszy do przodu i może nawet mi się uda skończyć to opowiadanie w tym życiu. :P
Będę chciała, żeby często pojawiali się wszyscy główni bohaterowie, ale nie ukrywam, że skupię się bardziej na kilku postaciach, a resztę postaram się zwinnie przemycać, żeby Wam nic nie umykało. A jak umknie, to pytajcie, odpowiem co u nich. ;)

65 będzie we wrześniu lub październiku. Jeszcze nie wiem, czy to będą dwie części, czy jedna.

Cudownego tygodnia!
A tym, którzy idą do szkoły: powodzenia, wysypiajcie się i bądźcie zdrowi!

Buziaki! :*

15 komentarzy:

  1. Cześć i czołem! Dotarłam wieczorem, to nic, że dzień później, mam nadzieję :D

    Druga część też mi się podoba. Spotkanie "po latach" Dorcas i Lily z początku było urocze. Widać, że za sobą tęsknią i nie mają żadnej bliższej przyjaciółki. Trochę dziwił mnie dobór tematu rozmowy, przecież Potterowie oczekują dziecka, a tu misja, akcja... wiadomo, że temat Huncwotów nigdy nie schodzi z tapety i zawsze oni będą najważniejsi, ale nie zgadza mi się to z obrazem moich aktualnych koleżanek mężatek-przyszłych mam, które już na żaden inny temat nie chcą rozmawiać. Chociaż zamartwianie się Lily o Jamesa było urocze, przyznaję, a Dorcas o Syriusza dodatkowo rozpromieniło mi wieczór. To tak słodkie, że już niemal widzę ich na ślubnym kobiercu :D tylko jedno mnie dziwi i nie daje spać. Serio Lily wykonuje gdzieś tak ważne zadania, albo ma tak ważny kurs, żeby dwadzieścia osób angażować w ochronę jej? Nie może posiedzieć jak człowiek w domu i przeczekać gniew Belli? Dobrze, że wojska i milicji nie zaprzęgli, bo się hrabianka dusi w domu! A co więcej, tym naraża nie tylko siebie, ale też dziecko, Jamesa, teściów i mnóstwo innych. Aaaa, przypomniało mi się, że w odpowiedzi na mój komentarz powiedziałaś, że wątek jej i Jamesa będzie niekanoniczny, już zacieram rączki i szaleję z ciekawości!!!

    A w drugim fragmencie to myślałam, że padnę. Co to było, pieprzone tortury? Moody przegiął z tą legilimencją i zaklęciem zapomnienia. Jestem oburzona. Co to miało na celu? Co dzięki temu badaniu zyskała Jess? Co zyskał Zakon? Dziwnie się to czytało, jak z jakiegoś psychiatryka, elektrowstrząsy, wyrywanie zębów dla wypędzenia demonów mieszkajacych w próchnicy i pojenie eliksirami, żeby tylko się porzygać :o wyjaśnij coś, Kochana, bo nic nie rozumiem!

    Remusowi gratuluję, co tu więcej mówić.

    Strategia pisania tylko ważnych rzeczy jest najlepsza! Zapychacze są fajne, miło się czyta, ale razem z Furią też postanowiłyśmy z nich zrezygnować. Rozumiem, że trzeba coś poświęcić, by w ogóle pójść naprzód. Będę Cię wspierać w skończeniu tego opowiadania w TYM ŻYCIU masą ciepłych słów! A odzewem się nie martw, wakacje są, u nas też cisza ;) jedno tylko smutne jest - zapowiedź na październik. Co z to były za czasy, gdy dawałaś nowość przynajmniej raz w tygodniu?

    Pozdrawiam serdecznie ❤
    Drama

    Ps. Likę też pozdrów ode mnie i spytaj, co z jej historią. Czyżby przestała ją już kręcić blogosfera?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uszanowanko!
      Tak, to nic, że trochę później. Najważniejsze, że jesteś, a timing i tak masz super, w końcu minęły tylko 3 dni od publikacji. ;)
      Czytałam komentarz już wcześniej i nawet sobie w wolnym czasie zanotowałam rzeczy, które poruszę i chyba moja odpowiedź będzie długa, więc uprzedzam. To jest ten czas, kiedy możesz sobie skoczyć zrobić coś do picia albo do jedzonka. :D

      Ok., to już kończę ten wstęp i przechodzę do odpowiedzi.
      Reunion przed lustrem Dorcas i Lily, to niby tylko kilka zdań, ale bardzo miło wspominam pisanie. Nawet mi się tęskno trochę robi, bo bardzo lubiłam sceny opisujące przyjaźń Katheriny i Jess, no i teraz tych scen nie będzie.
      I właśnie tutaj wychodzi już brak "zapychacza". Jak wiesz, Dorcas nadal utrzymuje kontakt listowny z przyjaciółmi (z niektórymi większy, z niektórymi mniejszy, ale on jest). Zazwyczaj dostaje ona kilka listów na raz i to właśnie głównie sprawy codzienne są w nich poruszane. I to bez jakichś większych przemyśleń, tylko treść, która w razie przechwycenia listów nie narobi nikomu dużych problemów. (Np. Jess korzysta już od jakiegoś czasu z poczty na Pokątnej, bo listy dochodzą szybciej, a z Dorcas pisze głównie o pierdołach – chłopakach itd. xD Jeśli Jess już chce poruszyć jakiś poważniejszy dla siebie temat, to wtedy przekazuje list osobie z Zakonu, która ma się wybierać do Francji czy Australii.)
      Tak że, co do ciąży, przeprowadzki, kursów, itp., to Dorcas miała to do tej pory w listach.

      Jeśli chodzi o misję, to Dorcas wiedziała już sporo, ale wszystko pochodziło od Moody'ego, więc informacje te były "trochę" suche i jak też widać, przefiltrowane przez babcię Betulę.
      Taka akcja, to jednak sprawia, że człowiek się ciekawi i czuje jakiś dreszczyk adrenaliny, więc chciała szybko znać szczegóły odnośnie Remusa, jak i tego, jak przyjaciele poradzili sobie w akcji (bo wcześniej takich akcji też nie mieli). Ona też jest zaciekawiona, bo niby jest w tym Zakonie, ale jednak mieszka daleko i jej członkostwo jest praktycznie tylko na papierze. Tutaj w sumie mogę już spokojnie napisać (bo trochę się boję, że może paść pytanie, że po co ją trzymać w Zakonie), że dla Zakonu (tak PRowo) "liczą się" cyferki i wraz z przystąpieniem Dorcas i jej babci Stephanie, Zakonowi doszła kolejna członkini (Betula) oraz sprzymierzeńcy (reszta rodziny). Też dużo dało (i nadal daje) jej to, że Potterowie i Parkesowie ją lubią.

      Merline, ale się rozpisałam, a nawet połowy tematów nie poruszyłam. :D

      No to dalej.
      Od razu napiszę też, że przemyślenia Lily są paranoiczne, ale to wynika z tego, że nikomu wcześniej nie zwierzyła się ze swoich lęków tak do końca i to Dorcas dostała tę histeryczną wersję. Przecież normalnie Lily stara się być silna i trzyma się w kupie (nawet jak James się wrócił po Syriusza, to siedziała i fakt płakała, ale nie lamentowała i nie zawodziła). Jak każdy, ma ona swoje lęki, które po tej akcji się nasiliły.
      Lily najchętniej chciałaby nie mieć tej ochrony (jednocześnie boi się, że coś może jej się stać, więc niby dobrze, że ktoś na nią uważa), ale tu wychodzi to, że zamiast porozmawiać z Jamesem i pewnie z Doreą, to wylewa żale przyjaciółce, co może jest trochę pomocne, bo ułoży jej się nieco w głowie, ale niczego nie zmieni, bo co taka Dorcas może zrobić? :)

      Usuń
    2. Uhuhuh, Moody. :D Zastanawiałam się jak bardzo mu się za to oberwie i nie zawiodłaś mnie. :)
      Moody, który szybko zyskał sympatię Jess, równie szybko ją stracił. I to właśnie w tym rozdziale.
      I tak to powie ktoś, w przyszłym rozdziale: Jess wybacza, ale jest pamiętliwa i przy kolejnym potknięciu może stać się mściwa. :D
      Nie chciałam się bardziej zagłębiać w atak Jess, ale hipotetycznie, gdyby nie Leven a potem Syriusz, to mogłoby być z nią dużo gorzej, więc miała dużo szczęścia.
      Co zyska Jess? Wiedzę i trochę spokoju, bo niedługo przestanie się zastanawiać, czy coś jeszcze w niej się zmieniło, i że nie jest z nią tak źle, jak jej się wydawało.
      Zakon mógłby zyskać dużo, bo chyba wszyscy się zgodzą, że stała się cenna... Prawie tak cenna jak śmiercionośna Katherina xD.
      I w sumie więcej nie napiszę, żeby Was potrzymać w niepewności czy to zostanie wykorzystane, czy też nie. :D

      Hahahaha :D
      Jak myślałam o badaniach na Jess, to w głowie miałam dziwniejsze metody badań, a z Oscara chciałam zrobić istnego Wiktora Frankensteina. xD
      O wampirach było mało w serii, więc w głowie mam taką wizję, że to są groźne istoty. Nieco już "utemperowane" przez to, że na terenie Anglii jest ich niewiele no i regulacje prawne, ale nadal są groźne.
      Nie chciałam też, żeby było z nią kolorowo, bo niby atak, a tu skutki uboczne takie fajne. W końcu to już inna istota magiczna, niby podobny do człowieka, ale różnice duże. I żeby określić co i jak się zmieniło, potrzebowała trochę innego traktowania, a niektóre eliksiry i późniejsze reakcje organizmu, pozwoliły ustalić etap przemiany, czy powstałe zmiany. :)

      Usuń
    3. Remus z całego swojego wilkołaczego serduszka dziękuje za gratulacje. :D

      Właśnie jestem w fazie testów jeśli chodzi o rezygnacje z zapychaczy i jestem ciekawa jak to będzie z przyszłymi rozdziałami, bo ja mam tendencję do rozpisywania się o rzeczach nieważnych. xD
      I też widzę po planach 65, że tam będzie trochę tych moich "fundamentów", które mogą być wzięte za zapychacze, tak że, no... Potestuję sobie. xD

      Merlinie, po tak długiej nieobecności, ja nie mam prawa się martwić o odzew! :D

      A jako datę następnego rozdziału ustawiłam Październik, bo wreszcie chcę napisać coś na zapas. Niby teraz przez kilka dni mam trochę więcej luzu, ale może mi coś wypaść, więc wolę już założyć taką datę i przesunąć w stronę września, niż przekładać na później. :)

      Och, pamiętam czasy, gdy rozdziały były często. Było to wtedy, kiedy byłam bezrobotna i bliska załamania nerwowego i unikałam spotkań z innymi ludźmi niż moja najbliższa rodzina, więc jeśli to ma być cena za częste rozdziały, to ja podziękuję! xD

      Dziękuję bardzo za wsparcie. <3 Przydaje mi się!

      Co do Liki to napisałam jej, że Drama przesyła pozdrowienia (I zawsze płaci swoje długi xD).
      Pewnie Ci odpowie, ja mogę jedynie zapewniać, że zarobiona była i jeszcze przez chwilę będzie, ale ja ją truję, żeby powróciła i ona o tym powrocie myśli bardzo poważnie. Więc trzymam kciuki, żeby w tym roku jeszcze wróciła. :)

      Dziękuję Ci za tyle przemyśleń. I serio mam nadzieję, że wzięłaś sobie coś do picia. :D
      Mam nadzieję, że moja odpowiedź była wyczerpująca i wyjaśniająca niektóre wątki, do których miałaś najwięcej obiekcji. :)

      Buziaki! :*

      Usuń
    4. Kochana, to najbardziej wyczerpująca odpowiedź, jaką kiedykolwiek dostałam! Jeśli miałam coś jeszcze do dodania, to już powiedziałaś to za mnie :D

      A tak, również z własnego doświadczenia wiem, że życie i sprawy osobiste ujemnie korelują z ilością rozdziałów ;) a u mnie ostatnio 4 do przodu i znów chwyciłam się za bonus Roberta, także... xd i też wolałabym trochę więcej równowagi, więc rozumiem i cierpliwie poczekam do października!

      Buziaki ❤

      Usuń
    5. Coś czuję, że to nie ostatnia taka odpowiedź. :D Szczególnie, że zacznie się więcej dziać za jakieś 5-6 rozdziałów.

      Wow! Gratuluję szybkości pisania, ale mam nadzieję, że prywatnie u Ciebie wszystko jest dobrze i się układa. :)

      Co do publikacji na bieżąco będę informowała, ale na pewno do 24 września nic nie opublikuję.

      Buziaki :*

      Usuń
  2. Kiedy możemy się spodziewać nowego rozdziału?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię wszystko, żeby się wyrobić do końca października!
      Pewnie część pierwszą uda mi się wtedy opublikować. :)

      Usuń
  3. Nie popędzam, ale tęsknię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powoli prę do przodu nowy rozdział, chociaż lekko nie jest. :/
      Już bliżej niż dalej i część pierwsza będzie wstawiona do piątku. :)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tego się nie spodziewałaś chyba jeszcze bardziej - otóż to ja po raz drugi tego wieczoru (nie łudź się, trzeciego komentarza już dzisija nie będzie, spanko wzywa). Oto moje obserwacje:

    Fajnie spotkać dziewczyny wspólnie. Czytając to miałam wrażenie, jakby obie leżały na brzuszkach przed lustrem z warkoczami na głowie i skrzyżowanymi w powietrzu nogami. Dobrze, że obie mogły się wreszcie wygadać i pogadać ze sobą. Czułam od Dorcas jakąś dziwną, nie pasującą mi do niej madrość (xD). Mam nadzieję, że takie sceny z lustrem będą częściej, bo jednak trochę mi brakuje Dor w ich życiu.

    Fragment z Jess - no trochę świnśtwo ze strony Moody'ego z tym zaklęciem zapomnienia. Chyba na jej miejscu wolałabym wiedzieć. To z lewą ręką mnie przeraziło. Generalnie liczyłam chyba na trochę więcej namaclnych zmian w jej życiu, ale nie rozczarowałam się mocno. I rozumiem jej wkurzenie.

    Tak czułam, że niedługo Remus Lupin będzie w dowództwie, ale to "argumentuję to tym, że mu się po prostu należy" mnie rozbawiło. I "na pewno coś mu wymyślisz" też xD. Dobra decyzja :D

    Ogółem, brakowało mi Ciebie, ale mój czas nie jest z gumy i jakoś nie chce mi dawać czasu na to by czytać (że o moim pisaniu już nie wspomnę). Trzymaj się cieplutko,

    ślę uściski,
    Panna Czarownica

    P.S. wstawia ten komentarz jeszcze raz, bo nie chcący dodałam w nim numer mojego biletu miesięcznego i zamówienia ze sklepu xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Merlinie! No spodziewałam się, że znów tu wypunktujesz wszystko, a tu ładnie się rozpisałaś. Kochana <3

      Och, to co zrobiła Dorcas zdecydowanie wpłynie na jakość ich relacji. Jednak przyjaźń na odległość też bywa ciężka.
      Bo po Dorcas (w jej scenach) nie widać jak bardzo się zmieniła. To dopiero w interakcjach z innymi bohaterami będzie się dało zauważyć, że wydoroślała i mam nadzieję, że w większości sytuacji będzie to dobrze odebrane. :) Sceny z lustrem jakoś często (co rozdział) nie będą, ale Dorcas fizycznie kilka razy pojawi się też z kimś innym. :D

      Moody trochę świruje i cóż... Kryształowy to on nigdy nie będzie. Myślę, że to co zrobił z Jess jest niczym w porównaniu z tym, co kiedyś wyjdzie. Ofc, wszystko co robi jest w dobrej myśli, ale niezbyt to uczciwe i cóż... Humanitarne. :D

      No bo Remusowi to się naprawdę należało. Chyba żaden z Zakonników lepiej nie dowiódłby swojej lojalności (i oby żaden nie musiał w ten sposób tego robić!). O tak, głównie Moody mu wymyśli. Myślę, że Wam się spodoba jego rola i możliwości jakie mu da. :D

      Oooo... Mi Ciebie też brakowało! Całkowicie rozumiem, ale serio mam nadzieję, że w 2021 faktycznie w końcu będziesz miała więcej wolnego czasu! I tu mam cichutką nadzieję, że wtedy też wrócisz do swojego opowiadania. :D

      Buziaki! :*

      Usuń

Cześć Drogi Czytelniku!
Jeśli przeczytałaś/eś rozdział, podziel się ze mną swoją opinią i uwagami.
Przyjmuję konstruktywną krytykę – ale pamiętaj, żeby zachować kulturę wypowiedzi.
Jedna obelga, to jeden smutny labrador!

Masz jakieś pytania?
Czegoś nie pamiętasz lub nie do końca wiesz, co autorka miała na myśli?
Zapytaj o to w komentarzu – SBlackLady zawsze odpisuje!

KATHERINA (78) JESSICA (68) SYRIUSZ (67) JAMES (63) LILY (62) JANE (54) DORCAS (50) REMUS (47) ANGLIA (42) WILLIAM (42) ADALBERT (40) PAUL (38) TOBIAS (37) ZAKON FENIKSA (35) AUROR (31) MOODY (29) HOGWART (25) BONES (21) CHARLUS (20) DUMBLEDORE (19) AUSTRALIA (18) DOREA (18) MEADOWS (17) ŚMIERCIOŻERCY (15) POTTEROWIE (14) PARKESOWIE (13) CAROLINE (12) KURSY (11) MISJA (11) DAGNY (10) MCGONAGALL (10) INNE SZKOŁY (9) LISTY (9) ORGANIZACJA (9) informacja (9) LARS (8) PAESEGOOD (8) ROBERT (8) ELIZABETH PRONTON (7) TORIN (7) WAKACJE (7) REGULUS (6) ŚWIĘTA (6) ANN (5) HENRY (5) ROSJA (5) SNAPE (5) STANY ZJEDNOCZONE (5) VOLDEMORT (5) WALKA (5) 18+ (4) CLARE (4) GREGORY (4) OKLUMENCJA (4) PATRONUSY (4) POJEDYNEK (4) STEPHANIE (4) ŚLUB (4) ANDROMEDA (3) HUNCWOCI (3) KARTNEY'OWIE (3) MECZ (3) QUIDDITCH (3) BEATRISHA (2) IMPREZA (2) LAGERE (2) MICK (2) OIGHRIG (2) PIERWSZA WOJNA CZARODZIEJÓW (2) WIELKANOC (2) FRANCJA (1) HOGSMEADE (1) JACK (1) JULIETTE (1) KONKURS (1) NOC DUCHÓW (1) OWUTEMY (1)
Theme by Lydia | Land of Grafic